Czy djay w wirtualnej rzeczywistości pozwoli nam poczuć się jak prawdziwy showman największych scen świata?
Profesja DJ-a to jeden z tych zawodów, które zdają się być nieosiągalne dla przeciętnego miłośnika muzyki. Wizja wybierania odpowiedniego kawałka do wprawienia w ruch dziesiątek, a nawet setek ludzi w klubie brzmi w takim samym stopniu ekscytująco, co stresująco. Nie pomaga też fakt, że jest to zawód stosunkowo nowy, więc ciężko do końca znaleźć jednoznaczną ścieżkę sukcesu. Firma Algoriddim już od niespełna dwóch dekad próbuje dostarczyć przystępne narzędzie dla domorosłych dyskdżokejów w postaci aplikacji djay. Niedawno wydana wersja programu na gogle Meta Quest 2/3 wydaje się być świetną okazją na wkroczenie w didżejski świat. Niestety nie obyło się jednak bez kilku mankamentów. Sprawdźmy zatem, jak wygląda djay w wirtualnej rzeczywistości.
Rozkręcamy imprezę
Djay VR swoją premierę miał na początku tego roku — był on jedną z pierwszych aplikacji dedykowanych Apple Vision Pro. Jak można się spodziewać, absurdalnie drogie gogle MR formy z Cupertino nie cieszyły się zbyt wielką popularnością. Po dziewięciu miesiącach Algoriddim wreszcie postanowił zakończyć ekskluzywność aplikacji. Dzięki temu ponad dwadzieścia milionów posiadaczy Meta Quest 2 i 3 może sprawdzić się jako DJ-e.
Pierwsze uruchomienie djay VR wita nas krótkim samouczkiem, który szybko przeprowadza nas przez obsługę didżejskiej konsoli. Przed nami leży dwuwinylowy deck z podstawowymi suwakami tempa i głośności każdej ze ścieżek. Z boku widnieje również guzik odsłuchu, który aktywuje możliwość szybkiego sprawdzenia podrzędnej ścieżki, przykładając rękę do boku gogli. Nie jest to najbardziej rozbudowana konsola, ba, rzekłbym nawet, że jest ona wręcz ascetyczna, ale rozumiem ten wybór ze strony Algoriddim. Prosty w obsłudze deck jest, póki co, najbardziej sensowną opcją z uwagi na wciąż toporną technologię śledzenia rąk w VR.
Rączki w górę
W odczytywaniu ruchów naszych rąk djay radzi sobie mimo wszystko zaskakująco dobrze. Gogle bez większego problemu przechwytują precyzyjne dostosowywanie suwaków na decku. Najlepsze wrażenie wywarła na mnie kontrola efektów narzucanych na ścieżkę. Po wybraniu tej opcji pojawia się przed nami ramka efektu, który aktywujemy poprzez włożenie do niej ręki. Ramka zmienia się wtedy w sześcian, gdzie pozycja palca określa natężenie i intensywność modyfikacji dźwięku. Wybierając zatem przykładowo Alarm, powolne włożenie ręki coraz dalej sprawia, że głośność syreny narasta, co stwarza okazję do efektownego przejścia między ścieżkami. Korzystając z tej funkcji czułem się, jak istny czarodziej kontrolujący magię dźwięku.
Świetne też okazały się otoczenia, do jakich możemy się przenieść w wirtualnej rzeczywistości. Rozkręcimy imprezę w klubie nocnym, skateparku, a nawet na szczycie wulkanu czy w kosmicznej próżni. Fajnym dodatkiem jest też reagowanie otoczenia na nasze akcje — podnosząc ręce w górę, możemy aktywować spektakularne efekty wizualne i poczuć się, jak prawdziwy showman. Jest tu również tryb rzeczywistości mieszanej, w którym koncert przeniesiemy do własnego salonu.
