Już dziś debiutuje Thief w wirtualnej rzeczywistości. Załóżmy więc gogle i sprawdźmy, czy Legacy of Shadow to dobra gra.
Seria Thief to bez cienia wątpliwości jedna z najbardziej istotnych marek w świecie gier. Miłośnicy skradanek z niemałym sentymentem wspominają przygody Garretta, za których szczyt zawsze uważałem wspaniałą „trójkę” – Deadly Shadows. Ostatnia odsłona tego cyklu ukazała się dość dawno – jeszcze w 2004 roku. Następnie, po 10 latach, zadebiutowała gra zatytułowana po prostu THIEF. Produkcja ta stawiała wyłącznie na pierwszoosobową perspektywę i podzieliła fanów serii. Kradzieże były opatrzone bardzo przyjemnymi animacjami, aczkolwiek nie brakowało sekwencji nastawionych na akcję. Po kolejnych 11 latach ukazuje się jeszcze jedna część, w której występuje Garrett. Czy pierwsze zetknięcie tego złodzieja z wirtualną rzeczywistością jest dobrym kontaktem? Odpowiedź przynosi niniejsza recenzja. Nie pozostaje mi nic innego jak po prostu zaprosić Was do lektury.
Fabuła

W dziele studia Vertigo Games wcielamy się w młodą złodziejkę imieniem Magpie. Miejscem akcji jest oczywiście Miasto, w którym nasza bohaterka pracuje dla tajemniczej Cassandry. Początkowo nasza postać trudni się po prostu swoim fachem, ale zwiedzając etapy może natknąć się na tajemnicze listy. Z zapisów ewidentnie wynika, że w tle rozgrywa się tajemnicza, mroczna historia. Im dłużej gramy, tym bardziej zagłębiamy się w swojego rodzaju mitologię Miasta i tym bardziej przerażająca prawda wychodzi na jaw… Nie będę bynajmniej stosował spoilerów, natomiast mogę Was z przykrością zapewnić, że opowieść nie zdołała mnie wciągnąć. W moim przekonaniu stanowi ona zaledwie pretekst do brania udziału w kilku misjach (których ukończenie nie powinno zająć wiele więcej niż około 7 godzin). W tym czasie będziemy oczywiście wykradać wiele przedmiotów i starać się pozostawać poza słuchem i wzrokiem strażników. Więcej na ten temat dowiecie się naturalnie z kolejnej części tego artykułu.
Rozgrywka
Ogólne założenia rozgrywki nie powinny nikogo zaskoczyć. Mamy bowiem do czynienia ze skradanką, ukazaną oczywiście z perspektywy pierwszoosobowej. Przyznaję, że nie wyobrażam sobie grania w wirtualnej rzeczywistości w innym widoku w taką produkcję i Vertigo Games wyraźnie dobrze czuje się w FPP. Dowiodło tego już w przypadku Arizona Sunshine 2, które recenzowałem dla Was na naszej stronie. Do odpowiedniego artykułu możecie przejść z tego odnośnika. Teraz wróćmy jednak do Thief: Legacy of Shadow. Jak wspomniałem, naszym terenem akcji jest tajemnicze Miasto. Muszę jednocześnie przyznać, że rozczarowała mnie pewna kwestia. Mianowicie nie możemy go swobodnie zwiedzać, aby szukać jakichś precjozów i unikać strażników.
Pod tym względem Thief z 2024 roku był niestety lepszy. W wirtualnej rzeczywistości możemy po prostu w wieży zegarowej – która służy za nasz główny punkt wypadowy – wybierać misje, które chcemy wykonywać. Plusem jest możliwość wracania do już ukończonych poziomów/rozdziałów, aczkolwiek otwarty świat byłby miłym dodatkiem. Doceniałem to na przykład w Assassin’s Creed Nexus – moją recenzję znajdziecie w tym miejscu. Pozostawia to pewien niedosyt, ale cóż – mówi się trudno i gra dalej.
Uzbrojenie i narzędzia w Thief: Legacy of Shadow

