Nowy rozdział w The Elder Scrolls Online to ponowna okazja do zwiedzenia Tamriel i zanurzenia się w epicką przygodę. Czy tym razem będzie to równie ciekawie spędzony czas? Przyjrzyjmy się co przygotowało dla nas Zenimax w 7 rozszerzeniu produkcji MMO The Elder Scrolls Online.
Necrom, bo taki tytuł nosi nowy dodatek do The Elder Scrolls Online, zabiera nas do miasta umarłych. Jest ono częścią terytorium i kultury ludzi zamieszkujących obszar zwany Morrowind. Nie przesłyszeliście się. To już drugi dodatek skupiający się właśnie na terytorium ciemnych elfów. Tym razem przygotowano dla nas nową klasę postaci (Arcanist), nowe terytoria (Telvanni Peninsula oraz Apocrypha), setki zadań, dwóch kompanów, nowe podziemia, dynamiczne wydarzenia i inne elementy starające się zatrzymać nas w grze na zawsze. Dla weteranów serii określenie „na zawsze” to żaden żart. Należy wziąć pod uwagę, że rozdziały w ESO wydawane są co roku, a dodatkowo systematycznie dostajemy również mniejsze DLC w postaci podziemi i dodatkowych misji fabularnych zaplanowanych na cały rok. Nie mniej to główny dodatek stanowi bazę tego co będzie działo się w najbliższych miesiącach. Przyjrzyjmy się mu!
Nowa klasa w The Elder Scrolls Online
Dla graczy powracających jedną z najciekawszych nowości będzie z pewnością nowa klasa postaci. Ostatnią nową klasą dodaną do gry był nekromanta dorzucony w dodatku Elsweyr. Dopiero po 4 latach Necrom przynosi nam świeżą mechanikę w postaci arkanisty. Otrzymujemy wraz z nią nowe umiejętności i typowo magiczne drzewka rozwoju postaci. Jest w nich możliwość podziału rozwoju skupiającego się na ataku, obronie czy leczeniu. Ja sprawdziłem wersję postaci zadającej obrażenia i zarówno strona wizualna, jak i odczucia z rozgrywki sprawiały pozytywne wrażenia. Szczególnie ciekawie wypadło udźwiękowienie umiejętności. Niestety o zadawanych obrażeniach czy przeżywalności nie będę tutaj wspominał. Od wielu lat w każdej recenzji narzekam niestety na system skalowania świata do poziomu postaci. Tym razem po prostu ten temat pominę, a zainteresowani znajdą bardziej rozbudowane informacje na ten temat we wcześniejszych recenzjach. Tak więc nowa postać bazuje na magii, a wszelkie efekty wizualne zostały połączone z ciekawymi animacjami i dużą dawką widocznej „zieleni”. Oczywiście pasuje to do klimatu nowego dodatku. Klasa jest dynamiczna i czuć w niej powiew świeżości w odniesieniu do starszych klas z nieco już nudnymi animacjami.
Coś dla samotników
Jeśli zazwyczaj spędzacie czas w ESO samodzielnie, to świetnym dodatkiem wprowadzonym we wcześniejszych rozszerzeniach i rozwijanym z roku na rok, będą nowi towarzysze. Poznajemy ich wraz z postępem historii. Tym razem na naszej drodze staną argonianin Warden (klasa dodana wraz z dodatkiem Morrowind) Sharp-as-Night oraz redguard Azandar. Azandar reprezentuje nową klasę arkanisty, tak więc będzie ciekawym dodatkiem do zespołu, jeśli nie planujecie samodzielnie startować z nową klasą postaci. Jak zwykle zadania powiązane z nowymi towarzyszami są interesujące i na swój odmienny sposób wciągające. Bohaterzy mogą nam następnie towarzyszyć, co dodaje wspaniałego smaczku dla osób lubujących się w historii i lore nowych lokacji. Dla mnie historia/zadania arkanisty okazały się bardziej wciągające i mojej głównej postaci w grze to właśnie Azandar towarzyszył w tym dodatku.
