Soul Sacrifice miało być jedną z tych gier, której celem byłoby podniesienie wyników sprzedaży przenośnej konsoli Sony. Czy jest na to jakakolwiek szansa?
Soul Sacrifice jest grą akcji z kilkoma elementami RPG, niestety, nie uświadczymy tutaj otwartego świata, charakterystycznego dla tego gatunku (ale jest niezła fabuła). Nie będziemy też modyfikować pancerza, ani ulepszać miecza. Tutaj walki toczą się na małych obszarach, na które jesteśmy teleportowani za pomocą „gadającej księgi”. Historia w Soul Sacrifice zaczyna się od momentu, gdy nasz bohater jest posłany na śmierć. W krótkiej scence wprowadzającej oglądamy jak jeden z więźniów za pomocą tajemniczej księgi oraz magii uwalnia się z klatki, jednak krótko po tym ginie z rąk potężnego maga Magusara. Ten z niewiadomych przyczyn naszemu bohaterowi nie wyrządza niczego złego i po prostu znika. Owa tajemnicza księga zaczyna nas nawoływać. Muskając palcem po ekranie odkopujemy ją ze stosu ludzkich kości. Tajemniczą księgą okazuje się być pewien pamiętnik będący zbiorem wspomnień, z których każde jest osobnym zadaniem. Te mają miejsce na niewielkich arenach, na których toczą się walki z przeróżnymi potworami. Przy okazji poznajemy też historię wspomnianego Magusara oraz jego towarzysza sprzed kataklizmu, który nawiedził świat.
Książka (która zowie się Librom, a jej tożsamość jest główną zagadką gry) nieustanie do nas przemawia. Niestety, ma bardzo zrzędliwy charakter oraz paskudny wygląd – okładka przypomina zdeformowaną, ludzką twarz. Po jej otworzeniu od razu zostajemy przeniesieni na pierwszą arenę, która pełni rolę samouczka i zapoznaje z mechaniką gry. Przytrzymując przycisk „L”, namierzamy ofiarę. Trójkątem, kwadratem oraz kółkiem zadajemy z kolei ciosy lub używamy magii. X wraz z lewym analogiem służy do robienia uników. Gdy wybijemy wszystkie potwory, na arenie pojawia się główny boss. I tutaj dostałem pierwszego zniesmaczenia. Większość z nich ma ludzkie twarze połączone z różnymi kreaturami zwierząt. Oczywiście, takie połączenie przypadnie do gustu japońskim graczom, ale poza granicami tego kraju może wywołać dyskomfort. Po ukończeniu samouczka wracamy do klatki i następuje krótkie przeszkolenie w posługiwaniu się księgą. Następnie można rozpocząć właściwą rozgrywkę.
Na początku posiadamy po trzy umiejętności ataku i obrony. Dobrym rozwiązaniem jest pomoc w namierzaniu potworów, tak jak to miało miejsce podczas samouczka. Wystarczy przytrzymać przycisk „L”, aby nasz bohater namierzył ofiarę. Pozostałymi przyciskami wyprowadzamy ciosy oraz używamy magii. Aby przejść w tryb obrony, musimy nacisnąć przycisk „R”. Da się wtedy leczyć bohatera oraz stosować czary defensywne. Po ubiciu dowolnego potwora możemy zabrać lub uratować jego dusze. Za dobry uczynek dostaniemy premię do obrony, uzupełnimy swoje zdrowie oraz zdobywamy „jasne doświadczenie”. Jeżeli nie jesteśmy zainteresowaniu uratowaniem duszy, to możemy ją poświęcić, dzięki czemu dostaniemy premie do ataku czarów oraz trochę ciemnego doświadczenia. Wybór za każdym razem należy do nas, ale musimy się spieszyć z decyzją, gdyż podczas pozyskiwania duszy, jesteśmy wystawieni na ataki pozostałych potworów. Osobiście uważam to za zaletę – gdyby czas podczas wyboru się zatrzymywał, walki traciłyby na atrakcyjności.
Po każdym zaliczonym zadaniu ukazuje się podsumowanie z oceną za jego wykonanie. Zostają przyznane wtedy także nagrody w postaci czarów lub umiejętności – im lepszy czas i wynik osiągnęliśmy, tym nagród będzie więcej. Dopiero po ukończeniu pierwszego zadania mamy możliwość zająć się wyglądem naszego bohatera. Można zmienić rodzaj oraz kolor twarzy, wybrać fryzurę, strój oraz próbkę głosu. Wygląd naszej postaci możemy zmienić w dowolnym momencie, gdy tylko przeglądamy księgę. Librom pozwala nam także skonfigurować nasze moce, wystarczy wejść do zakładki „teczka”, aby dowolnie skonfigurować sześć slotów magii zwanych w grze „ofiarami”. Bardzo dobrą opcją jest możliwość zapisu do 50 różnych kombinacji, co na późniejszych etapach rozgrywki potrafi być wręcz zbawienne.
