Mamy już zwycięzcę, który otrzyma nowiutkie Dragon’s Crown!
Wyborem Redakcji VitaSITE.info najlepszą pracę przysłał Radosław „Radeher” Herda, który otrzymuje od nas nowiutkie Dragon’s Crown – Gratulujemy!
Chcielibyśmy wyróżnić także wrażenia z Killzone: Najemnik, które podesłał Krzysiek „crazysztof” Ociepka – Krzysiek otrzymuje od nas kod na Rainbow Moon – także gratulujemy!
Dziękujemy Wszystkim za podesłane pracę, naprawdę mieliśmy co czytać 🙂 Poniżej możecie zobaczyć teksty (pisownia oryginalna) Radka i Krzyska
Na samym wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem jedną z tych osób, które nie czekały na papierową produkcję od artystów Media Molecule (dlaczego nazwałem ich artystami wyjaśnię później). Do „Tearaway” byłem początkowo nastawiony obojętnie. Nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego, do czasu pierwszego uruchomienia gry.
Po ciepłym przyjęciu przez graczy Little Big Planet, oczekiwałem solidnego tytułu, który zachęci ludzi do spędzania swojego cennego czasu przy kieszonsolce od Sony. Już przy pierwszym uruchomieniu, gra zauroczyła mnie swoją pastelową stylistyką. Kolorystyka ta idealnie wpasowuje się w papierowy świat oraz jest przystępna zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych.
Mój świat, taki kolorowy, taki piękny
Tearaway samo w sobie to nic innego jak platformówka 3D, na dodatek nie za trudna, lecz nie tylko tym ten tytuł stoi. Możliwości personalizacji Ioty i Atoi (tak się nazywają nasi protagoności, w zależności od tego, jaką płcią zdecydujemy się walczyć z ogólnie pojętym złem) są niemal nieskończone, a to za sprawą narzędzi jakie dało nam do dyspozycji Media Molecule. Możemy samodzielnie tworzyć dodatki wizualne dla swoich postaci, dzięki czemu wyglądają oryginalnie i są niepowtarzalne. W pewien sposób pozwala nam się to bardziej związać z Iotą. Stworzone przez nas kreacje możemy publikować na stronie dewelopera za pośrednictwem PSN.
Zły królik jest zapowiedzią tego, co stanie się z pudłakami (teraz czas na złowieszczy śmiech)
Jednak sam Iota/Atoi nie gra tu głównych skrzypiec. Już od samego początku my (Istota), jesteśmy uznawani za swego rodzaju wyższą istotę, pokusiłbym się o stwierdzenie „boga”, bez której to nasz protagonista nie jest w stanie zwalczyć pudłaków (bo tak nazywają się nasi główni wrogowie, których spotykamy na kolejnych poziomach, jak sama nazwa wskazuje, wyglądają jak pudła).
Grę rozpoczynamy jako Posłaniec. Tak właśnie nazywa się nasz kopertogłowy przyjaciel. Lądujemy w Kamieniankach, w momencie gdy na krainę spadają pierwsze pudłaki. Mieszkańcy Kamieniaków są bardzo przerażeni, gdyż nie potrafią walczyć z nowo powstałym wrogiem, więc jesteśmy proszeni o pomoc. Jest to właściwie jeden z dwóch głównych celów gry. Pierwszy to dostarczenie do nas samych wiadomośći, a drugi następstwo pierwszego, czyli rozprawianie się z pudłakami, które stają nam na drodze. Przy okazji ratujemy z opresji mieszkańców danych krain oraz pomagamy przez wykonywanie zadań dodatkowych, za której jesteś wynagradzani w postaci dodatkowego konfetti. Konfetti jest swego rodzaju walutą, za pomocą której możemy kupować nowe, przygotowane przez twórców dodatki dla naszej postaci (włączając w to usta, oczy, nos itd. itp.) oraz filtry dla aparatu. „Waluta” ta występuje bardzo licznie na każdym z poziomów, z tym, że konfetti możemy zebrać tylko raz. Powtarzając poziom widzimy jedynie świecącą, małą, przypominającą gwiazdę na niebie kulkę, w miejscu gdzie poprzednio znajdowało się konfetti. Oznacza to nie mniej ni więcej, że aby odblokować wszystkie dodatki i filtry, musimy przejść całą grę, starają się zebrać ich jak najwięcej.
