• PlayStation
    • PS5 Pro
      • Gry ulepszone na PS5 Pro
    • PlayStation 5
    • PlayStation 4
    • PSVR
    • PS Vita
    • Poradnik: jak zacząć z PS4?
  • Xbox
    • Xbox Series X|S
    • Xbox One
    • Poradnik: jak zacząć z XOne?
    • Testy klawiatur i myszek
      • Logitech G910 i G502 Hero
      • HyperX Alloy Core i PulseFire Core
  • Nintendo
    • Switch 2
      • Nintendo Switch 2
      • Zestawienie wszystkich gier i ulepszeń
    • Switch
    • 3DS
    • WiiU
    • Poradnik: jak zacząć z NSwitch?
  • PC
    • Asus ROG Ally
    • Lenovo Legion Go
    • MSI Claw
    • Steam Deck
  • Recenzje
    • PS Vita
    • PS4
    • Xbox One
    • Nintendo
    • PS5
    • Xbox Series
    • Steam Deck
  • Testy
  • Kultura
    • Filmy i seriale
    • Gry planszowe
    • Recenzje
    • Wszystko
  • Redakcja
2 tygodnie temuAngie Adams

Aktualizacja North Line już jutro w ARC Raiders

2 tygodnie temuAngie Adams

ARC Raiders z 4 milionami sprzedanych kopii

3 tygodnie temuAngie Adams

Aktualizacja 1.1.0 do ARC Raiders gotowa do pobrania

3 tygodnie temuAngie Adams

Sporo atrakcji w ARC Raiders jeszcze przed końcem roku

Zdjęcie okładkowe wpisu Recenzja: Kingdom Come: Deliverance 2 [PS5]
Xbox Series PlayStation 5 PC

Recenzja: Kingdom Come: Deliverance 2 [PS5]

10 miesięcy temu Bartosz Kwidziński

Po wielu latach ukazała się druga odsłona Kingdom Come: Deliverance. Zobaczmy więc, czy warto zainteresować się tą produkcją.

Zapowiedź kontynuacji losów Henryka ze Skalicy, Kingdom Come: Deliverance 2, była dość nieoczekiwana. Jasne, z jednej strony fani „jedynki” marzyli o kolejnej odsłonie. Niemniej jednak studio Warhorse bardzo długo siedziało cicho. W końcu Czesi postanowili zerwać zasłonę milczenia – zapowiedziano „dwójkę”. Pisałem o tym zresztą na portalu. Miałem też okazję zagrać w tę grę na Gamescomie, a na początku stycznia tego roku dostałem dostęp do recenzowanej dziś wersji tytułu. Moje wstępne wrażenia opisałem oczywiście w odpowiednim artykule, a zabierze Was do niego poniższy odnośnik.

Kingdom Come: Deliverance 2 [PS5] – pierwsze wrażenia po kilkunastu godzinach

Po spędzeniu dziesiątek godzin w Czeskim Raju i zapoznaniu się między innymi z główną opowieścią mogę wyrazić swoją opinię na temat „dwójki”. Zacznijmy naturalnie od fabuły. Zaznaczam, że będę wspominał o wydarzeniach z poprzedniej części, aczkolwiek nie znajdziecie spoilerów na temat tegorocznej gry. Kingdom Come: Deliverance 2 to bowiem produkcja, w której niezwykle istotna jest prezentowana opowieść i nie należy jej nikomu zdradzać. Trzeba ją poznawać samemu, jak w każdym dobrym RPG-u. Tyle tytułem wstępu; przyjrzyjmy się teraz opowieści.

Historia w Kingdom Come: Deliverance 2

Miejscem akcji są Czechy z początku XV wieku, a konkretnie z 1403 roku. Historię Henryka kontynuujemy tam, gdzie zostawiliśmy go 7 lat temu, kończąc „jedynkę”. Wraz z Janem Ptaszkiem i jego obstawą udaje się więc do pewnego rządcy, aby wynegocjować sojusz. Uważa, że tylko ten sposób jest w stanie uchronić Czechy przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Jest to bez wątpienia znane osobom, które ukończyły pierwsze Kingdom Come: Deliverance. Wróćmy jednak do Jana Ptaszka i „dwójki”. Nie minie wiele czasu, a – nie będę tłumaczył przez co dokładnie – będzie zmuszony wraz z Henrykiem spróbować dostarczyć niezwykle ważne pismo mimo dość istotnych przeciwności. Co istotne, przerywniki filmowe zrealizowane są świetnie i miałem wrażenie, że oglądam bardzo dobrze nakręcony film. Nierzadko wybuchałem śmiechem podczas seansu. Nie brakuje bowiem pełnych humoru scen i dialogów. Nie znaczy to bynajmniej, że cała gra jest utrzymana w konwencji komedii. Co to, to nie.

Mamy do czynienia z poważnym tłem historycznym. Jednakże Warhorse Studios udało się przy tym stworzyć nieco punktów, w których można odetchnąć zdecydowanie lżej. Na szczęście idealnie wypośrodkowali częstotliwość takich rozluźniaczy. Dzięki temu śledzenie opowieści to prawdziwa przyjemność. Przyznaję, że jak śledzenie wydarzeń z „jedynki” w postaci samych filmów mogło moim zdaniem nieco nużyć, tak „dwójka” reprezentuje niesamowicie wysoki poziom dynamiki ujęć. Nawet w zwykłych dialogach stosunkowo często zmieniają się kadry, co oczywiście urozmaica sceny. Nie obserwujemy po prostu momentalnych zmian kamer z bohatera na jego rozmówcę. Występuje to właściwie jedynie podczas prowadzenia rozmów z handlarzami i innymi mniej znaczącymi postaciami. Nie jest to jednak moim zdaniem wadą. Natomiast bardzo dobre operowanie kamerą w trakcie ważniejszych wydarzeń sprawia, że już teraz wiem, że bardzo chętnie obejrzę po premierze film z samych przerywników filmowych z „dwójki”. Z przedstawienia opowieści Czesi mogą być naprawdę dumni. Jest ono absolutnie fenomenalnie zrealizowane!

Kim jesteś, Henryku?

Z pewnością przynależność gatunkowa recenzowanej dziś gry nie jest dla wielu naszych czytelników zaskoczeniem. Jednak gwoli ścisłości jasno napiszę – sięgając po ten tytuł, mamy do czynienia z pierwszoosobowym RPG-iem połączonym w pewnym zakresie z symulatorem życia w średniowieczu. Zanim opiszę poszczególne elementy rozgrywki, zdecydowanie warto pochylić się nad kwestią przeszłości naszego bohatera. Jest on oczywiście młodzieńcem wychowywanym przez prostego kowala ze wsi Skalice. Było to zresztą punktem startowym „jedynki”. Jako że „dwójka” to bezpośrednia kontynuacja poprzedniego Kingdom Come: Deliverance, to można się spodziewać dość rozwiniętej postaci. Dla części graczy z pewnością plusem byłoby granie jako w zasadzie niepowstrzymany bohater, który w zasadzie nie lęka się żadnego zagrożenia. W moim przekonaniu jednak zabiłoby to przyjemność z ulepszania i rozwijania umiejętności. Pod tym względem Warhorse Studios znalazło złoty środek. Mianowicie, w wyniku pewnego bolesnego spotkania, tracimy część nabytych zdolności i nie mamy innego wyjścia niż po prostu uczyć się pewnych umiejętności od nowa. Bynajmniej nie wszystko zostało zapomniane przez Henryka. Nadal pamięta on bowiem, jak czytać (choć nadal z lektur książek można wynieść pewne korzyści, o czym więcej później). Jest też w stanie uporać się z niewymagającymi przeciwnikami. Nie jest to natomiast maszyna do zabijania (aczkolwiek może się nią stać).