Zwłaszcza, że fani serii naprawdę mają wiele powodów do spędzania czasu z Magpie. Nie dość, że powraca znane akcesorium (które wiąże się ze znaną z cyklu postacią), to jeszcze osadzenie w uniwersum jest bardzo sprawnie zrealizowane. Do naszej dyspozycji oddano chociażby łuk, z którego możemy wystrzeliwać wiele rodzajów strzał. Dzięki nim zaczepimy linę do wystających żerdzi, aby dostać się w wyższe miejsca, czy zgasimy (tudzież zapalimy) paleniska i inne źródła (nie)pożądanego światła. A wiadomo przecież, że na ogół złodziej preferuje działanie w mroku i uderzanie z ukrycia. Atakowanie strażników powinno być ostatecznością. Nie tylko dlatego, że – w mojej ocenie – zabija to klimat. Głównym powodem jest dość niska wytrzymałość Magpie na obrażenia.
Co prawda możemy to delikatnie poprawić, wykupując ulepszenia (za wykonywanie opcjonalnych wyzwań), ale nie liczcie na to, że zrobicie z niej Terminatora czy innego Adama Jensena. Magpie uzbrojona jest we wspomniany łuk (w kontekście strażników interesują nas strzały z ostrym lub obuchowym grotem) oraz pałkę. Aby użyć tego drugiego, sięgamy po prostu po przyrząd zamocowany przy naszym prawym ramieniu, bierzemy zamach i uderzamy wroga w głowę. Warto zaznaczyć, że jeśli ma on hełm, to musimy uderzyć dwa razy w krótkich odstępach. Pałką możemy też parować uderzenia wrogów, aczkolwiek walki są dość anemiczne – nie jestem wobec tego ich zwolennikiem.
Kradzieże

Na zebranie w Thief: Legacy of Shadow czeka oczywiście mnóstwo świecidełek i innego rodzaju łupu. Najbardziej powszechne są walające się tu i ówdzie sakiewki, puchary, czy popielnice. Aby ukraść przedmiot, wyciągamy po prostu do niego dłoń i przytrzymując spust na jednym z obu kontrolerów, chwytamy sssskarb i upuszczamy go przy naszym korpusie. Jest to o tyle przyjemne rozwiązanie, co bardzo naturalne i przyznaję, że z wielką satysfakcją sięgałem do sakw strażników i otwierałem zamknięte zamki skrzyń oraz drzwi. Tym bardziej, że wiąże się z tym świetna minigierka. Naciskając górny przycisk akcji na dowolnym z kontrolerów, otworzymy menu wyposażenia. Znajdziemy w nim między innymi wytrychy. Sięgając po nie i wsuwając do zamka, będziemy mogli manipulować zapadkami. Możemy ustawić teoretycznie łatwiejszy tryb, w którym widzimy podpowiedź wizualną z okręgiem pokazującym nam, w jakiej pozycji powinny być oba wytrychy. Ja jednak preferowałem włamywanie się z wyłączonym okręgiem.
Wystarczy opierać się na wibracjach kontrolerów, aby zadecydować o odpowiedniej pozycji. W ten sam sposób da się wyczuć ukryte przełączniki na ramach obrazów. Doceniam też – co odblokuje się dość wcześnie w fabule – specjalny tryb wizyjny. Po zbliżeniu dłoni do głowy i wciśnięciu spustu na kontrolerze, aktywujemy nasze mechaniczne oko. Ułatwi to nam nie tylko znalezienie precjozów, ale też odszukanie ukrytych przycisków i glifów. Nie możemy z niego korzystać bardzo długo, ale uważam to zaletę. Jeśli moglibyśmy, to rozgrywka byłaby zdecydowanie za łatwa. A i tak nie jest trudna – przeciwnicy nie grzeszą niestety sztuczną inteligencją i często widać ewidentne działanie skryptów.
Grafika, udźwiękowienie i ułatwienia dostępności VR