Może, żeby przypadkowo nie ujawnić za dużo z warstwy fabularnej, zajmę się ogólnie pojętym gameplayem. Jak już wcześniej wspomniałem gra jest niczym więcej niż platformówką 3D. Co więc czyni ją taką wyjątkową pod względem grywalności? Doskonałe zastosowanie dobrodziejstw systemu PS Vita. Wykorzystujemy tutaj nieustannie tylni panel dotykowy, do tego w taki sposób, że wcale mnie to nie męczyło. Deweloperzy wymyślili to wręcz genialnie. Za sprawą naszego palca, czujemy się jak „Istota” z wielkiej litery. Był to dla mnie bardzo przyjemny aspekt gameplay’u.
Kolejnie dobrze wykorzystany atut Vity, to trójosiowy żyroskop. Będziemy musieli go wykorzystać na niektórych planszach, ale jest to sama przyjemność. Żyroskop jest bardzo dokładny, a gra odzwierciedla to wzorowo (np. przy robieniu zdjęć w grze). Jest to również jedna z nielicznych gier, która wykorzystuje przednią kamerę. Nie jest to jednak istotne dla grywalności, poza tym, że pozwala jeszcze bardziej „wsiąknąć” w papierowy świat.
Tak oto twórcy pozwalają nam dosłownie wniknąć w świat gry
Ekran dotykowy wykorzystywany jest tu bardzo często do takich trywialnych czynności jak: rozwinięcie papierowego mostu, odsłonięcie platformy skoku czy też do wycinanek.
Poza zwykłym chodzeniem naszą postacią możemy również skakać i turlać się. Nie jest to mechanika specjalnie odkrywcza dla gier platformowych, no ale cóż. Ta gra nigdy nie reklamowała się jako platformer z innowacyjną mechaniką. Cała gra sprowadza się do skakania po platformach oraz pokonywania wrogów.
Nie miałem jak tego sprawdzić, ale tak na oko gra chodzi w płynnych 30 klatkach na sekundę
, a wczytywanie poziomów nie zajmuje dużo czasu. W mojej skromnej opinii optymalizacja kodu stoi na bardzo wysokim poziomie.
Oto miejsce przeznaczone do wycinania obiektów jakie chcemy stworzyć.
Muzyka w grze jest po prostu piękna. Wpasowuje się w klimaty papierowej krainy, chodź po pewnym czasie zapętlenia może zacząć nużyć. Mnie osobiście się to nie przytrafiło, gdyż muzyka wyjątkowo przypadła mi do gustu. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie każdemu taka ścieżka dźwiękowa się spodoba. W większości utworów wykorzystane są instrumenty tj. skrzypce, flety no i skromny zestaw perkusyjny. Niektóre kawałki mógłbym porównać do podhalańskich pieśni folkowych. Są po prostu bardziej unowocześnione, przez dodanie rytmu w postanie wspomnianego zestawu. Oprawa graficzna wraz z muzyką tworzą niepowtarzalną otoczkę, sprawiającą, że wnikamy w papierowy świat bez reszty i nie chcemy go opuszczać. Bardzo chciałbym wrócić do świata Tearaway, ale smuci fakt, że nie ma po co.
