Kto by pomyślał, że gra z tak piękną, cukierkową oprawą audiowizualną może tak frustrować.
Główną bohaterką tego rogue-like dungeon crawlera jest dziewczynka o imieniu Pupuru, młoda adeptka szkoły magii, która za swój cel postawiła uratowanie małej knajpki serwującej nic innego, jak curry. Ma jej w tym pomóc odnaleziony przepis na „Legendarne curry”. Jedyny problem leży w pozyskaniu odpowiednich składników do jego przyrządzenia. Na tym właśnie będzie polegał główny wątek fabularny. Naszym zadaniem będzie oczyszczanie kolejnych lochów, na których szczycie będzie czekała walka z bossem. Nagrodą za jego pokonanie jest kolejny, niezbędny składnik do stworzenia naszego kulinarnego arcydzieła.
Lwią część gry będziemy przemierzać bogate w przedmioty i przeciwników lochy. Zastosowany system rozwoju postaci całkowicie nie przypadł mi do gustu. Po zakończeniu każdego labiryntu nasz poziom jest resetowany do 1. Jako wskaźnik postępu możemy jedynie przyjąć nauczone zaklęcia i posiadane uzbrojenie. Głównie przez to nie odczuwałem radości płynącej z rozwoju postaci.
Loch zakończony niepowodzeniem kończy się dość drastycznie. Tracimy wszystko, co posiadamy poza obecnie używaną bronią i tarczą. W związku z brakiem możliwości zapisu w czasie eksploracji lochu, nasze postępowania muszą być przemyślane. Nie raz traciłem co najmniej godzinę rozgrywki przez głupi, nieprzemyślany ruch, kończący się dla mojej postaci śmiercią. Niektóre potwory potrafią okraść nas z części ekwipunku, albo zamienić je w… cebulę! Dlatego też uważam, że tytuł ten jest przeznaczony dla ludzi cierpliwych, posiadających spore pokłady wolnego czasu, do których nie należę. Brak tu czynnika motywującego, aby spróbować jeszcze raz i tym razem dać z siebie jeszcze więcej (takie uczucie miałem przechodząc Hotline: Miami). Utrata poziomów i powrót na sam początek dobijały mnie za każdym razem. Istniej możliwość odzyskania części utraconych przedmiotów przez udanie się do Restore Maze. Za każdym razem wstęp do „labiryntu odnowienia” jest darmowy, ale nie wiemy jakie przedmioty odzyskamy i wiąże się to z kilkunastominutową wyprawą, bo tylko po zakończeniu lochu nasze przedmioty zostaną zachowane. Z czasem się trochę wprawiłem i moje śmierci były coraz rzadsze, ale zawsze jednakowo bolesne.
W czasie każdej przygody będzie nam towarzyszył Kuu. Bardzo przyjemny, cukierkowy, mający nieposkromiony apetyt zwierzaczek. Poziomy nasz i naszego kompana są zerowane jednocześnie. Poziom Kuu nabijamy karmiąc go niepotrzebnymi przedmiotami, jednocześnie go lecząc. W czasie przechodzenia gry zwierzak służył mi głównie za tarczę, najczęściej aby zregenerować własne życie. Niestety sztuczna inteligencja odpowiedzialna za Kuu mocno kuleje. Momentami trudno było mi go nakarmić, a co dopiero zmusić do współpracy przy zabijaniu przeciwników. Nasz kompan często traci trop gracza, pędząc w totalnie odwrotnym kierunku do naszego. Co trzy poziomy Kuu otrzymuje nową zdolność, która może być mniej lub bardziej pomocna. Należy pamiętać o karmieniu pieszczocha, bo jeżeli poziom jego zdrowia spadnie do zera – mdleje. W tym momencie nie możemy przejść na następne piętro lochu. W końcu nie zostawia się przyjaciół w opresji.