Thief: Legacy of Shadow bez wątpienia ma swój styl – nieco przesadnie patelowy, którego nie można z pewnością określić jako fotorealistyczny. Może to mieć swoich zwolenników, ale niestety ja się do niech nie zaliczam. Nie znaczy to, że w moim rozumieniu tytuł ten jest brzydki – co to, to nie, absolutnie. Odstaje on jednak wizualnie od wielu największych gier w wirtualnej rzeczywistości. Mam na myśli między innymi Batman: Arkham Shadow oraz Red Matter 2 czy Skydance’s Behemoth (poruszając się dla odpowiedniego porównania wyłącznie w obrębie tytułów dostępnych na Meta Quest 3).
Zwiedzając miasto, często widać nieco poszarpane tekstury, a odległość rysowania mogłaby być dalsza. Nie mogę też nie przyczepić się do sporej liczby ciemnych obszarów. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że oddaje to realia funkcjonowania Magpie, ale z drugiej zbyt intensywny mrok skutecznie potrafi utrudnić odnajdywanie drogi. Zwłaszcza, że nierzadko trzeba przejść kanałami do drabiny, aby odszukać ukryty przełącznik lub znaleźć dodatkowy łup. Nie przypadło mi do gustu również to, że widzimy zaledwie nasze (czy też Magpie) dłonie. Ponadto możliwości wchodzenia w interakcje z otoczeniem są mocno ograniczone i nie możemy podnieść wszystkiego, co widzimy. Szkoda także, że nie da się przytrzymać krawędzi, aby wychylać się zza nich i patrzeć, gdzie są strażnicy. Bardzo przeszkadzało mi to, grając w Thief: Legacy of Shadow.
Muszę za to pochwalić udźwiękowienie. Nie mam tu na myśli muzyki – która jest tak oszczędna, że często jej w zasadzie nie słychać – ale dźwięki otoczenia. Strażnicy podczas patrolowania rozmawiają ze sobą, są też w stanie usłyszeć nasz bieg i głośniejsze kroki na niewytłumionej powierzchni. To jednak pikuś. Najbardziej spodobała mi się obsługa mikrofonu. Możemy wybrać jeden z trzech poziomów nasłuchiwania. Jeden z nich wyłącza całkowicie słuchanie mikrofonu, ale zdecydowanie odradzam podjęcie takiej właśnie decyzji. Zdecydowanie lepiej jest wybrać immersyjny mikrofon. Wtedy nie tylko przeciwnicy usłyszą nasze gwizdanie czy pomrukiwanie, ale nawet… głośniejsze zamachy podczas prób uderzenia wroga pałką!
Obsługa mikrofonu jest zrealizowana na prawdziwie mistrzowskim poziomie i nieraz łapałem się na tym, że starałem się cicho oddychać, a nawet wstrzymywać oddech, przekradając się za przeciwnikiem. Nie wahałem się też chrząknąć lub gwizdnąć, chcąc ściągnąć uwagę strażnika, a następnie udać się w inną stronę i przedostać w miejsce, którego wcześniej pilnował. Moim zdaniem bynajmniej nie ma się nad czym zastanawiać i koniecznie wybierajcie immersyjny mikrofon! Można również przywołać naszego ptasiego kompana przy żerdziach (sięgając do wyposażenia po gwizdek i dmuchając w niego). Ptak da nam wtedy monetę, a więc warto tego pilnować. Wisienką na torcie jest możliwość autentycznego zdmuchiwania świec, po prostu dmuchając w nie. Coś wspaniałego, zapewniam Was.
Podsumowanie

Thief: Legacy of Shadow to mimo dość słabej sztucznej inteligencji przeciwników bardzo dobra skradanka, którą powinien zainteresować się każdy fan gatunku. Przeniesienie perypetii złodziejów do wirtualnej rzeczywistości jest pod wieloma względami wybitnym dziełem i nie zdziwię się, jeśli będzie walczyło o tytuł najlepszej gry roku w wirtualnej rzeczywistości. Doceniam również w miarę dobrą (z kilkoma drobnymi, okazjonalnymi, błędami) polską wersję językową (napisy). Brakuje mi tu jednak otwartego świata, a wiele obszarów bywa za ciemnych. Niemniej przeniesienie znanego świata do nowej formy rozgrywki jest imponującym dokonaniem, a obsługa mikrofonu fenomenalnie wpływa na immersję i samą rozgrywkę. Jeśli tylko będziecie mieli okazję, to sprawdźcie ten tytuł. Nie powinniście być rozczarowani. Ja nie jestem i już czekam oraz liczę na zapowiedź kontynuacji. Zanim to jednak nastąpi nadal będę kradł drogocenne przedmioty, unikał wzroku strażników, a powalonych oponentów przeciągał za nogi i chował do kanałów…
Kod recenzencki zapewnił PLAION Polska.
Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.