Naturalnie na dostępne dla nas opcje radzenia sobie z problemami wpływ ma przeszłość naszej postaci. Tu przechodzimy do kształtowania Henryka zgodnego z naszymi preferencjami. Do Kingdom Come: Deliverance 2 nie przeniesiemy naszego zapisu z poprzedniej odsłony. Jak już wcześniej wspomniałem, mimo tego mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją i wcielamy się w tego samego bohatera, co kilka lat temu. Nasze działania z poprzednich dziesiątek, czy nawet setek godzin, nie powinny przejść bez echa. Czeski producent postanowił (głównie na początku naszej przygody, w prologu) pozwolić nam zdefiniować Henryka ze Skalicy. Wobec tego możemy zadecydować, aby specjalizował się w dyplomacji, otwartej walce czy przekradaniu się. Podróżując wspólnie ze swoją kompanią, jest też w stanie wspominać dawne czasy. Dzięki opcji dialogowej opowie się za jednym lub innym stylem rozgrywki, czy też opowie o swojej ukochanej (o ile postanowimy, że ją ma). Nie jest to moim zdaniem bynajmniej idealne rozwiązanie, aczkolwiek trudno jest mi wyobrazić sobie alternatywne, które nie wymagałoby przeniesienia zapisu.

Warhorse Studios stara się też robić co może, aby po „dwójkę” nie musiały sięgać osoby, które nie grały w poprzednie perypetie Henryka. Co jakiś czas będziemy wobec tego raczeni retrospekcjami. Składają się na nie przeniesione z „jedynki” sceny, przybliżające najważniejsze wydarzenia. Muszę jednak przyznać, że są one w mojej ocenie za bardzo skrócone i nie przedstawiają zawsze najważniejszych elementów opowieści. Jasne, da się grać bez znajomości poprzedniej odsłony. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że to osoby, które (nawet lata temu) grały w Kingdom Come: Deliverance wyniosą najwięcej z „dwójki”. Kończąc już powoli tę część dzisiejszego artykułu, czuję się w obowiązku wspomnieć o rozmowach z wytworami umysłu Henryka. Nigdy nie byłem fanem tego typu rozwiązań i niestety „dwójka” nie zmieniła mojego nastawienia. Na szczęście takich przerywników nie ma za dużo, więc musiałem po prostu zagryźć zęby i jakoś uporać się z ich występowaniem. Żałuję też, że nie pokuszono się o dodanie pisemnej, rozbudowanej, wersji streszczenia wydarzeń z poprzedniej gry. Uważam, że byłaby ona świetna dla osób, które chciałyby dowiedzieć się więcej o dawnym Henryku bez sięgania po poprzednią produkcję Czechów.

Świat pełen możliwości i świadomości

Kingdom Come: Deliverance 2 rzuca nas w niezwykle obszerny świat, który po prostu zachęca do zwiedzenia go. Jasne, możemy trzymać się głównego wątku i nawet tylko w nim bez problemu spędzimy około 50 (!) godzin. Zdecydowanie warto jednak zbaczać z podstawowej ścieżki i szukać dodatkowych zadań. Nierzadko podczas rozmowy z mieszkańcami średniowiecznych Czech możemy dowiedzieć się nieco na temat trapiących ich problemów. Dzięki temu dowiemy się choćby o potencjalnym obszarze, w którym działa grupa przestępców. Zdecydowanie warto wczytywać się w dziennik zadań i uważnie śledzić rozmowy. Dzięki temu nie tylko zwiększymy naszą świadomość na temat otaczającego nas świata. Zdobędziemy bowiem także poszlaki ułatwiające nam wykonanie pobocznych zadań. Bardzo spodobało mi się szukanie obozu jednego z wielu bandytów. Jako że brałem czynny udział w dialogu poprzedzającym aktywowanie tego zadania pobocznego, wiedziałem, że hersztem przestępców jest mężczyzna przebierający się za mnicha i wabiący nieświadome osoby przejeżdżające przez las.

Wiedziałem też, mniej więcej jak liczna jest jego banda, a tym samym z jakim zagrożeniem prawdopodobnie będę się mierzył. Kiedy więc (na dość wczesnym etapie przygody) przejeżdżałem lasem i dostrzegłem przy trakcie mnicha, wiedziałem, aby mu nie ufać i postanowiłem zaatakować go z zaskoczenia. Zdecydowanie ułatwiło mi to późniejsze zdobywanie obozu bandytów oraz walkę, w której wziąłem następnie udział. O samych starciach jeszcze napiszę, bo nie jest to kwestia na zaledwie kilka zdań. Warto jeszcze zaznaczyć nieco fakt, iż świat Warhorse Studios bardzo udanie przypomina prawdziwe, istniejące miejsce.

Mieszkańcy i ich sprawy

Nierzadko mieszkańcy mają swoje sprawy na głowie i nie chcą z nami rozmawiać o nieodpowiedniej porze. Nie powinno nikogo zaskoczyć to, iż w godzinach nocnych zdecydowana większość NPC-ów woli uczciwie spać w swoich domach niż stać na zewnątrz. Na dobrą sprawę w nocy jedyne zagrożenia, jakie nas mogą spotkać (o ile na własne życzenie nie władujemy się na jakiegoś domownika w jego przybytku) pochodzą ze strony fauny w lasach oraz strażników w mieście. Wzorem „jedynki”, silnie wskazane jest poruszanie się nocą w miastach z palącą się pochodnią w dłoni. Jeżeli nie będziemy chcieli się na to zdecydować, a zamiast tego będziemy paradować po ciemku na oczach strażników, nie zawahają się oni ukarać nas grzywną, a nawet bardziej dotkliwymi karami. Wśród nich występuje zakucie w dyby, wsadzenie do więzienia, napiętnowanie na publicznym widoku, a nawet stracenie naszego bohatera!

Należy zwracać uwagę na nastrój, jaki panuje w poszczególnych miastach (co symbolizuje odpowiednia buźka na mapie). Im nastrój jest gorszy, tym większa jest szansa na losowe rewizje mieszkańców (w tym oczywiście nas). Wiąże się to nie tylko z pogorszeniem reputacji, ale i z utratą wykradzionych przez nas przedmiotów. Więcej o kradzieży napiszę w części poświęconej skradaniu się. Teraz wróćmy jednak do miasta. Nierzadko będzie nas mogło kusić zaglądanie do miejsc, w których nie jesteśmy mile widziani. W zależności od poziomu restrykcji danego obszaru (co symbolizuje odpowiedni kolor i podpis widoczne podczas przebywania w danym sektorze), możemy zostać poproszeni o opuszczenie danej lokacji lub liczyć się z przybiegnięciem do nas ściągniętego przez mieszkańca strażnika.

