Kolejna wizja apokalipsy, jest broń, są mutacje, dużo strzelania, co mogło się nie udać? Właśnie wszystko! Nowa gra na PSV zapraszam.
Mamy 2013 rok, na świecie panuje zaraza, większość społeczeństwa zamieniła się w zombie, tu nazwani zainfekowanymi. Ich przeważająca liczba zmusiła ludzi, którzy przeżyli do schronienia się. Oczywiście zawsze znajdzie się heros, który będzie walczył o lepsze jutro. Już samo umieszczenie akcji w przeszłości pokazuje oderwanie twórców od rzeczywistości. Co prawda można i zapewne trzeba zwalić to na poprzednią wersję, która pojawiła się na sprzęty z jabłuszkiem w logo. Ukazała się właśnie w 2013 roku, ale do tego jeszcze wrócimy.
Sam się sobie dziwię, ale nie pamiętam kiedy było mi tak trudno zacząć o czymś pisać. Ten tytuł jest wyjątkowy i niedługo się o tym przekonacie. W grze widok jest z trzeciej osoby, choć tak naprawdę większość czasu w najlepszym wypadku widzimy naszą postać od pasa w górę lub po przybliżeniu widoku przyciskiem (L) jeszcze mniejszą jej część. Nasz żołnierz został umieszczony w lewej części ekranu, dzięki czemu mamy duże pole widzenia i złudne wrażenie, że gra ma coś wspólnego z nowoczesnymi grami akcji. Przejdźmy do zawartości żeby właśnie „wrażenie” totalnego gniota nie przytłoczyło nas już na początku.
Gra ma paskudne menu, ale to nic odstraszającego, bo piosenka, którą możemy tam usłyszeć jest znacznie gorsza. Myślałem, że ma ona budować klimat, ale panowie polegli już na samym kodowaniu, gdyż nuta urywa się podczas przechodzenia przez opcje i nigdy nie wraca. Właściwie, nie pasowałaby tak czy inaczej do rozgrywki, która jest totalną wyrzynką. Ale miałem nie wchodzić na ten ton. W grze mamy do wyboru 4 poziomy trudności, na najwyższych zainfekowani wytrzymują nawet kilka headshotów. Nasza postać może wybrać jedną z 4 specjalizacji: Field Support (Shotguny i Pistolety), Marine (karabiny szturmowe i SMG), Sapper (wybuchowe) i Sniper (karabinki snajperskie). Ma to wpływ na bonusy, które dostajemy w poszczególnych klasach, zwiększają one nam obrażenia, szybkość strzału, amunicję, zmieniają ceny w sklepie itp. Poziomy w klasach nabijamy konkretnym rodzajem oręża, którego używamy (poszczególne wymienione w nawiasach). W sklepie możemy kupić nowe bronie, jest ich 14, ale także procentowe ulepszenia, takie jak stałe podniesienie pojemności magazynka, szybsze przeładowanie, większe obrażenia, doświadczenie itd. O ile na te pierwsze wydajemy kasę której jest dużo, to gorzej jest ze stałymi bonusami. Żeby je kupować trzeba przechodzić grę w kółko i zdobywać „złote monety” po 5, 10, 15, 20 odpowiednio za poziomy trudności, a ulepszenia kosztują od 50 do 200. Przejdźmy teraz do samej rozgrywki.
Misje zaczynają się planszami przedstawiającymi zarys fabuły. Jest to zawsze kilka zdań czytanych przez lektora, który brzmi tak strasznie, że przypominają się głosy w 8bitach na starych konsolach. Jeśli mamy pecha to po odwiedzeniu sklepu na początku misji zobaczymy pseudo przerywniki filmowe, które możemy na szczęście omijać. Sama rozgrywka polega wyłącznie na chodzeniu i strzelaniu. Dosłownie wiele więcej gra nie oferuje. Poruszamy się po zamkniętych, niewielkich lokacjach, pomimo to czasami jak mamy biegać bez sensu szukając ostatniego przeciwnika potrafią znużyć. Wszystkie są brzydkie i zrobione na jedno kopyto, mamy metro, jakieś hangary, korytarze, ulice, parking czy kawałek parku. Każda z nich jest pusta i mało szczegółowa. Misji jest 8, polegają one na wybiciu wszystkich przeciwników i okazjonalnie na staniu gdzieś żeby naładować pasek akcji lub naciśnięciu przycisku/podłożeniu C4 w wyznaczonym miejscu. W bestiariuszu też nie jest za bogato. Do pokonania mamy dwóch większych bossów i masę pomniejszych bardzo głupich przeciwników. Można powiedzieć, że przez 80% gry będziemy widzieli idące w naszą stronę zombie, które mają 5 modeli na krzyż, są jeszcze ze dwa rodzaje czołgających się maszkar i wspomnianych dwóch większych przeciwników, którzy wyróżniają się i jakoś wyglądają. Strzelanie do nich nie sprawia żadnej frajdy. O tyle dobrze, że dość szybko możemy kupić sobie wszystkie bronie i jest w czym wybierać, ale nie żeby to jakkolwiek ratowało radość ze strzelania. To wybieranie zresztą też jest popsute. Ogólnie rzecz biorąc sterowanie i projekt całego HUD czy rozgrywki jest wybitnie smartfonowy.
Technicznie gra to jakiś koszmar, gubi klatki, ma freezy, a pojęcie animacji postaci praktycznie nie istnieje. Nasz bohater nie potrafi nawet biegać, o kucaniu czy skakaniu już nie mówiąc. Graficznie i dźwiękowo jest tak samo, bieda w odgłosach, teksturach i pomysłach. Trudno uwierzyć, że taka gra wyszła w połowie 2015 roku na Vitę i właśnie tu jest pies pogrzebany. Wracając do sprzętów apple czyli premiery gry w 2013 roku, wtedy mogło to tak bardzo nie przerażać, co najważniejsze w tamtej wersji bardzo waznym elementem jest multiplayer na 4 osoby! Jak się domyślacie został on wycięty z wersji na Vitę i wyraźnie go brakuje. Bez tego mamy pustą, nudną strzelankę ze słabą mechaniką, słabą oprawą AV, słabym projektem, bohaterem i praktycznie wszystkim. Unikajcie jak ognia i oby nigdy nie spadło to na nas w plusie.
Dodaj komentarz