Same walki w początkowych etapach są dosyć proste i nie wymagają skomplikowanych manewrów, jednak nie trwa to długo. Wystarczy ukończyć pierwszy rozdział „Sorcerer’s Ordeal”, aby przekonać się, jak w kolejnych etapach gra podnosi poziom trudności. Oczywiście, jest to dużym plus, ponieważ przed każdą walką musimy wytężać umysł, aby dobrać odpowiednie czary oraz umiejętności i mądrze je wykorzystać na polu bitwy.
Bossowie w Soul Sacrifice potrafią zaleźć za skórę. Niejednokrotnie będzie dane nam puścić solidną wiązankę pod nosem, ale gdy już ubijemy poczwarę, satysfakcja jest ogromna. Przed walką z każdym bossem trzeba się solidnie przygotować. Do dyspozycji gracza oddano jego opis i dopiero wtedy podejmuje się decyzję, które sześć „ofiar” należy użyć. Małą pomocą na polu bitwy może okazać się „Mind eye’s”. W tym trybie dźwięk cichnie, a obraz staje się ciemniejszy. Można wtedy dostrzec, różne źródła energii oraz poznać stan zdrowia potworów i bossów. Jako że potwory nie mają paska wytrzymałości jest to dobry sposób, aby dokładnie poznać ich stan zdrowia. Warto jednak wspomnieć, że wraz z obrażeniami bossowie widocznie się zmieniają i to również jest pewną wskazówką. Mind eye’s pozwala też zobaczyć słabe punkty potwora. Podczas walk nie da się zrobić pauzy. Można tylko wcisnąć select, aby zobaczyć konkretne cele misji.
W kolejnych rozdziałach na arenie często towarzyszyć będą nam magowie. Przed każdą misją możemy wybrać sobie dwóch śmiałków, którzy najlepiej pomogą nam rozprawiać się z bossem. Sojuszników zdobywamy głównie ratując ich dusze, jednak najpierw musimy pokonać stwora, w którego zmienił się mag. Gdy pokonamy takiego bossa, staniemy przed wyborem. Możemy, albo uratować jego dusze, przez co zyskamy nowego kompana, albo ją poświęcić, dzięki czemu zyskamy jego moce. Niestety, inteligencja naszych sojuszników jest na średnim poziomie – dosyć często dają się zabić albo bezmyślnie atakują bossa. Niejednokrotnie potrafią się zablokować o jego kończyny i biegać w miejscu. Gdy jeden z naszych towarzyszy zginie, możemy go uratować lub poświęcić. Częściej korzystałem z drugiej opcji, gdyż wtedy dostawałem bardzo silny atak, który mocno ranił bossa i jego obrońców. Natomiast, aby uratować duszę naszego kompana i przywrócić go do walki, musimy poświęcić znaczną część swojego paska zdrowia, co najczęściej nie jest dobrym pomysłem. Natomiast, gdy nasz bohater zginie, a kompan jest jeszcze na polu bitwy, to możemy go wezwać, aby nas wskrzesił. Jeśli się często współpracujemy z wybranym magiem, to jego zaufanie wobec nas rośnie, dzięki czemu rozwija on swoje umiejętności. Gdy nasz towarzysz polegnie lub go poświęcimy, nie oznacza to, że tracimy go na zawsze. Możemy odkupić jego duszę za łzy Libroma. Jest to swoista waluta gry, którą roni co jakiś czas książka. Służy ona także do odnawiania Black Rites. Jest to czarna magia, której użycie podczas walki wymaga od nas poświęcenia konkretnej części ciała. W początkowych etapach gry takim zakazanym czarem jest Infernus. Nasz bohater zmienia się wtedy na kilka sekund w potężnego, ognistego demona. Animacja, która prezentuje te przemiany wygląda naprawdę fantastycznie.
No właśnie, grafika w Soul Sacrifice jest bardzo nierówna. Twórcy przyłożyli się do modeli postaci i potworów, natomiast otoczenie i areny mają tekstury niskiej jakości. Jest to jednak podyktowane efektownością czarów, przez które w trybie wieloosobowym naprawdę dużo się dzieje. Jednocześnie konsolka dzielnie utrzymuje płynność animacji. Dobrze też, że bohater, jego towarzysze oraz potwory, potrafią cieszyć oko.