Nastroje i reputacja

Nasze postępki – kradzieże, mordy i innego rodzaju przestępstwa – wpływają na niepokój mieszkańców. Nawet jeśli z imienia nie będziemy wskazani jako sprawca zamieszania, zdecydowanie trudniej będzie nam działać w danych wsiach czy miastach. Warto jeszcze wspomnieć o szybkiej podróży. O ile nie jesteśmy przeciążeni, możemy nacisnąć krzyżak w górę na kontrolerze, po czym wybrać miejsce, do którego chcemy szybko podróżować. Po drodze możemy natknąć się na okazje do opcjonalnych spotkań – na przykład uratować wieśniaczkę przed watahą wilków, czy spróbować uniknąć strażnika, który chce nałożyć na nas karę. Możemy też natknąć się na zasadzkę. Spotkania te pojawiają się losowo, zarówno podróżując szybko, jak i normalnie.

Plusem jest zerowy koszt finansowy szybkiej podróży (za wyjątkiem powozów). Alternatywnie możemy też wskoczyć na konia (o ile go mamy) i tak przemierzać świat. Jeżeli jesteśmy wyspani, nic nie powinno również stać na przeszkodzie, by przemierzać kilometry pieszo. Swoboda to jedno ze słów, które nierozerwalnie powinny być kojarzone z Kingdom Come: Deliverance 2. Dotyczy to nie tylko poruszania się, ale także rozwiązywania konfliktów. Jedną z metod jest oczywiście otwarta walka, na której skupiam się w następnej części dzisiejszej recenzji.

Walka

Walka wręcz jest jednym z elementów, obok których absolutnie nie można przejść obojętnie, chcąc przybliżyć komuś Kingdom Come: Deliverance 2. Jeżeli graliście w „jedynkę”, to na pewno mieliście początkowo pewne problemy z opanowaniem systemu związanego ze starciami. Miało to tam oczywiście uzasadnienie – zaczynaliśmy jako żółtodziób, młokos, który bardzo niewiele wiedział o bitce. Jednak im więcej walczyliśmy, tym lepiej nam to wychodziło i tym lepsze umiejętności odblokowywaliśmy. Podstawą był oczywiście blok, po którym dobrze było wyprowadzić swój atak (a najlepiej kombinację ciosów). W „dwójce” Henryk jest zdecydowanie bardziej doświadczony niż w poprzedniej odsłonie.

Sprawa to, że walka jest dużo bardziej przystępna oraz łatwiejsza niż lata temu. Pomaga też ograniczenie stron, z których możemy atakować i blokować ciosy. Zamiast pięciu kierunków, jak w „jedynce”, w „dwójce” znajdziemy trzy kierunki. Nadal łatwo można zginąć, zwłaszcza w starciach z kilkoma wrogami jednocześnie. Niemniej walki bez wątpienia są tym razem prostsze do opanowania. Zachowano na szczęście złoty środek między wymagającymi potyczkami, a przyjemnością z walki.

W starciach możemy wykorzystywać wiele rodzajów broni bezpośredniej – między innymi miecze krótkie i długie, topory, czy buzdygany. Ja najbardziej lubiłem mieć w jednej ręce tarczę, a w drugiej długi miecz. Dzięki temu mogłem zachować odpowiednią mobilność i blokować uderzenia wroga (a nawet uderzać go wspomnianą tarczą). Oczywiście zakładając, że miałem zapas wytrzymałości. Jeśli spadnie nam kondycja, to musimy czekać chwilę, aż Henryk złapie oddech. Dopóki nie będziemy mieć wytrzymałości, dopóty nie zablokujemy ani nie wyprowadzimy żadnego ciosu. Naszą kondycję możemy oczywiście ulepszać, zarówno w walce, jak i poza nią. Im dłużej i dalej będziemy biegać, tym większą będziemy zyskiwać wytrzymałość. Nie brakuje też osób chętnie uczących nas walki w zwarciu. Po wykonaniu dla nich odpowiednich przysług lub zapłaceniu żądanej sumy groszy, pokażą nam jak powinniśmy walczyć, aby mieć większą szansę na przeżycie.

Walka dystansowa

Trzeba też zaznaczyć, że w Kingdom Come: Deliverance znajdziemy również broń dystansową. Pierwszy jej podrodzaj występował również w „jedynce”. Nikomu nie muszę chyba tłumaczyć działania łuku. Możemy jednak korzystać także z kuszy. Po wybraniu jej (naturalnie zakładając, że mamy do niej bełty), ładujemy ją, naciskając i przytrzymując lewy spust na kontrolerze. Po osadzeniu bełtu możemy wycelować, a następnie wypuścić bełt (prawy spust). W tegorocznej grze pojawiły się też bronie palne. Odznaczają się one zdecydowanie większymi obrażeniami, ale i niepewnością najdłuższym z broni dystansowych czasem potrzebnym na przeładowanie. Naturalnie do strzelania z broni palnych niezbędny jest proch. Broń tę odblokujecie w jednej z misji głównego wątku, ale nie podam nazwy tego konkretnego zadania. Wspomnę tylko, że powraca w niej nasz stary znajomy z poprzedniej gry, ale nie wyjawię jego imienia. Po krótkim szkoleniu spluwa strzelająca prochem przed siebie będzie już czekała na nas w naszym menu wyposażenia.

Skradanie się i kradzieże

Nie ukrywam – i nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej – że jestem zagorzałym fanem skradanek. Zawsze, kiedy tylko jest taka możliwość, lubię przekradać się za plecami przeciwników. Nie omieszkałem więc sprawdzić takiego podejścia również w Kingdom Come: Deliverance 2. Nie ma co pisać, że jest inaczej – sztuczna inteligencja przeciwników w recenzowanej grze jest dość przeciętna. Jeśli umiejętnie będziemy unikali ich wzroku, to szybko zrezygnują z ewentualnego poszukiwania Henryka. Zdecydowanie nie mamy tu do czynienia ze skradanką na miarę – rewelacyjnego moim zdaniem – Splinter Cell: Chaos Theory. Nie uważam tego bynajmniej za wadę. Warhorse Studios i tak stworzyło ogromną grę, w której możemy sięgać po ogony wielu srok, nie czując przy tym jednocześnie zażenowania z macoszego podejścia do któregoś z kierunków. O innej drodze rozwoju Henryka, rzemiośle, dowiecie się więcej z następnej części dzisiejszego artykułu.

Teraz natomiast wrócę do skradania. Przede wszystkim doceniam fakt, że ogromne znaczenie dla naszego przekradania się ma strój. Jak w życiu – im cięższy ubiór mamy założony, tym łatwiej można nas usłyszeć. Z tego powodu preferowałem przekradanie się w ciemnych lekkich ciuchach, a nawet w samych majtkach. Należy też zwrócić uwagę na pewien świetny detal. Mianowicie, jak w poprzedniej części, możemy myć się oraz prać ciuchy. Co istotne, tym razem możemy je prać sami w odpowiednich miejscach (pod warunkiem, że mamy mydło). Podoba mi się to, że po wypraniu ubioru nie możemy w tej samej wodzie umyć się. Henryk stwierdzi, co jest zresztą logiczne, że ta woda jest zbyt brudna. Trzeba też rozwinąć nieco kwestię brudu.

