Już dziś na konsolach PlayStation 5 ukaże się KARMA: The Dark World. Psychodeliczny horror inspirowany między innymi serialem Twin Peaks.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam zwiastun do tej gry, muszę przyznać, miałam ciarki. Muzyka świetnie komponowała się z niepokojącymi obrazami i szczerze mówiąc, całość bardzo mnie zaciekawiła. Czy KARMA: The Dark World spełniła moje oczekiwania? Przekonacie się w poniższej recenzji.
Fabuła
KARMA: The Dark World to psychodeliczny pierwszoosobowy horror umieszczony w alternatywnej linii czasowej. Wraz z Danielem, naszym protagonistą, przenosimy się do Wschodniego Berlinu lat 80-tych. Nasz bohater jest pracownikiem korporacji Leviathan, która kontroluje praktycznie wszystkich członków społeczeństwa.
Jego zadaniem, jako agenta wędrownego (oryg. Roam Agent) jest wchodzenie w umysły zatrzymanych mieszkańców i dotarcie do prawdy. W The Dark World eksplorować będziemy umysły Seana i Rachel, starając się zrozumieć zawartość pewnej kasety, dziwnego potwora i samego zła, którym podszyta jest obiecywana przez Leviathana utopia.
Rozgrywka
Tytuł ten oglądać będziemy z perspektywy pierwszej osoby, a sama rozgrywka polegać będzie na eksploracji i interakcjach z otoczeniem. Pomimo istnienia w grze potwora, nie znajdziemy tu walki. Starcia będą mieszanką skradania się z bieganiem w szaleńczym tempie po ruchomych korytarzach.


Czekać nas będą łamigłówki, trochę śledztwa i dochodzenie do prawdy. Eksplorując odwiedzane miejsca szukać będziemy wskazówek, odkrywać kody do szuflad skrywających sekrety i czasem nawet otwierać zabawki wykorzystujące te typowe zagadki z testów na IQ. Pomimo więc tego, że nie mamy tu walki, a fabuła jest bardzo liniowa, nie ma się w ogóle wrażenia monotonii.
Eksplorowany świat to niestety głównie wnętrza, więc nie mamy szansy zobaczyć zbyt wiele ze świata zewnętrznego. Bardzo byłam go ciekawa. Jednak, wnętrza absolutnie nie rozczarowują.
Oprawa audiowizualna
Po zwiastunie już wiedziałam, że będzie to wyglądać naprawdę ciekawie. Tytuł stworzony jest na Unreal Engine 5 i faktycznie jest zjawiskowo. Wnętrza są klimatyczne, pełne detali i w wielu momentach widać, że mamy do czynienia z latami 80-tymi.






Wyłożone czerwoną ciężką draperią ściany momentalnie przypominają Twin Peaks. Przy pierwszym spotkaniu z takim pokojem, aż lekko wyczekujemy pokazania się karła, który będzie gadał zmyślone słowa. Nie zabraknie dość graficznych scen, więc zdecydowanie jest to gra skierowana dla starszej widowni.
Sama estetyka jest jednak świetna, mroczna i psychodeliczna. Świat przedstawiony wspaniale mieszać będzie dystopię z realiami sprzed pół wieku.
Trochę brakowało mi jednak muzyki. Spodziewałam się jej znacznie więcej i częściej.
Miłym zaskoczeniem była jednak prawie kompletna oprawa audio, gdzie nasza postać rozmawia z ludźmi i nie wszystko trzeba czytać. Sami będziemy jednak musieli sobie radzić ze znajdywanymi notatkami i listami.
Sterowanie i interfejs
Raczej nie jest to kwestia tylko tego, że grałam na PlayStation, czyli mojej mniej-uczęszczanej konsoli. Bieganie znajdziemy pod L2, interakcje z otoczeniem na R1. Będzie to też jedna z tych gier, gdzie otwieranie drzwi wymagać będzie złapania za klamkę i pociągnięcia w konkretnym kierunku. Chociaż jest trochę niecodziennie z tymi klawiszami, nic jednak nie sprawia większych problemów. Głównie oczywiście przez to, że mało momentów będzie wymagało od nas szybkich reakcji.
Interfejs w grze jest minimalistyczny i przez większość gry na ekranie zobaczymy jedynie kropkę na środku (którą możemy jednak wyłączyć w opcjach). O ile wspomaga to immersję i pozwala bardziej wsiąknąć w świat gry, o tyle jednak… trochę irytowało mnie powiadomienie o „nowym celu”, które pokazywało się na ekranie przy każdym postępie. Bo wiecie, nowy cel nie pojawił się na samym głównym ekranie i żeby zobaczyć, co aktualnie musimy zrobić, wejść trzeba było do ekwipunku. Ciut durne.
Interfejsowo nie mogę też nie wspomnieć o tym, że twórcy dość często nas oślepiają. Większość gry jest ciemna (i klimatyczna). Zdarzają się jaśniejsze wnętrza, ale podczas normalnej rozgrywki naturalnie przechodzimu między nimi i mamy szansę się przygotować. Zdarzają się jednak plansze, po prostu białe plansze, które oślepiają nas na kilka zbyt długich sekund. Znajdziemy je zarówno na początku gry, jak i na późniejszych etapach, skacząc między wspomnieniami przesłuchiwanych. Przyrównać to można chyba tylko do efektu granatów hukowych w strzelankach, tylko na dłużej. Auć.
Wrażenia
Historia w KARMA: The Dark World jest wciągająca. I zabierając się za nią na początku, nie mamy pojęcia o całej intrydze, którą przyjdzie nam rozwiązywać. Choć mamy tu tylko jedną historię i żadnych pobocznych, jest ona wielowarstwowa i daleka od oczywistej czy oklepanej. Ten aspekt był naprawdę miłym zaskoczeniem. Chociaż miłym może być złym słowem w kontekście tej gry.
Przedstawiona dystopia jest wystarczająco inna, by wciąż przerażać koncepcją. A stojące przed nami dochodzenia opowiedzą nam o jeszcze kolejnych czyhających w tym świecie potworach.








Grę do recenzji dostarczył wydawca.
KARMA: The Dark World jest od 27 marca 2025 dostępne na konsolach PlayStation 5, a także na PC. Na obu platformach znajdziecie także wersję demo. Wersja na Xbox Series jest planowana, ale nie znamy jeszcze daty premiery.
Dodaj komentarz