Ścieżka dźwiękowa pełna jest tajemniczości i idealnie wpasowuje się w to, co dzieje się na ekranie. Potrafi też bardzo dobrze wywołać w nas uczucie niepokoju oraz zachęca do odważniejszej walki na arenie. Udźwiękowienie Soul Sacrifice to prawdziwy majstersztyk, więc nie polecam grać na samych głośnikach konsoli, gdyż wtedy ścieżka dźwiękowa oraz wszelkie efekty tracą swój urok.
Przed premierą PS Vita Sony obiecywało, że każda gra, której będą wydawcą zostanie spolonizowana. Japońska firma wydała Soul Sacrifice, a spolszczenia nie ma nawet na pudełku. Czyżby Sony z góry zakładało, że gra się u nas nie sprzeda? Ano teraz się nie sprzeda! Ja mogę znać angielski, Ty możesz znać ten język, ale pozostałe 90% graczy może mieć problemy, tym bardziej, że jest co czytać w Soul Sacrifice i poziom nauki języka angielskiego na poziomie gimnazjum może być niewystarczający. Nie oczekuję w Soul Sacrifice dubbingu, ba! Nawet nie byłby wskazany, ale spolszczenie kinowe? Wręcz zalecane. Mamy tutaj lektora, który i tak czyta wszystko to, co jest napisane w pamiętniku, więc spolszczenie samych napisów by tej gry nie zabiło, a pomogło w jej zrozumieniu. Wielki minus dla Sony Polska za brak polonizacji.
Słów kilka o trybie współpracy, który ma być główną zaletą Soul Sacrifice. Deweloper od samego początku starał się nas zapewniać, że multiplayer będzie siłą napędowa gry i się nie mylił. Wystarczy dwie godziny pograć z przyjaciółmi w kooperacji, aby stracić ochotę do gry w trybie single, gdzie, jak wspomniałem, nasi sojusznicy charakteryzują się słabą inteligencją. W trybie dla jednego gracza możemy mieć dwóch sojuszników, natomiast tryb wieloosobowy pozwala na aż trzech. Oczywiście, bossowie w tym trybie są znacznie silniejszy i wytrzymalsi, ale mimo wszystko i tak łatwiej jest wypełniać zadania z przyjaciółmi niż w pojedynkę.
Podsumowując całą moją przygodę z Soul Sacrifice mam mieszane odczucia. Z jednej strony jestem zadowolony z jakości udźwiękowienia, trybu wieloosobowego oraz rozgrywki, która może trwać nawet 30 godzin i pomimo ciągłych walk na arenie trudno się nimi znudzić. Jednak z drugiej strony odpycha mnie japoński klimat potworów – nie podoba mi się łączenie ludzkiej twarzy z karykaturami zwierząt. Rozumiem, że w Japonii to się sprzeda, także europejscy gracze fascynujący się japońskimi klimatami będą zadowoleni. Jednak przeciętny Europejczyk może szybko zniechęcić się do tego tytułu. Pomimo tego zniesmaczenia gram dalej, gdyż dobranie najlepszych umiejętności i czarów przed walką to wyzwanie dla naszego mózgu, a odpowiednia taktyka na polu bitwy i pokonywanie coraz to trudniejszych bossów daje wiele satysfakcji. Czasem może irytować słaba sztuczna inteligencja naszych kompanów oraz tekstury aren. Wynagradza to jednak świetny tryb kooperacji. Niestety, brak polskiej wersji pozostawia duży niedosyt. Mimo tych kilku niedociągnięć polecam Wam Soul Sacrifice.
Dziękujemy SCEP za dostarczenie gry do recenzji
Te minusy to na siłe wrypane XD XD XD
Oj, się gra Konradowi nie do końca spodobała 😛 Zupełnie nie zgadzam się z tą recenzją i uważam, że to jeden z najlepszych tytułów na tę konsolkę.
Ja również się nie zgadzam! To jedna z najlepszych gier na Vite. Dowodem jest to ze jestem przeciwnikiem Trofików a tu wbiłem Platynkę 😉 (to moja druga platyna pierwsza wpada w Resistance Burning Skies XD ale tu to normalka bo ponoć łatwa była) A przy Soulu trzeba się było napracować 😀
Ale mi dziwnie posta dodało XD I to z grafikami z pulpitu z wersji BETA patcha XD Czemu tak?? I dlaczego jestem niby jako „Guest”??
Nie mam bladego pojęcia. Jakiś psikus Disqusa. My na niego nie mamy wpływu tak naprawdę.