Jak studio Llamasoft poradziło sobie z odświeżeniem oldschoolowego shootera Tempest 2000?
Na wstępie muszę zaznaczyć, że w oryginalnego Tempest 2000 nie grałem. Jestem jednak miłośnikiem klasycznych strzelanek takich jak Stardust, Geometric Wars czy znanego ze smartfonów PewPew. I nie ukrywam, że przy TxK bawiłem się świetnie, ale czy jest on wart swojej ceny?
Jak w większości tego typu tytułów, również i w tym przypadku gracz przejmuje kontrolę nad niewielkim statkiem kosmicznym. Tym razem jednak poruszać nim może jedynie w prawo i w lewo (co jest dosyć względne). Początkowe plansze to statyczne kształty geometryczne takie jak trójkąty, kwadraty czy niesklasyfikowane wielokąty. Z czasem jednak zaczynają się one obracać, by na późniejszych etapach na bieżąco zmienić swoją postać. Dzięki temu zabawa staje się bardziej wymagająca, a przeciwnicy trudniejsi do zestrzelenia.
Tych z kolei jest naprawdę sporo. Początkowe poziomy są pod tym względem dosyć nudne, a rozmaitość przeciwników nie zachwyca. Na dalszych etapach jednak trudno narzekać na monotonię. Wrogowie (w zależności od rodzaju) działają coraz mniej schematycznie. Każdy ma jakieś charakterystyczne cechy. Niektórzy strzelają, inni poruszają się w dość nieprzewidywalny sposób, a jeszcze inni robią się niebezpieczni dopiero po ich trafieniu.
Główną bronią gracza jest działko, które strzela stosunkowo krótkimi seriami. Można je jednak ulepszać zbierając specjalne bonusy. Dzięki nim podnosi się szybkostrzelność uzbrojenia czy długość serii. Można też trafić na niezniszczalnego robota, który wesprze gracza dodatkową siłą ognia. Trzeba jednak pamiętać, że ulepszenia znikają po każdym skończonym poziomie. Z tego powodu początki plansz są często najtrudniejsze. Działko jest słabe, przeciwnicy liczni i nie ma się jeszcze skoku, który pozwala zmienić niekorzystne położenie (aktywuje się go przyciskiem R). Pozostaje więc manewrowanie i korzystanie z impulsu elektromagnetycznego. Ten ostatni to potężna broń, która niszczy niemal wszystkich na planszy. Niestety, użyć go można tylko raz na planszę, co zmusza do odrobiny planowania i jest miłą odmianą, jak na czysto zręcznościowy tytuł.
Ważne jest też podejmowanie decyzji dotyczących ulepszeń. Czy warto lecieć po bonus przez całą planszę, czy może lepiej skupić się na niszczeniu wrogów, by ich nadmiar nie uniemożliwił manewrowania? A czasu na myślenie jest niewiele – cały czas coś się dzieje, błyska, wybucha. Łatwo się też pogubić czy np. pomylić kierunki, gdy akurat wszystko odwróciło się do góry nogami.
Twórcom trzeba również przyznać, że oprawa graficzna ułatwia zabawę. Jest efektowna, ale stosunkowo przejrzysta. Z ekranu kolory aż się wylewają, tło daje fajne odczucie prędkości, a całość przyciąga wzrok. Do tego animacja jest idealnie płynna w każdej sytuacji. Udźwiękowienie też trzyma odpowiedni poziom. Wybuchy brzmią przekonująco, a niektóre odgłosy pozwalają zorientować się w sytuacji (np. dają znać o obecności jakiegoś przeciwnika). Muzyka jest dynamiczna i zmienia się na tyle często, że trudno się nią znudzić. Przeszkadzać może ona jedynie osobom, które nie lubią elektronicznych kompozycji.
Na koniec zostały tryby rozgrywki, które są największą wadą TxK, a raczej – wzbudzają najmniej emocji. Do wyboru jest Pure, czyli zabawa od pierwszej do ostatniej planszy z możliwością zdobywania kolejnych żyć po drodze. Classic to taki Pure, ale zaczynać można od dowolnego poziomu, do którego się wcześniej doszło. To całkiem ciekawe rozwiązanie, które pozwala na uniknięcie każdorazowego powtarzania początkowych plansz. Jednocześnie, nie uniemożliwia ono wykręcenia dobrych wyników – po przejściu danego poziomu przywracane są punkty, które zdobyło się dochodząc do danej planszy wcześniej. To samo dotyczy też liczby żyć na start. Innym plusem takiego rozwiązania jest możliwość grania przez chwilę, np. skończyć jeden etap i wrócić do innych zajęć. Ostatnim trybem jest Survival, czyli zabawa od pierwszego do ostatniego poziomu bez dodatkowych żyć. Każdy rodzaj rozgrywki ma oddzielną tablicę wyników (online i offline). Niestety, tryby tak naprawdę niewiele się od siebie różnią i jeśli ktoś nie przepada za podkręcaniem swoich rezultatów, to po jednym dniu zabawy raczej nie będzie miał czego w TxK szukać.
Fakt ten, w połączeniu ze stosunkowo wysoką ceną gry (27 zł) powoduje, że trudno ją jednoznacznie polecić. Dla osób, które lubią zręcznościowe strzelanki w starym stylu będzie to idealna propozycja na wiele godzin świetnej zabawy. Jeśli ktoś jednak oczekuje jakiejkolwiek fabuły czy wielu trybów rozgrywki, to srodze się zawiedzie. Bawiłem się z TxK świetnie, ale za podobne pieniądze (31 zł) można kupić Super Stardust Delta, który rozbudowaniem bije TxK na głowę, ale trochę różni się od niego rozgrywką.
Dziękuję Sony Computer Entertainment Polska za dostarczenie gry do recenzji
Dodaj komentarz