Doceniam, że twórcy zdecydowali się na zaimplementowanie śledzenia ruchów rąk jako głównej metody obsługi djay. Dziwi mnie jednak, jak mało jest tu opcji dostosowania interfejsu pod swoje upodobania. Jedyną taką opcją jest tu bowiem w zasadzie tylko przestawienie konsoli didżejskiej. Największą bolączką jest dla mnie niesamowicie rozstrzelony katalog płyt z utworami, który lewituje nad lewą stroną decka. Piosenki są rozmieszczone bardzo daleko od siebie, a importując dużą playlistę, nie sposób się połapać, po co tak właściwie sięgamy. Nie pomaga tu fakt, że jedynym indykatorem piosenki jest okładka jej albumu. Mając w katalogu kilka utworów z tej samej płyty, musimy więc wybierać na ślepo z nadzieją, że złapaliśmy zamierzoną muzykę.
LP-ki, EP-ki i Single
Świetną wieścią dla początkujących DJ-ów bez gotowego repertuaru jest integracja djay z serwisami streamingowymi. Jeśli znudzimy się wbudowanym katalogiem utworów, krótkie zalogowanie do naszej wybranej usługi rozszerza dostępną kolekcję o miliony piosenek. Po wejściu na moje konto w Apple Music djay od razu zsynchronizował całą moją bibliotekę z aplikacją. Dzięki temu mogłem pobawić się w miksowanie złożonej uprzednio playlisty z moimi ulubionymi utworami.
Przy wyborze piosenki aplikacja ustawia jej tempo, by grała ona zgodnie z tą, która jest grana na bieżąco. Zatwardziali didżeje może nie będą fanami tej funkcji, jednak wydaje mi się ona niezbędna, kiedy kontrola suwaków jest zbyt nieprecyzyjna, by sensownie ustawiać tempo manualnie. Nie możemy też nigdzie wpisać BPM wartościami liczbowymi, co wskazuje na kolejny duży problem, jaki mam z djay w wersji na VR.
DJ Toporny
Brakuje tu bowiem szybkiego dostępu do wielu funkcji, które są oczywistością w aplikacjach do miksowania muzyki. Przykładowo, by zmienić aktualnie wybrany efekt, musimy kliknąć przycisk menu pod deckiem, wejść w ustawienia, następnie znaleźć zakładkę z efektami i wreszcie wybrać wybraną modyfikację z listy. Ta sama czynność w djay na iPada wymaga jedynie kliknięcia nazwy efektu widniejącej nad panelem kontroli dźwięku.
Z uwagi na przestrzenną naturę środowiska VR, rozwiązanie tego problemu samo ciśnie się na usta. Wystarczyłoby po prostu dać użytkownikowi funkcję rozlokowania różnych paneli wokół siebie, by doświadczenie stało się nie tylko bardziej intuicyjne, ale też niemożliwe do imitacji dla tradycyjnych form programów na płaskich ekranach. Bardzo liczę na to, by Algoriddim z czasem dodał te oraz inne funkcje do swojej aplikacji. Brakuje jej bowiem naprawdę sporo: nie ma choćby dzielenia utworów na stemy, które jest obecne w wersji na inne platformy. Przydałaby się też możliwość korzystania z sampli, żeby urozmaicić grane miksy.
Czy będzie bis?
Mimo mojego całkiem krytycznego podejścia nie skreślam djay jako świetnego początku przygody dla domorosłego dyskdżokeja. Niesamowite poczucie grania na kosmicznej scenie wzbudziło we mnie chęć dalszej nauki miksowania muzyki. Djay wspiera również wybrane zewnętrzne kontrolery MIDI, co wzmacnia potencjał aplikacji dla osób, które mają już doświadczenie w tym fachu. Algoriddim zapowiedział też wsparcie djay aktualizacjami, więc z czasem zapewne większość moich krytyk zostanie rozwiązana. Biorąc pod uwagę, że wersja programu na VR to jednorazowy zakup, a nie subskrypcja (jak ma to miejsce na innych platformach), myślę, że warto się w djay zaopatrzyć, nawet jako ciekawostkę. Kto wie, może następny wielki DJ poprowadzi kiedyś cały koncert na Ibizie, mając na sobie jedynie gogle wirtualnej rzeczywistości…
Aplikację do recenzji dostarczyło Algoriddim.
Dodaj komentarz