Coś tu śmierdzi…

Wspomniałem wcześniej, że bardzo lubię się skradać. No więc kucnąłem, przesuwałem się w stronę wroga, już wyciągałem rękę do jego kieszeni… aby usłyszeć wroga, zastanawiającego się na głos „Co tu tak śmierdzi?!”. Nie miałem innego wyjścia, jak tylko wycofać się i starać się, aby strażnik mnie nie dostrzegł. Cóż, zapomniałem już od pewnego czasu prać ciuchy, a przeciwnik wyczuł ten smród Henryka. Przyznaję, że jestem zachwycony przywiązaniem Warhorse Studios do szczegółów i ta akcja jest przejawem takiej staranności. Szkoda natomiast, że rzucanie kamieni, aby odwrócić uwagę przeciwnika jest zrealizowane bardzo prosto. Możemy bowiem (wyłącznie kucając), nacisnąć lub przytrzymać (aby wycelować) R1. Po puszczeniu przycisku rzucimy kamieniem w wybrany punkt.

Nierzadko możemy zachęcić wroga do sprawdzenia w związku z tym innego miejsca, co otworzy nam drogę do naszego upragnionego celu. Nie mogę jednak przejść obojętnie obok braku wyraźnego śladu toru rzucania kamienia. Jasne, można uważać, że czepiam się. Jestem jednak przekonany, że nie tylko mi by to przeszkadzało. Przeciwnicy są też bardzo łatwi do wymijania w podejściu skradankowym. Ich sztuczna inteligencja nie jest najwyższych lotów, co trochę mi przeszkadza. Zwłaszcza, że jest to na ogół bardzo dopracowana produkcja. Z tego powodu niedociągnięcia czy oszczędności bardzo rzucają się w oczy. Doceniam za to możliwość zagwizdania, aby ściągnąć do siebie wroga. Mało tego, odpowiednio rozwijając Henryka, będziemy mogli polecić zaszczekać jego psu. Wiadomo, że to także zainteresuje strażnika. Natomiast kobiety krytycznie skomentują pogwizdywanie na nie…

Kradzieże w Kingdom Come: Deliverance 2

Pisząc o skradaniu, nie mogę nie wspomnieć o rabunkach. Możemy bowiem wyspecjalizować naszego bohatera we włamywaniu się i kradzieżach kieszonkowych. Im większy poziom jego umiejętności, tym oczywiście łatwiej idą nam kradzieże. Idziemy za postacią niezależną, celujemy w sakiewkę i przytrzymujemy przycisk X na padzie. Im dłużej go przytrzymamy, tym więcej czasu mamy na dokonanie kradzieży. Uważajmy jednak, aby nie przesadzić. Postać może bowiem zorientować się, że próbowaliśmy ją obrabować i zawołać strażników. Co prawda jest opcja spróbowania dogadania się, ale nie zawsze się to powiedzie. Teoretycznie bezpieczniejszą formą złodziejstwa jest otwieranie zamkniętych skrzyni.

Niezbędne do tego są klucz (który nie interesuje nas w kontekście kradzieży) lub otwieranie zamka wytrychem. Im bardziej rozwinęliśmy swoje umiejętności, tym sprawniej idzie nam otwieranie zamków i tym większa jest szansa na powodzenie tej czynności. Wiąże się to z tym, iż żółta kulka, którą musimy obracać razem z zamkiem jest większa i bardziej tolerancyjna na pewne odstępstwa od idealnego miejsca, w którym powinna się znaleźć. Warto jeszcze wspomnieć, że im bardziej wartościowe są przedmioty, które wykradniemy, tym bardziej zwiększy się nasz poziom umiejętności.

Nie zalecam jednak swobodnego okradania wiosek i miast bez opamiętania. Strażnicy tym chętniej będą próbowali nas przeszukać (zwłaszcza przy bramach wejściowych), im więcej cennych przedmiotów zginie mieszkańcom. Jeżeli poza tym założymy przedmiot, który wykradliśmy na oczach jego właściciela, ten może go rozpoznać i wywołać alarm. Mieszkańcy nie są głupi i trzeba mieć tego świadomość. Podobnie zresztą jak cyklów życia, jakie występują w Kingdom Come: Deliverance 2. W nocy na ulicach jest nieporównywalnie mniej osób niż za dnia, a więc powinniśmy móc łatwiej się poruszać. Nie zapominajcie jednak, że strażnicy nie zawahają się zareagować na podejrzane działania. Jednym z nich jest wspomniane wcześniej chodzenie bez pochodni. Średniowieczne realia są świetnie przeniesione i sam klimat jest powodem, dla którego warto sięgnąć po tę grę. A to nie koniec – możemy bowiem wytwarzać własne przedmioty i zdecydowanie należy poświęcić temu nieco miejsca w dzisiejszym artykule.

Rzemiosło w Kingdom Come: Deliverance 2

Odkąd tylko gram w produkcje z gatunku RPG, zawsze lubiłem pozyskiwać nowe przedmioty. Jest to zresztą, w moim przekonaniu, jedna z najważniejszych cech gatunkowych. O samym wyposażeniu będę jeszcze pisał w dalszej części recenzji. Teraz jednak skupię się na rzemiośle, jakie występuje w Kingdom Come: Deliverance 2. Jak wiadomo, Henryk jest wychowankiem kowala działającego w Skalicy. Już w jedynce Marcin uczył go fachu i mogliśmy wykuwać samemu bronie. Nie inaczej jest w przypadku „dwójki”. Jeśli znajdziemy kuźnię, bez problemu możemy podejść do kowadła i przystąpić do wykuwania broni. Przede wszystkim musimy oczywiście znać schemat wytwarzania danej broni. Możemy je znaleźć w świecie gry; najłatwiej będzie je kupić od kowali.

Surowce i skąd je brać

Alternatywnie możemy pokusić się o przystąpienie do kradzieży kieszonkowej i sięgnąć do kabzy kowala. Zakładając, że będziemy mieć odpowiednio rozwinięte umiejętności złodziejskie, możemy także włamać się do domu kowala. Znajdziemy w nim nie tylko schematy na bronie, ale także mnóstwo materiałów. Surowce te są naturalnie niezbędne do wykuwania przedmiotów. Nie bez kozery wspomniałem ogólnie o przedmiotach. Jesteśmy bowiem w stanie wykuwać także podkowy, które w które możemy następnie wyposażyć naszego konia. Nie ma też przeszkód w sprzedawaniu wykutych przedmiotów. Przyznaję, że uważam to za świetne źródło dochodu i polecam każdemu zabranie się za kucie. Zwłaszcza, że – odpowiednio je rozwijając – możemy sobie na przykład zapewnić każdorazowe pozyskiwanie kilku wytrychów z resztek po udanym kuciu. Dodając do tego fakt, iż specjalizowanie się we włamaniach znacząco ogranicza podatność wytrychów na łamanie, możemy też sprzedawać nadmiarowe wytrychy. Warto jeszcze rozwinąć temat wykuwania przedmiotów, opisując związaną z tym minigrę.