No i w tym momencie trafiamy na jedyną, słabą stronę Tearaway, a mianowice długość rozgrywki. Grę da się ukończyć w 4-5 godzin. Gdy ukończymy wątek fabularny to w zasadzie nie ma robić. Zostaje nam jedynie wymaksowanie każdego poziomu oraz zdobywanie innych trofeów, co nie powinno zając nam zbyt wiele czasu. Jedyne co możemy teraz robić, to tworzenie nowych wcieleń naszego bohatera. Co by tu jednak złego o tym nie powiedzieć, było to dla mnie niezapomniane 10 godzin (ok. tyle czasu zajęło mi przejście gry i zdobycie wszystkich trofeów). Deweloperzy z Media Molecule to istni artyści. Gra jest nie tylko samą grą. Jest czymś więcej. Jest dziełem sztuki. Przez duże „s”. Już sam koncept gry umieszczony w świecie stworzonym w 100% z papieru i kleju to coś niesamowitego. Design’owi nie można odmówić oryginalności oraz plastyczność. Poziomy są dopieszczone w najmniejszych detalach. Kto by pomyślał, że tyle pięknych rzeczy można stworzyć za pomocą papieru. Świat został stworzony w taki sposób, że świetnie bawią się w nim młodsi, jak i starsi użytkownicy konsoli. Niech za dowód tego świadczy to, że zakochałem się i zatraciłem w tej grze po uszy, a nigdy nie byłem fanem platformówek (zaczynając od Mario na Raymanie kończąc). Może to przez fakt o którym już wspomniałem wcześniej, że nie jest specjalnie trudna
Czy uznałbym Tearaway za grę roku 2013 na PS Vita? Ba, w moim odczuciu jest to najlepsza gra jaka wyszła stricte na Vitę. Dlaczego nie Killzone? Dlatego, że jest to „jedynie” przeciętny FPS z zapierającą dech w piersiach grafiką, jak na konsolę przenośną. Taraway ma w sobie to „coś”. Jest grą idealną na handheldy. Poziomy są na tyle krótkie, że bez zbędnego namyślania się, odpalałem Tearaway i maksowałem po jednym poziomie, żeby później zająć się ważniejszymi rzeczami w życiu realnym (if you know what i mean J ). Gdyby ktoś mnie zapytał, czy gra jest warta jednego Władysława Jagiełło, z czystym sumieniem stwierdziłbym, że TAK.
PLUSY:
+ niesamowita, oryginalna oprawa audiowizualna (Tearaway jest po prostu piękna)
+ różnorodność świata gry
+ miejscami humor
+ wykorzystania wszystkich funkcjonalności systemu PS Vita
MINUSY:
– długość fabuły (zdecydowanie mogła by być dłuższa)
– po przejściu wątku fabularnego, właściwie nie ma co robić
– miejscami za prymitywna rozgrywka
————————————————————————————————————-
Krzysiek „crazysztof” Ociepka:
Killzone… Strzelanina FPS, która zadebiutowała jeszcze na PlayStation 2. Wtedy to właśnie Killzone trafił do mego serca i już go nie opuści. Przygoda oraz konflikt, który stworzyło studio Guerilla Games, zostały pokochane przez rzesze graczy na całym świecie!
Nie będę tego ukrywać, jestem wielkim fanem Killzone i gdy pierwszy raz usłyszałem, że flagowa seria Sony trafi na PlayStation Vita nie mogłem w to uwierzyć. Ale jak to? Czy to możliwe? Seria znana z „dużych” konsol ma trafić prosto na mały ekranik Vity? Nie… to nie możliwe, oni to spieprzą! Nie ma szans by ta gra była dobra! Tak mniej więcej wyglądały moje myśli, gdy usłyszałem, że Killzone trafi na handheld’a Sony. Pojawiły się w sieci pierwsze screeny i przyznam szczerze – serce szybciej zaczęło bić a krew w żyłach się zagotowała! Po wyczekiwaniu, przeglądaniu screen’ów i trailer’ów, w końcu nadszedł TEN dzień! KILLZONE MERCENARY (Najemnik na naszym rynku) wylądowało w mojej konsolce i… o tym postaram się wam napisać w tych kilkunastu następnych linijkach. Zapraszam!
Pierwsze uruchomienie i naszym oczom ukazuje się przejrzyste Menu w postaci „cegiełek” w którym nawigujemy za pomocą dotykowego ekranu konsoli – tutaj krótka piłka w postaci Singla, Multi, Ustawień oraz Statystyk.