Interfejs gry nie został do końca przemyślany. W czasie przechodzenia kolejnych pięter lochów, będziemy zdobywać dziesiątki przedmiotów. Nasz ekwipunek jest bardzo ograniczony, bo do zaledwie 24 miejsc. Jak już wspomniałem, niepotrzebne rzeczy utylizujemy w Kuu. Jedyny problem to toporność tej czynności. Po każdym wyrzuceniu przedmiotu bądź jego użyciu, okno ekwipunku jest zamykane i gdy zajdzie potrzeba zrobienia tego kilkanaście razy, staje się to bardzo uciążliwe. Wierzcie mi, taką sytuację napotkacie setki, jak i nie tysiące razy w czasie przechodzenia wątku głównego.
Walka jak i samo przemieszczanie odbywa się w turach. Nie mamy określonego czasu na wykonanie ruchu. Po każdym naszym ciosie, bądź poruszeniu się, następuje kolej przeciwnika. Mimo zastosowania takiego systemu, walka przebiega bardzo płynnie. Przez większość gry nie odczuwałem turowości produkcji. Jedynie, gdy ścierałem się z grupką wrogów na raz (dwóch przeciwników atakowało Pupuru, jeden Kuu) walka przestawała być płynna, a poszczególne ruchy zaczynały być widoczne. Kumulowało się to ze spadkami płynności animacji. Ogólnie mówiąc, walka z kilkoma przeciwnikami to nic przyjemnego.
Przemierzając podziemia bardzo przydatna jest minimapa, widoczna w lewej części ekranu. Wskazuje ona położenie wrogów, przedmiotów oraz schodów. Oczywiście, jest opcja jej wyłączenia, ale gra bez niej jest znacznie utrudniona ze względu na dosyć ograniczone pole widzenia, bez możliwości zmiany położenia kamery.
Monstra, które staną nam na drodze, są zaprojektowane z dużą dozą fantazji. Każdy typ przeciwnika jest na tyle unikalny, że nie sposób ich ze sobą pomylić. Wraz z postępami w grze, będą przed nami stawać coraz trudniejsze i bardziej wkurzające stworzenia. Uwierzcie mi, te istoty naprawdę frustrują, szczególnie w późniejszej fazie gry. Wtedy zaczyna się prawdziwy festiwal irytacji – nasze przedmioty zostają kradzione, przeklinane oraz zamieniane w marynowane cebule. Wyobraźcie sobie co czułem, gdy moja broń, na której ulepszenie poświęciłem wiele czasu i pieniędzy, została zamieniona w bezwartościowe warzywo. Niewątpliwie największe wyzwanie stanowią bossowie, bo są o wiele odporniejsi na ataki gracza. Udawało mi się ich pokonywać jedynie wykorzystując wszystko co mam przy sobie (zaklęcia, zwoje), a walka w zwarciu kończyła się zazwyczaj błyskawiczną śmiercią.
Gra jest bardzo „cukierkowa” i potwierdza to na każdym kroku. Zaczynając od fabuły i dialogów na postaciach i potworach kończąc. Muzyka została dobrana idealnie pod oprawę wizualną. Gra aktorska japońskich (tak, gra jest dostępna wyłącznie z japońskim dubbingiem) lektorów stoi na bardzo wysokim poziomie, znanym z przeróżnych anime.
Grafika nie imponuje. Skusiłbym się o stwierdzenie, że spokojnie mogłaby płynnie działać na PSP. Nie rozumiem więc, dlaczego ta produkcja ma ogromne problemy z płynnością. Bardzo często spotykały mnie irytujące spadki klatek. W grze z grafiką na poziomie poprzedniej generacji nie powinno się to zdarzać. Najwidoczniej programiści przespali szkolenie dotyczące optymalizacji. Jest to rzecz, która bardzo negatywnie wpłynęła na odbiór samej gry. Przez cały okres grania miałem wrażenie, że gra nie przeszła do końca procesu developingu.
Przy obecnej cenie nie mogę nikomu polecić tej produkcji. Gameplay zamiast sprawiać mi przyjemność, męczył i frustrował. Całej sytuacji nie ratuje przesłodka oprawa audiowizualna, która jest największą zaletą gry. Jeśli jesteś fanem tego typu produkcji, radzę Ci poczekać na obniżkę ceny, bo obecna nie odzwierciedla nakładu pracy włożonej w produkcję.
Liczyłem na fajną grę RPG a tu takie cuś… :-/