Kujmy żelazo, póki gorące

Założywszy, że nauczyliśmy się schematu na dany przedmiot (po uzyskaniu schematu musimy wejść w nasz ekwipunek i przytrzymać przycisk związany z nauczaniem się schematu) i mamy wymaganą liczbę określonych komponentów, podchodzimy naturalnie do kowadła. Wybieramy następnie przedmiot, który chcemy starać się wykuć. Następnie Henryk chwyta wymagany metal i wkłada do pieca. Teraz naszym zadaniem jest właściwe podgrzanie tego surowca. Idealnym kolorem jest złocisto-biały. Ruszamy więc miechem (naciskając prawy spust na kontrolerze) i czekamy aż metal nabierze odpowiednią barwę. Gdy się to stanie, naciskamy X, a Henryk podchodzi z metalem do kowadła, bierze młot, a naszą rolą jest odpowiednie uderzenie nim w metal. Warto przytrzymać spust, aby uderzyć z jak największą siłą. Jeżeli uderzymy we właściwe miejsce, zobaczymy charakterystyczną barwę iskier rozchodzącą się od miejsca uderzenia. Lewym analogiem poruszamy natomiast, aby zadecydować o miejscu następnego uderzenia młotem. Musimy przecież uderzać po całej długości przedmiotu (dlatego, moim zdaniem, najgorzej wykuwa się podkowy).

Naciskając kwadrat, obrócimy metal na drugą stronę, z której też warto wybijać żelazo. Jeżeli metal za bardzo ostygnie, nie zaszkodzi wrócić z nim do pieca i zwiększyć temperaturę obrabianego metalu. Po ponownym osiągnięciu odpowiedniej, wracamy do kowadła i kontynuujemy wykuwanie. Ostatecznie Henryk stwierdzi, że proces wykuwania jest zakończony i pozostanie nam tylko zahartować metal. Naciskamy X, po czym Henryk podgrzeje metal, a następnie zanurzy go w wodzie. Towarzyszy temu świetny dźwięk studzonego metalu oraz, nierzadko, widok unoszącego się dymu. Nie bez powodu napisałem „nierzadko”. Czasem zdarzało się bowiem niestety, że animacja z dymem nie włączała się. Mam nadzieję, że będzie to dopracowane w aktualizacjach, ponieważ ma to spory wpływ na przyjemność płynącą z kowalstwa. Szkoda też, że uprawianie kowalstwa nie wiąże się ze zwiększaniem siły naszej postaci. Jest to dla mnie tym bardziej zaskakujące, że w Przetrwaniu znajdziemy atut zwiększający tę statystykę przy zrywaniu roślin. Widzę tu niestety pewną niekonsekwencję.

Dobra broń to ostra broń

Kończąc już część koncentrującą się na kowalstwie, warto jeszcze wspomnieć o brusach. Koła te znajdziemy na ogół w miastach nieopodal kowali i pozwalają nam poprawić skuteczność naszego uzbrojenia. Podchodzimy do brusa, naciskamy X i wybieramy broń, którą chcemy chwilowo ulepszyć. Następnie naciskamy rytmicznie spust kontrolera i przesuwamy broń. Jeśli przesuwaniu nią po brusie towarzyszą złote iskry, oznacza to, że broń jest pod idealnym kątem. Należy jednak mieć świadomość, że nieumiejętne ostrzenie broni doprowadzi do jej stępienia. Nie jest to bynajmniej proces, którego nie można cofnąć (ostrząc umiejętnie), niemniej jednak warto mieć świadomość istnienia tej mechaniki. Szkoda tylko, że ostrzeniu broni (i wykuwaniu) nie towarzyszą żadne mocno wyczuwalne efekty dotykowe pada DualSense.

Alchemia i zioła

Czuję się też w obowiązku wspomnieć o innych formach rzemiosła. Oprócz kowalstwa Henryk może na przykład zajmować się alchemią. Do stworzenia mikstury niezbędne jest znalezienie się przy odpowiednim stole (które również znajdziemy w miastach, ale i w niektórych większych wsiach). Wysoce wskazane jest wyuczenie się właściwych receptur, aczkolwiek bynajmniej nie jest to konieczne. Ryzykanci mogą również eksperymentować. Losowe łączenie ziół (których mnóstwo możemy zebrać, przemierzając lasy i ich okolice) może dać zaskakujące rezultaty. Może bowiem powstać fenomenalnie działająca mikstura zwiększająca statystyki Henryka. Równie dobrze może jednak też mu zaszkodzić. Ryzyko jest tu bardzo wysokie (choć można je trochę ograniczać, rozwijając Henryka w alchemii (oczywiście przez praktykowanie jej)). Sama alchemia jest moim zdaniem dość skomplikowana. Ogromne znaczenie mają wykorzystane zioła, a także czas gotowania bazy (na przykład wina) mierzony obrotami klepsydry.

Notabene, to my stawiamy kocioł nad ogniem i to my obracamy klepsydrę, kiedy chcemy. Możemy także decydować o wykorzystaniu całych lub kruszonych moździerzem ziół. Alchemia potrafi być bardzo skomplikowana, wobec czego bardzo przydaje się dostępna nam książka z przepisami na regale stanowiska alchemicznego. Pamiętajcie jednak, że czytanie przepisu nie przerywa gotowania mikstury. Trzeba więc mieć tu ogromną świadomość otoczenia. Zaznaczam także, że w „dwójce” – w odróżnieniu od poprzedniej odsłony Kingdom Come: Deliverance – zioła mogą się psuć. Jeśli tak się stanie, lepiej zrobimy wyrzucając je, niż dodając do mikstury. Dobrym rozwiązaniem jest suszenie ziół – w odpowiednich stanowiskach w świecie gry możemy zasuszyć zioła, uniemożliwiając im tym samym psucie.

Elementy survivalowe

Podobnie jak w pierwszym Kingdom Come: Deliverance, w dwójce również nie brakuje pewnych elementów survivalowych. Już tłumaczę szerzej, o co chodzi. Grając w tę produkcję, musimy dbać o podstawowe potrzeby Henryka. Oznacza to, że co jakiś czas musimy coś zjeść i przespać się. Jeśli zagłodzimy naszego bohatera, po prostu umrze z głodu. Natomiast jeśli usilnie nie będziemy pozwalali mu spać, to ostatecznie jego organizm weźmie górę i położy się tam, gdzie Henryk wcześniej powlekał nogami. Zdecydowanie nie jest to wskazane – zwłaszcza, że świat żyje i nie zdziwcie się, jeśli wtedy ktoś Was ograbi. Jestem w związku z tym pewny, że szybko wyrobicie sobie nawyk poszukiwania łóżek. Kilka miejsc, w których możemy spać odblokujemy w naturalny sposób, po prostu wykonując główne misje. Niemniej jednak nadal można wykupić miejsca w gospodach – zakładając, że ich właściciel ma gdzie nas ulokować (nie zawsze w głównym budynku; nie ma co kręcić nosem nawet na siennik) albo po prostu nas toleruje.

Jeśli bowiem stawimy się w śmierdzących ciuchach, uwaleni juchą, to nie należy spodziewać się ciepłego przyjęcia. Bardzo mi się to podoba i sprawia, że faktycznie czujemy się częścią, co prawda wirtualnego, ale sprawiającego złudzenie żywego świata. W Kingdom Come Deliverance 2 dobrze jest też zbierać mydło – za jego pomocą w odpowiednich akwenach możemy samodzielnie wyprać nasze ciuchy. Wiedzcie jednak, że jeśli najpierw wypierzecie strój, a potem będziecie chcieli się umyć, to nie będzie to możliwe. Henryk stwierdzi, że woda jest zbyt brudna, co ma oczywiście sens. Alternatywnie można udać się do łaźni, gdzie możemy zlecić się umyć i wyprać nasz strój. Za dodatkową opłatą skorzystamy też z miłego towarzystwa. W efekcie takiego miłosnego uniesienia Henryk dostanie też tymczasową premię do niektórych statystyk.