W kampanii przejmujemy kontrolę nad „początkującym” najemnikiem, Arran’em Danner’em. Naszym zadaniem będzie wykonywanie zadań dla oddziałów ISA jak i obozu Helgan. Sama historia KZ:M dzieje się po pierwszej części Killzone i w trakcie jej trwania fani wyłapią momenty nawiązujące do kolejnych odsłon.
Na gracza czeka 9 misji głównego wątku z różnymi zadaniami do wykonania w trakcie ich trwania. Chroń daną osobę, idź rozpieprz to co trzeba, idź zabij, strzeż danego miejsca itp. Po ukończeniu fabuły gracze dostają dodatkowo 3 kontrakty do wykonania w danej misji. Są to odpowiednio kontrakty Precyzyjne, Tajne i Demolka. Każdy kontrakt ma wypisane w punktach co gracz musi zrobić by go zaliczyć. Plusem jest to że twórcy starali się jakoś przedłużyć rozgrywkę, z drugiej strony minusik bo to tak naprawdę ta sama misja co w Singlu tylko z góry narzuconymi czynnikami, które gracz MUSI spełnić by zaliczyć kontrakt. Wg. mnie takie posunięcie zostaje otwartą kwestią czy dobrze zrobiono czy źle. Jedni będą zadowoleni a inni mogą narzekać, że to i tak ta sama misja tylko coś innego trzeba zrobić… Ja nie lubię tego typu posunięć, śmiem twierdzić, że developer poszedł na łatwiznę wrzucając takie rozwiązanie „sztucznie” przedłużając obcowanie z grą w trybie Single Player. Nowością, którą wprowadził Najemnik jest wprowadzenie waluty, za którą kupujemy kolejne bronie, drony czy pancerze w specjalnym sklepie. Można kupować/zmieniać ekwipunek podczas misji w odpowiednich miejscach (które również służą za Save Point’a) jak i można to zrobić przed samym wybraniem misji/kontraktu. Kasę oczywiście dostajemy za wykonywanie misji jak i za zabijanie, podnoszenie przedmiotów itp.
Nakreśliłem mniej więcej co Was czeka, więc teraz coś więcej o samej produkcji. Killzone na PSV to piękna gra! Dla mnie jest to mistrzostwo i wspaniale przeniesiono doznania z „dużych konsol” na ekran Vity. I tutaj nie przesadzam, ponieważ jako gracz grający głownie na PS3 potrafię docenić to co dostaliśmy na PSV. Jest kilka produkcji, które mogą pochwalić się piękną grafiką i Najemnik dołącza do tego grona! Grafika zachwycała mnie na każdym kroku, modele postaci są szczegółowo wykonane, otoczenie po którym przyjdzie się nam poruszać też potrafi zachwycić pomysłowością oraz wykonaniem. Futurystyczny świat oraz klimat został nam bardzo ładnie przedstawiony. Do tego należy dodać świetną animację, gra chodzi bardzo płynnie i nie zdarzyło mi się by „szarpało” lub konsola nie dawała rady. Całość zamyka super udźwiękowienie. Głosy postaci, głosy Helgastów, odgłosy panujące w otaczającym nas świecie oraz odgłosy wydawane przez nasze narzędzia mordu. JESTEM NA TAK!
Co do kwestii sterowania to osoby mające styczność z FPS’ami z dużych konsol poczują się jak w domu! Sterowanie za pomocą 2 analogów to czysta przyjemność, do tego dochodzi korzystanie z ekranu dotykowego konsoli. Jeśli rozwinąć temat „dotykania” to jestem przeciwnikiem takich rozwiązań, ale w KZ nie przeszkadzało mi to za bardzo, przyzwyczaiłem się i po paru misjach już instynktownie palce układały się jak należało. Killzone sam w sobie jest brutalną grą i idealnie jest to nam przedstawione, to nie spacer z dzieckiem po parku tylko czysta wojna. Nie zależnie po której stronie konfliktu się znajdujemy jest brutalnie. Wystarczy odpalić kilka Melee Kills pod rząd by zobaczyć, że w tej grze nie ma żartów.
