A co gdyby tak czekając na kolejne AAA, odłożyć telefon i zacząć grać na 3DS’ie?
Z własnego doświadczenia i obserwacji wiem, że Nintendo czasami budzi trochę wątpliwości. Grasz sobie spokojnie na Vicie, na PS4 katujesz ostatniego Batmana i czasem nawet odkurzysz PS3 albo Xboxa 360. Nagle znajomy przychodzi z niezidentyfikowanym obiektem w rękach, mamrocząc pod nosem coś o Pokemonach. Poznajesz Nintendo.
W dzisiejszym artykule odnosić się będę wyłącznie do swojego doświadczenia z 3DS’em. Wii miałem w rękach raz, a WiiU widziałem kiedyś na półce. Niektóre sugestie mogą się okazać uniwersalne, ale powinniście wiedzieć, że moje doświadczenie zostało zaczerpnięte wyłącznie z gry na przenośnej konsoli Nintendo.
Ludzie często pytają na forach, czy jest to konsola dla nich, czy w ogóle powinni zastanawiać się nad zakupem. Są to zazwyczaj osoby niezaznajomione z marką. Nie mieli GameBoya, nie wymieniali się Pokemonami po kablu i na pewno nie cieszyli się z podświetlenia w SP. Podchodzą więc bezpiecznie z kijem w ręku, uważając na potencjalne ukąszenie.
Prawda jest jedna taka, że Nintendo nie gryzie. Stanowi po prostu inny świat. Jeżeli choć trochę interesujecie się światem gier, to powinniście gdzieś zauważyć memy i komentarze wspominające o odmiennym podejściu do branży twórców 3DS’a. Czasami ma być to śmieszne, czasem pokazywać różnorodność… Zazwyczaj jest to prawda. Większości dużych tytułów nie skończymy w dziesięć godzin tylko w pięćdziesiąt. Kupiłem jakieś dwa miesiące temu trylogię Phoenixa Wrighta i dalej nie udało mi się jej skończyć. Potrzeba czasu.
Nintendo otwiera drzwi w kierunku zupełnie nowego uniwersum. Trafiacie w otoczenie gier, o których istnieniu mogliście do tej pory nie wiedzieć. Królują japońskie RPG (JRPG) i Mario, a mimo to każdy znajdzie coś dla siebie. Musicie po prostu przestać szukać Assassin’s Creedów. Zastanówcie się, co Wasz nowy sprzęt ma do zaoferowania.
Na pewno nie każdy wsiąknie tak jak ja. Może znajdzie się ktoś, kogo denerwują japońskie gry, nie może patrzeć na Mario, nudzą go Virtual Novels i najchętniej grałby w FPSy z kolegami. Tego na 3DS’ie nie uświadczycie. Uważam jednak, że warto spróbować. Istnieje taka możliwość, że grając w kolejne indyki z Plusa, możecie omijać alternatywną rzeczywistość gier, która wyciągnęłaby z Was ostatnie oszczędności. Co mnie przekonało ostatecznie? Cena. Zaczynałem od używanego, niebieskiego 3DS’a, którego kupiłem na serwisach aukcyjnych za 350zł, by potem szybko przenieść się na nowego XL’a.
Pierwsze zakupy to jednak już miejsce na kolejny artykuł. Plan jest taki, żebyście mogli czytając nasz portal, wiedzieć dosłownie wszystko przed naciśnięciem przycisku „Dodaj do koszyka”.
Dodaj komentarz