Negatywne efekty

Pisząc o survivalu w Kingdom Come: Deliverance 2, nie można pominąć wielu zagrożeń, jakie mogą spotkać naszą postać. Zacznijmy od obrażeń odniesionych w walce. Jeżeli przeciwnik zdoła nas trafić, możemy zacząć krwawić. Co prawda w walce nie założymy bandaża (co ma oczywiście sens), ale koniecznie zróbcie to po potyczce. Jeśli tego zaniechacie, Henryk po prostu wykrwawi się, a Wam pozostanie wczytać jeden z wcześniejszych zapisów. Krwawienie to bynajmniej nie jedyne niebezpieczeństwo. Możemy bowiem uszkodzić sobie nogi, jeśli spadniemy z pewnej wysokości. Jeśli się tak stanie, to przez jakiś czas nie będziemy w stanie poruszać się tak dobrze, jak wcześniej. Wpłynie to też na nasz poziom zdrowia i kondycji. Nierzadko nie będę one osiągały maksymalnych dostępnych wartości. Niszczenie pancerza, czy odnoszenie ran nie jest bez wpływu na nasze parametry i mimo że można to w pewien sposób ograniczać odpowiednimi atutami, to jednak nic nie zastąpi dobrego wypoczynku i regularnego naprawiania naszego wyposażenia.

Naprawy

Możemy go dokonywać u specjalistów w miastach i wsiach albo podejmować się tego samemu. Oczywiście, aby samodzielnie naprawić sprzęt, musimy mieć odpowiedni zestaw. Pamiętajcie też, że wszystko ma swoją wagę i jeśli będziemy zbierali wszystko jak popadnie, to w końcu przeciążymy Henryka, a tym samym uniemożliwimy mu nie tylko bieganie, ale i jazdę konną, a nawet korzystanie z szybkiej podróży. Koniecznie zwracajcie też uwagę na stan jedzenia, jakie chcecie spożyć w tej grze. Jeśli będzie ono nie pierwszej świeżości (co jest jasno określone w menu wyposażenia), to będziecie mogli nabawić się zatrucia pokarmowego. Jeżeli go nie wyleczycie, to Henryk umrze. Nie zrozumcie mnie źle – survival bynajmniej nie jest niczym uciążliwym w tym tytule. Kiedy już się do niego przyzwyczaimy, potrafi stanowić świetne urozmaicenie rozgrywki. Jeżeli jednak nie chcecie mieć z nim żadnej styczności, to Kingdom Come: Deliverance 2 nie jest grą dla Was. Mimo tego polecam sprawdzenie tej gry choćby z tego właśnie powodu. Zwłaszcza, że teoretycznie nie możemy zapisywać gry kiedy tylko chcemy.

System zapisów

Do zapisania rozgrywki przydatne jest chociażby własne miejsce do spania. Należy zaznaczyć, że możemy spać w obozach w świecie Kingdom Come: Deliverance 2, a nawet w domach, czy namiotach. Jednak jeżeli nie są to nasze miejsca, to domownicy mogą nas obudzić i starać się zaalarmować strażników. Jeśli dogadamy się z domownikiem – stosując argumenty słowne lub pieniądze – to może zapomnieć o całej sprawie. Natomiast w przypadku, w którym cywil da znać strażnikowi o naszych występkach, będzie mógł nas przeszukać, poddać nas karze wójta (na przykład dybom, czy naznaczeniu nas piętnem), a w przypadku oporu wezwać posiłki. Możemy oczywiście walczyć ze strażnikami, aczkolwiek im więcej przeciwników, tym naturalnie mniejsza jest nasza szansa na przeżycie. Z pomocą może więc przyjść specjalna mikstura – remedium savegemium – pozwalająca nam zapisać grę, kiedy chcemy.

Możemy tego dokonać, spożywając ją w menu wyposażenia bądź wybierając opcję „Zapisz grę” w menu pauzy. Naturalnie jeśli nie mamy tych mikstur, to opcja taka będzie niedostępna. W związku z tym polecam jak najszybsze nauczenie się wytwarzania tej mikstury i kupowanie jej od handlarzy. Absolutnie nie jest ona droga, a potrafi znacząco uprzyjemnić rozgrywkę. Podoba mi się to, że Warhorse Studios w najnowszej grze dodało bezpłatną nielimitowaną opcję w menu. Dzięki niej możemy zapisać grę i wrócić do menu głównego, nie zważywszy na to czy mamy miksturę albo czy jesteśmy w pobliżu łóżka. Gra jest po prostu zapisywana tam, gdzie jesteśmy. Uważam, że zdecydowanie jest to zmiana w dobrą stronę.

Ulepszenia i wyposażenie

Jako że Kingdom Come: Deliverance 2 to gra z gatunku RPG, to nie może w niej zabraknąć rozwijania umiejętności naszego bohatera. W tym przypadku mamy do czynienia z, moim zdaniem, idealnym rozwiązaniem. Mianowicie im częściej wykonujemy jakieś działanie, na tym wyższym poziomie są statystyki dotyczące tej czynności. Postaram się to wytłumaczyć na przykładzie. Załóżmy, że chcemy, aby Henryk specjalizował się w walkach mieczem i zadawał jak największe obrażenia za pomocą tej broni. Musimy więc po prostu jak najczęściej nią walczyć, zwiększając naszą biegłość posługiwania się danym orężem. Bronie są zarówno do walki w zwarciu (miecze krótkie i długie), drzewcowe (topory, halabardy), obuchowe (buławy), jak i dystansowe. Tutaj należy wyróżnić łuki, kusze oraz broń palną. Łuki wymagają oczywiście posiadania przez nas strzał, kusze – bełtów, a broń palna – kul. Warto wspomnieć, że kule możemy wytwarzać samemu, o ile mamy odpowiednie receptury i właściwą ilość wymaganych składników.

Oczywiście to, że mamy broń dystansową wcale nie oznacza automatycznie, że będziemy sprawiać dla kogoś wielkie zagrożenie. Musimy się w tym wprawić i na początku dłonie będą się nam bardzo trzęsły, niemalże uniemożliwiając oddanie celnego strzału. Nie ma więc wyjścia; trzeba się przemóc, nie zrażać się i cały czas starać się poprawiać swoje osiągi – jak w życiu. Notabene, kojarzy mi się to trochę z nauką gry na gitarze – początki są bardzo trudne, zwłaszcza kiedy nasze opuszki palców nie są jeszcze odpowiednio twarde. W Kingdom Come: Deliverance 2 możemy rozwijać też między innymi jazdę konno, więź z naszym psem (Orzechem), znajomość alchemii, złodziejstwo, skradanie się, czy walkę mieczem oraz tarczą. Co pewien awans na kolejny poziom umiejętności dostaniemy punkt atutu, który możemy spożytkować w ramach tej właśnie zdolności. W sumie czeka na nas prawie 300 atutów.

