Grą, która interesuje wiele osób jest bez wątpienia S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl. Czy grywalna wersja z tegorocznego Gamescomu napawa optymizmem?
Targi Gamescom od lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Nie ma w tym niczego dziwnego. Stanowią przecież okazję do własnoręcznego sprawdzenia przed premierą mnóstwa potencjalnie interesujących gier. Przez najbliższe dni na portalu pojawi się pełno wpisów dotyczących naszych wrażeń z odwiedzania Koelnmesse. Teraz mam dla Was artykuł, który z pewnością zainteresuje niemałą część z Was. Udało mi się bowiem zagrać w S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl. Zanim jednak przejdę do moich odczuć, zachęcam do przypomnienia sobie zwiastuna tej produkcji. Oto on:
Czas, jaki miałem na granie w udostępnioną wersję tego tytułu wynosił 20 minut. Nie była to więc długa rozgrywka, aczkolwiek nie mogę stwierdzić, żebym zmuszał się do gry. Zaznaczam też, że grałem w jeden z początkowych etapów i nie widziałem przerywnika filmowego, który miałby mnie wprowadzić w wydarzenia. Poza krótkim filmikiem na silniku gry zaoferowano mi po prostu czystą rozgrywkę. Jest to dla mnie oczywiście plus. Nasza postać budzi się i orientuje, że u jej nogi znajduje się zmutowany pies pochłonięty szarpaniem nogawki. Próbuje więc zestrzelić stwora, ale głośne kliknięcie jasno wskazuje na to, że magazynek pistoletu jest pusty. Pies rzuca się na nas, a my – broniąc się przed nim (nie w sekwencji QTE) ostatecznie posyłamy mu kopniaka.
Anomalie i przeciwnicy
Wtedy pies trafia do anomalii, która skutecznie się z nim rozprawia. Po chwili zagaduje do nas bardziej doświadczona osoba, która podrzuca nam śrubę. Dzięki niej możemy oczywiście chwilowo pozbywać się anomalii i przebiegać (w towarzystwie pikania licznika Geigera), starając się zdążyć przed powrotem anomalii. W demie nie brakowało naturalnie walk – zarówno z ludźmi, jak i zmutowanymi psami. Widziałem też, że czeka na nas wiele zadań pobocznych. Powinny zachęcić do zwiedzania tego świata. Mam wrażenie, że fani „jedynki” powinni zainteresować się tą grą. Wygląda bardzo dobrze (zwłaszcza woda) i póki co nie uważam, żeby próbowała wymyślić koło na nowo. Oczywiście będziemy mieć dostęp do wielu broni i nie brakuje zbierania wyposażenia z ciał poległych przeciwników. Natomiast po śmierci widzimy ekran z mutantem, a w tle – bardzo szybko – ładuje się gra.
Strona techniczna gry S.T.A.L.K.E.R.2: Heart of Chornobyl
Niestety nie obyło się bez bardzo przeszkadzających w rozgrywce błędów. Aż dwa razy (przypominam, że sesja trwała 20 minut) nagle wywaliło grę do pulpitu, a ja musiałem zaczynać moje ogrywanie dema od zera. Kiedy już natomiast dotarłem do miejsca, w którym powinienem się znaleźć, aby wykonać zadanie główne… Tak, zgadza się – kolejny błąd. Po otwarciu drzwi (co odbywało się w scence na silniku gry) moja postać stała przed drzwiami i nie mogłem wejść. Nie mogłem robić niczego – program się po prostu zamroził. Przeszkadza mi też to, że nie da się trafić przeciwnika, strzelając do niego przez metalowy płot. Gra nie zalicza wtedy po prostu celnych strzałów. Mimo tego trzymam kciuki za tę produkcję i mam nadzieję, że na konsolach będzie ona działała prawidłowo. Póki co rozgrywka była bardzo klimatyczna, ale nie idealna. Na pewno jest jeszcze nad czym pracować. Na szczęście klimat jest bardzo dobry i przemierzanie skażonych promieniowaniem okolic ma szansę na zdobycie serc graczy.
S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl ukaże się na konsolach Xbox Series X|S. Nie znamy jeszcze niestety dokładnej daty premiery. Być może, o ile przeciek okaże się prawdziwy, gra trafi do nas już w grudniu? To na razie oczywiście tylko domysł. Wiemy natomiast, że od razu tytuł ten będzie dostępny w ramach subskrypcji Xbox Game Pass. Czekacie na „dwójkę”? Dajcie nam znać w komentarzach.
Dodaj komentarz