Sprawdziłem Evolve.
Jest jeden potwór i czterech łowców. Łowcy polują na potwora. Zależnie od trybu gry, każda ze stron ma jakieś zadanie. Kiedy je wykona, kończy grę. Generalnie ogranicza się to jednak do zabicia potwora, który to zginąć może tylko raz. W przeciwieństwie do hunterów zdolnych do ponownego zrzutu na pole bitwy.
Z kolegami jest fajnie
„Evolve” wymaga bardzo dużego zgrania. Każdy z łowców ma określone cechy – traper, support, medyk i assault. Jedni robią damage, drudzy próbują uwięzić potwora w wielkiej latce, a jeszcze inni po prostu dbają, żeby reszta towarzystwa nie zginęła z rąk przeciwnika. Jeżeli ktoś z czwórki stwierdzi: „w sumie to ciekawe, jak wyglądają tutaj drzewa” i przestanie angażować się w grę, to można mecz uznać za przegrany. Role są na tyle zbalansowane, że bez którejś z jednostek zwycięstwo jest praktycznie niemożliwe. Co za tym idzie, łatwiej i przyjemniej gra się z ustaloną ekipą, którą słyszymy w słuchawkach. Można się szybko komunikować, ustalić plan działania, podejść do ataku bardziej taktycznie.
Nie chcę grać tym durnym potworem!
Zupełnie nie przemawia do mnie gra potworem. System jest bardzo prosty. Najpierw musimy się najeść pobliskiej fauny, żeby zwiększyć swoje umiejętności, a kiedy jesteśmy już niezniszczalni, atakujemy. Jesteśmy w ciągłej ucieczce. Nic w tym przyjemnego. Nie jest to uczucie dreszczyku emocji, tylko raczej irytacji. Jeżeli zostaniemy wykryci na pierwszym poziomie, przez całą grę ciężko jest przystanąć, żeby coś zjeść, bo non-stop widzimy za plecami malutkich łowców.
Dobrze jest ubić tego bydlaka
Druga strona konfliktu trafiła do mnie za to w stu procentach. Każdy z typów huntera pozwala jeszcze odblokować trzech innych łowców. Mamy w sumie 12 postaci. Nie odblokowałem jeszcze wszystkich, ale zagrałem już przynajmniej ośmioma z nich i rozrywka jest przednia. Gramy sobie ciągle jakimś assaultem, odblokowujemy drugą postać i nagle musimy nauczyć się mechaniki od początku. Nie zmienia się kolor kurtki czy wyraz twarzy. Zmienia się wszystko – od rodzaju wystrzeliwanych pocisków po umiejętności specjalne.
Duuuuuużo trybów gry
Czasami bronimy jakiegoś punktu przed potworem, a innym razem po prostu musimy go zabić. Najbardziej przypadł mi do gustu tryb Ewakuacja – 5 walk jedna po drugiej. Wygrywają łowcy – dostają przewagę na następną rundę, wygrywa potwór – nagłe anomalie właśnie jemu pomagają w kolejnej potyczce. Jest w czym przebierać. Twórcy pomyśleli o wielu różnych rzeczach w tej kwestii i naprawdę nie można narzekać na nudę. Pierwsze pięć godzin spędziłem, próbując ubić potwora. Potem zmieniłem tryb i okazało się, że czeka na mnie znacznie większa zawartość.
Zostawcie w spokoju te DLC
Kupujcie, jeżeli chcecie, ale przestańcie narzekać. Jeszcze przed premierą wylała się fala hejtu dotycząca mikropłatności. Znaleźli się „spece” porównujący ten system do League of Legends, nie wiedząc nawet, o czym mówią. DLC niczego nie psuje. Ludzie, którzy płacą, mają po prostu więcej możliwości, ale w żaden sposób nie umacnia ich to ponad graczy zaopatrzony wyłącznie w podstawową wersję gry. Nie ma serwerów premium, bonusów do statystyk czy specjalnych broni. Wszelkie narzekanie można więc odłożyć na bok.
Evolve jest dobre. Zaskakująco dobre. Najpierw widziałem w tym jakąś marną próbę e-sportową, potem średnią gierkę na miesiąc zabawy, a teraz spędzam z produkcją 2K bardzo miłe godziny. Daleki jestem jeszcze od kolejnych inwestycji w ten tytuł, ale na ten moment polecam tę rozrywkę wszystkim, którzy odnaleźli miejsce dla siebie w pokazywanych trailerach. Nie zawiedziecie się.
Dodaj komentarz