Półnagi slasher.
Japońskie klimaty. Cztery skąpo ubrane kobiety walczące z zombie. Praktycznie żadnej fabuły oprócz regularnych, sztampowych linii dialogowych i kolejna odsłona Onechanbary.
System walki jest dosyć przyjemny. Bardzo solidnie wykorzystany został fakt, że mamy do dyspozycji cztery bohaterki. Jednocześnie sterujemy oczywiście tylko jedną, ale w każdej chwili możemy dokonać zmiany. Jeżeli zrobimy to w odpowiedni sposób, zyskujemy tzw. COOL combo co tylko zwiększa rozwałkę na ekranie. Wiele ulepszeń ofensywnych do kupienia za zdobywane w trakcie gry monety, sporo różnorodnych broni… Wszystko jednak nastawione, żeby utrzymywać jak największe combo i tracić jak najmniej paska zdrowia. Jedynym ograniczeniem całkowitego zniszczenia jest broń szybko pokrywająca się krwią. Od czasu do czasu musimy znaleźć wolną przestrzeń i szybko oczyścić narzędzie, by zadawać standardowe obrażenia.
Dostępne są dwa główne tryby. Story i Mission. W pierwszym przechodzimy po prostu kolejne lokacje, za których przechodzenie dostajemy odpowiednie oceny, a drugi serwuje nam wyzwania. Kiedy ukończymy jedno, odblokowuje się kolejne.
Wizualnie jest średnio. Z jednej strony są naprawdę niezłe modele postaci, które z racji całego marketingu odgrywają tutaj największą rolę, a z drugiej całą resztę. „Cała reszta” nie prezentuję się już tak pięknie, przyzywając na myśl co najmniej poprzednią generację. Tła są brzydkie, lokacje niewiele się od siebie różnią, a modele przeciwników można policzyć na palcach dwóch rąk.
Gra jest krótka i za droga. Soundtrack niestety nie zapada w pamięć. Nawet nie robi większego wrażenia podczas rozgrywki. Oprawa graficzna tak bardzo razi w oczy, że w moim przypadku kwestia powtarzalności wręcz nie istniała. Z aktualnych 250zł można się jedynie pośmiać. Liczyłem na Lollipop Chainsaw, które widziałem przez moment w Onechanbarze. Niestety nie na długo. W rezultacie fani serii powinni po prostu spokojnie czekać na solidną przecenę.
Dodaj komentarz