Przykłady atutów

Warto wspomnieć choćby o podstawach teologii, dzięki którym będziemy mogli modlić się przy przydrożnych kapliczkach. Zwiększą nam one na jakiś czas niektóre statystyki. Złodziejstwo pozwoli nam otwierać coraz trudniejsze zamki (mało tego – na wyższych poziomach tej umiejętności bardzo łatwe zamki otworzymy automatycznie). Doceniam też Ciepłotę ciała, dzięki której śpiąc w terenie w towarzystwie Orzecha jakość posłania będzie lepsza – pies będzie nas dodatkowo ogrzewał. Warhorse Studios przygotowało mnóstwo przydatnych umiejętności i jestem przekonany, że każdy gracz idealnie będzie mógł dostosować pod siebie Henryka. Ja postawiłem na bohatera specjalizującego się w przekradaniu się i kradzieżach, będącego też w stanie dobrze radzić sobie w walce mieczem i tarczą.

Sprzęt

Wyposażenie, jakie znajdziemy w świecie gry należy podzielić na dwa podstawowe rodzaje. Jeden z nich to legalnie zdobywany sprzęt, a drugi to po prostu przedmioty, które pochodzą z kradzieży. Co istotne, skradzione wyposażenie może być nam odebrane podczas rewizji przeprowadzanych przez strażników. Niektórym handlarzom możemy próbować wcisnąć skradzione rzeczy pomiędzy legalnie zdobyte, licząc – co się czasem udaje – że ich nie zauważą. Zawsze można też odblokować umiejętność Paser. Handlarze będą wtedy od nas wykupowali cały kradziony sprzęt, ale po niższej cenie, niż wynosi jego wartość. Co do różnorodności wyposażenia, to nie mam powodów do narzekania. Płatnerz będzie oferował szereg basinetów i innych hełmów, przeszywanic, nabiodrników i innego rodzaju pancerza. U miecznika nabędziemy mnóstwo mieczy, buław, czy tarcz. Zielarka sprzeda nam oczywiście zioła, ogólny handlarz sprzeda zwykłe materiały i przedmioty codziennego użytku (jak choćby mydło), natomiast skryba chętnie zamieni książki na nasze pieniądze.

Warto też wspomnieć o sprzedawcy koni, który wspomoże nas innymi ostrygami czy siodłami lub uzdami wpływającymi na maksymalną prędkość poruszania się naszego konia oraz jego udźwig. Nie ma też przeszkód (no, poza prawnymi) w wykradaniu koni i korzystaniu z nich jak ze swoich bądź sprzedaniu ich. Swoboda to słowo, które powinno być synonimem Kingdom Come: Deliverance 2 i jedna z największych zalet tej produkcji. Żaden styl rozgrywki nie jest tu wyraźnie premiowany i to tylko od nas należy wybór kierunku rozwoju Henryka.

Strony audiowizualna i techniczna Kingdom Come: Deliverance 2

Warhorse Studios już w 2018 roku stworzyło grę o imponującej oprawie wizualnej. Grafika zdecydowanie była jedną z największych (choć absolutnie nie jedyną) zalet pierwszego Kingdom Come: Deliverance. Po prawie 10 latach, jakie dzielą obie gry należałoby się naturalnie spodziewać jeszcze lepszej strony wizualnej. Muszę przyznać, że czeski producent stanął na wysokości zadania i zachwycić może tu naprawdę wszystko. Małe wsie, miasta, wielkie lasy – niemal na każdym kroku można znaleźć widok, który jest w stanie przykuć wzrok gracza. Nie dziwię się więc, że studio postanowiło zawrzeć w swoim tytule Tryb fotograficzny. Aktywujemy go, naciskając jednocześnie oba spusty na kontrolerze. Z jednej strony doceniam dodanie wspomnianego trybu. Sam uchwyciłem w nim nieco zrzutów ekranu pozbawionych elementów interfejsu. Możecie się im przyjrzeć w dzisiejszej recenzji. Nie mogę jednak przejść obojętnie obok tego, iż jest to bardzo ograniczony tryb. Właściwie jedyne, co możemy w nim zrobić to przemieszczenie kamery i ukrycie interfejsu. Brakuje mi tu jakichś filtrów, czy manipulowania parametrami jasności i efektu głębi. Mam nadzieję, że tryb ten dostanie jeszcze jakieś dodatki. Podoba mi się za to, że na naszym Henryku widać nawet założone pierścienie.

Działanie Kingdom Come: Deliverance 2

Odłóżmy jednak tę kwestię na bok i przejdźmy do kolejnej sprawy. Mam na myśli działanie gry. Kingdom Come: Deliverance 2 oferuje zarówno tryb jakości, jak i wydajności. Co istotne, możemy go zmienić bezpośrednio w menu ustawień w grze i nie musimy włączać gry od nowa, aby zmiany zostały naniesione. To oczywiście spora zaleta. W trybie wydajności mamy do czynienia z rozgrywką na poziomie około 60 klatek na sekundę, aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że zdarzają się nawet spadki poniżej 30 klatek. Na szczęście są to sporadyczne przypadki, widoczne zwłaszcza podczas większych potyczek i w drugiej połowie gry. Możemy też niejako wymusić te spadki, wyrzucając naraz sporo elementów wyposażenia na ziemię. Niemniej jednak nie sposób tego nie zauważyć, więc muszę o tym wspomnieć. Doceniam natomiast możliwość zmienienia języka głosów postaci (również z menu ustawień bez włączania gry od nowa).

Pozwala to nam dość płynnie – nawet podczas trwających dialogów – przełączać się między językiem angielskim, a na przykład czeskim. Mam też niestety pewne zastrzeżenia do co jakości animacji – niekiedy postać wstawała i kucała niespodziewanie w trakcie rozmowy, a Żiżka jadł zupę i siedział w powietrzu. Zdarzyło się też tak, że głaszcząc Orzecha, zostałem przesunięty dobrych kilka metrów przed siebie. Są to drobne sprawy, ale skutecznie burzą immersję, wobec czego mają odzwierciedlenie w końcowej ocenie. Szkoda też, że nie pokuszono się o lepsze wykorzystanie funkcji kontrolera DualSense. Właściwie – pomijając standardowe wibracje – jedynym przypadkiem, w którym odczułem adaptacyjne spusty było męczenie się Henryka podczas biegu. To trochę za mało. Nie mogę też nie zwrócić uwagi na – na szczęście sporadyczne – problemy z pracą kamery. Zdarzało się, że podczas konwersacji pokazywano zbliżoną rozmytą komodę zamiast rozmówcy.

Podsumowanie

Kingdom Come: Deliverance 2 to bardzo dobra gra, która jest jeszcze lepszym tytułem niż „jedynka”. Pozwala na ogromną swobodą w kreowaniu swojego bohatera, a filmy na silniku gry są świetnie realizowane. Walka wciąga, a widoki średniowiecznego Królestwa Czech zapierają dech w piersiach. Jest to też bardzo długa produkcja – sam wątek główny zapewnia rozgrywkę na, lekko licząc (zależnie od naszego podejścia), około 50 godzin. Do tego dochodzi jeszcze mnóstwo zadań pobocznych i niezwykle wciągające aktywności (według mnie na czele z kowalstwem), co tworzy tytuł na spokojnie ponad 100 godzin. Jest w nim niestety nieco dość irytujących i zauważalnych niedociągnięć. Jednak mimo tego zdecydowanie warto zainteresować się tą produkcją. Nie powinniście być zawiedzeni, sięgając po nią. Szczerze polecam tę grę wszystkim fanom realistycznych RPG-ów. To jedna z najlepszych gier, jakie miałem przyjemność sprawdzać! Dzięki obecności bardzo rozbudowanego leksykonu można zwiększać swoją wiedzę o średniowieczu.