WISIENKĄ na torcie w Vitowym KZ to bez wątpienia MULTIPLAYER! I szczerze wam powiem gdyby nie Multi to ta gra by nie miała prawa istnieć! Powiem tak, ja zacząłem przygodę z Najemnikiem od Multi, dopiero po paru meczach uruchomiłem Singla. Nie oszukujmy się, jest to taki gatunek, że dla samego Singla się go nie kupuje. I nie twierdzę, że Single jest złe, wręcz przeciwnie, grało mi się przyjemnie. Dla mnie Single to tak naprawdę wstęp do Multi ponieważ to tutaj ukazuje się MOC tej produkcji.
Tutaj czeka na nas walka w 3 trybach. Mercenary Warfare (zabijamy wszystko co się rusza), Guerilla Warfare (drużynowy deathmatch) i Warzone (drużynowy deathmatch z zadaniami, które należy wykonywać by zdobyć punkt dla drużyny). Multi to już zupełnie inny świat w przeciwieństwie do Singla i wciąga jak odkurzacz! Jest szybko, pełno akcji i nie raz zaklniemy pod nosem. Nie wierzyłem grając, że to wszystko dzieje się na PSV! Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że dostanę takie Multi na przenośną konsolę. Do dyspozycji mamy 6 map. Są one jak na taką produkcję przemyślane, dobrze zaprojektowane i na pewno trzeba będzie się ich nauczyć zanim zaczniemy wygrywać. Problemem może okazać się, że jeśli nie będziecie mieli pełnego server’u (czyli 4 vs 4) to może się okazać, że więcej czasu spędzicie zwiedzając plansze w poszukiwaniu przeciwnika niż na braniu czynnego udziału w starciu. Nowością, którą spotkamy w Najemniku to system Valor card’s. Za naszcze poczynania w grze (Single jak i Multi) gra daje nam kartę z talii (od 2ki do Asa). Zabici przeciwnicy w Multi upuszczają taką kartę i my zbieramy talię. Jak zbierzemy całość to dostajemy bonus w postaci zastrzyku gotówki. Przy Multi warto wspomnieć, że wiele graczy (z całego świata) miało/ma problemy z trybem Multi. Rozłączanie podczas gry czy też niemożliwość by wejść do gry. Ja niestety na początku należałem do grupy narzekających i dopiero po odpowiednim patchu oraz porządnej konfiguracji routera udało się uniknąć części problemów.
Na zakończenie dodam, że Najemnik jest w całości spolszczony. Osoby, które lubią takie rozwiązania bądź mają problemy z językiem angielskim, dla nich ukłon. Ja nie będę ukrywać, że jestem WROGIEM spolszczeń w grach więc na temat „Polskiej” wersji Najemnika się nie wypowiadam.
PODSUMOWUJĄC. Ja, jako fan oraz gracz grający głównie na konsolach stacjonarnych polecam KILLZONE MERCENARY/NAJEMNIK każdemu posiadaczowi PlayStation Vita. Jest to bardzo dobra produkcja i chyba NAJLEPSZY FPS na tej konsoli. Całkiem zjadliwy Single i wspaniałe Multi dadzą wam wiele wrażeń na długie godziny. Jeśli miałbym oceniać tą grę pod kątem Single/Multi to było by to następująco – 7/10 dla Singla i 9/10 dla Multi. Jednak tak nie można więc dla mnie prywatnie Najemnik to gra zdecydowanie zasługująca na 8/10 i spokojnie mogę ją polecić każdemu!
Zwycięzców proszę o kontakt na email: konrad@konsolowe.info w celu ustalenia odbioru nagródy 🙂
Konkursy był możliwy dzięki życzliwości:
oraz
Bardzo dobre merytorycznie recenzje. Widac, ze Autorzy solidnie przylozyli sie do pracy. Az milo sie czytalo, a jak niektorzy wiedza, u mnie nie jest o to latwo (sklonnosc do `czepiania sie` detali):)
Szczerze gratuluje.
gratulacje chłopaki
fajnie że znalazła się jeszcze gierka dla wyróżnionej pracy:)