Doceniam też możliwość dalszego grania po skończeniu głównego wątku. Nie ma problemów, by skończyć fabułę i kontynuować rozgrywkę. W wątku głównym w kilku miejscach natkniemy się na punkty zamykające nam na pewien czas świat. Jest to wyraźnie zaznaczone i możemy po ukończeniu opowieści nadal grać i wykonywać pominięte wcześniej zadania poboczne. Kingdom Come: Deliverance 2 to obowiązkowy tytuł dla każdego fana średniowiecza i murowany kandydat do gry roku. 2025 rok rozpoczął się niezwykle silnym otwarciem i życzę powodzenia grom, które będą próbowały pobić sukces przygód Henryka.

Kod recenzencki zapewnił polski wydawca gry – PLAION Polska.

Podziel się:

  • Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
  • Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
  • Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp

KCD2 Kingdom Come 2 Kingdom Come Deliverance 2 PLAION Polska recenzja Warhorse Studios
+

piękny, żywy świat
rozgrywka na dziesiątki, a nawet setki godzin
świetne przerywniki filmowe
bardzo dobra muzyka
Swoboda przez wielkie S
wciągająca rozgrywka
polska wersja językowa
tryby Jakości i Wydajności
przywiązanie do szczegółów
możliwość kontynuowania rozgrywki po głównym wątku

-

kiepska SI postaci niezależnych
okazjonalne spadki FPS
niekiedy problemy z kamerą w dialogach
zbyt prosty Tryb Fotograficzny

9.0
Kingdom Come: Deliverance 2 to obowiązkowy tytuł dla każdego fana średniowiecza i murowany kandydat do gry roku. 2025 rok rozpoczął się niezwykle silnym otwarciem i życzę powodzenia grom, które będą próbowały pobić sukces przygód Henryka.
Kingdom Come Deliverance 2

Kingdom Come Deliverance 2

PlayStation 5Xbox Series X|SPC

Kingdom Come: Deliverance II to ekscytująca gra RPG akcji rozgrywająca się pośród chaosu wojny domowej w piętnastowiecznych Czechach.

Premiera: 4 lutego 2025Gatunek: RPG, FPPStudio: Warhorse Studios

Bartosz Kwidziński

Korektor i recenzent portalu Konsolowe.info. Posiadacz Lenovo Legion Go, konsol PS5 i XSS oraz gogli PS VR2 i Meta Quest 3.
Ulubione gatunki gier: akcja, przygodówki, platformówki, slashery, skradanki, RPG.
Ulubione gatunki muzyczne: rock/hard rock/metal.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Recenzja: Akcesoria JSAUX do Nintendo Switch 2

Do naszej redakcji niedawno dotarły kolejne akcesoria od firmy JSAUX. Zobaczmy więc, jak sprawdzają się nowa torba, osłona i uchwyty oraz stacja dokująca do kontrolerów.

Ikona gry 007

007: First Light – Aston Martin Valhalla w grze

W nadchodzącej grze 007: First Light zasiądziemy za kierownicami wielu znanych pojazdów. Jednym z nich będzie Aston Martin Vallhalla. Samochód dostał dziś swój materiał filmowy.

Fatekeeper – materiał z rozgrywką

Dziś studio Paraglacial zaprezentowało materiał koncentrujący się na rozgrywce w grze Fatekeeper. W dalszej części wpisu czeka na Was więcej informacji.

Ghost of Yotei – Nowa Gra+ już za kilka dni

Na początku przyszłego tygodnia do Ghost of Yotei trafi aktualizacja dodająca tryb Nowej Gry+. To nie jedyna nowość, jaką przyniesie ta wersja gry.

4.5

Recenzja: Audio Trip [Meta Quest 3]

Co powiecie na ruszanie się w rytm muzyki w grze na Meta Quest 3, Audio Trip? Sprawdźmy, czy warto sprawdzić tę produkcję.

Ikona gry The Witcher

Recenzja komiksu: Wiedźmin: Corvo Bianco

Wiedźmin pojawił się ostatnio w kolejnym komiksie. Czy Corvo Bianco to interesująca pozycja w portfolio Egmontu? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji.

📊 Kto powinien zgarnąć statuetkę Game of the Year na The Game Awards 2025?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

HOT

2 dni temuKonrad Bosiacki

Recenzja: Razer BlackShark V3 Pro (Xbox, Switch 2)

Razer BlackShark V3 Pro, to słuchawki klasy premium, które latem trafiły na rynek. Obsługują konsole Xbox oraz od kilku dni Nintendo Switch 2. Zapraszamy na nasz test.

2 dni temuKonrad Bosiacki

Recenzja: Call of Duty: Black Ops 7 (PS5)

Na jesień spadają nie tylko liście, z wielkim hukiem spadła też forma Call of Duty. Black Ops 7 to najsłabsza odsłona uznanej serii. Szczegóły w naszej recenzji.

4 dni temuKonrad Bosiacki

Recenzja: ROG XBOX ALLY X – Gamingowy potwór, który nie jest konsolą

ASUS i Microsoft bardzo by chcieli, aby ich urządzenie ROG XBOX ALLY X nazywać konsolą. Niestety nie możemy się na to zgodzić. Powody znajdziesz w naszej recenzji.

5 dni temuKonrad Bosiacki

realme GT 8 Pro Dream Edition – unboxing smartfona, który pokocha każdy fan F1

Nasza redakcja po raz drugi w tym roku przedpremierowo testuje Dream Edition! Tym razem jest to limitowany smartfon realme GT 8 Pro dla fanów F1 na licencji zespołu Aston Martin.

5 dni temuAngie Adams

Konsolowe gotowe na kolejne 10 lat!

Serwis konsolowe.info świętuje dziś swoje dziesiąte urodziny. Z tej okazji mamy dla Was niespodziankę — nowy wygląd strony internetowej.

Ikona gry battlefield
5 dni temuAngie Adams

Darmowy tydzień z Battlefield 6

Macie może zainstalowany Battlefield REDSEC, ale chętnie sprawdzilibyście Battlefield 6? Twórcy już w przyszłym tygodniu wystartują z darmowym dostępem do części gry.

  • Redakcja KONSOLOWEinfo
  • Kontakt
  • Polityka Cookies
Copyright 2012 - 2025 © Konsolowe.info
Strona wykorzystuje pliki cookie.

Personalizacja reklam

Hej! Wiemy, że chcesz jak najszybciej wziąć się za czytanie. Krótko i szybko więc:

Na naszej stronie wyświetlamy reklamy AdSense (Google). Od Ciebie zależy, czy będą one personalizowane, czy nie.

  • Personalizowane reklamy wykorzystują dane zebrane o Tobie dane z innych witryn, jest więc większa szansa, że wyświetlą coś, co faktycznie Cię interesuje.
  • Jeśli wolisz jednak reklamy totalnie przypadkowe, wyłącz ich personalizację poniżej.