Zadania w The Elder Scrolls Online
Będąc już przy zadaniach, muszę stwierdzić, że albo konwencja ESO się starzeje, albo projektanci nieco mniej od nas wymagają. W związku z tym seria zadań nie wyróżniała się niczym, czego nie widzieliśmy już we wcześniejszych rozdziałach. Dlatego też pomimo interesującego świata cały czas biegamy i ubijamy przeciwników lub przebijamy się we wskazane miejsce, aby coś zdobyć. W tym dodatku odczułem brak interesujących zagadek czy zadań, w których musiałbym chwilę pomyśleć nad rozwiązaniem ich. We wcześniejszych seriach potrafiło na chwilę odciągnąć nas od typowego grindu. No, chyba że to właśnie poprzedni dodatek zbytnio opierał się właśnie na takich rozwiązaniach. W ponurym otoczeniu – co prawda tu i ówdzie rozświetlanym przez różne zabiegi magicznych podziemi czy nietypowego klimatu – z pewnością fajną odskocznią byłoby dorzucenie jakichś nowych mechanik pozwalających w nieco inny sposób cieszyć się z rozgrywki. Szczególnie w czasie zwiedzania nowych zakątków otchłani czy właśnie terenów wypełnionych nieco odrzucająco nastawionymi elfami z wulkanicznego obszaru Morrowind.
Nowe lokacje
Mimo że półwysep słynący głównie z czarodziei i iluzjonistów Telvanni oraz Apocrypha wydawały mi się podobne do już wcześniej widzianych miejsc, czas spędzony w nowych miejscach uważam za interesującą kontynuację przygody w nieco mroczniejszych klimatach. Bardzo je lubię i po cukierkowym High Isle (wcześniejszy rozdział) jest to zmiana mocno odczuwalna. Z uwagi na to, iż serię Elder Scrolls pokochałem właśnie po wydaniu The Elder Scrolls III: Morrowind, każda chwila spędzona na tym terytorium przypomina mi świetną zabawę z dzieciństwa podczas ogrywania tej kultowej części. Trzeba również przyznać, iż pomimo wcześniejszego dodatku opartego na terytorium ciemnych elfów historia w nowym rozdziale zdaje się o wiele bardziej wciągająca, dynamiczna i ogólnie nowocześniej przygotowana. Jest to niewątpliwie krokiem w dobrą stronę.
Grafika
Poziom poprzednich dodatków trzyma z pewnością oprawa wizualna nowych miejscówek. Kolejne dodatki zawsze przynoszą ciekawie zaprojektowane lokacje, z roku na rok coraz lepiej udekorowane i wciągające swoim klimatem. Telvanni Peninsula wykorzystuje spore ilości assetów z terytorium Vvardenfell (dodatek Morrowind). Ma jednak swój urok i z pewnością publiczne podziemia stanowią jej najmocniejszy aspekt. Co ciekawe, to właśnie wspomniana lokacja pochodzi z pierwszej gry z tytułem Elder Scrolls, co spodoba się weteranom. Nowe główne miasto, z którego zapożyczono nazwę całego dodatku, prezentuje się zjawiskowo. Monumentalne budynki, kamienisty krajobraz otaczający główną lokację -super. Historia dodatku potrafi czasem zaskoczyć, a lokalni mieszkańcy szokują swoimi poglądami. Nie przebierają też w słowach, podkreślając swoją wyższość i całkowity brak poszanowania zasad panujących na kontynencie. Fauna i flora otaczające nowe tereny to coś kompletnie odmiennego od tego, co mogliśmy zobaczyć we wcześniejszym dodatku. Zmiana klimatu dotyka więc wręcz każdego aspektu gry. Apocrypha natomiast to nieco inna liga. Realm jednego z deadrycznych książąt (najpotężniejszych istot otchłani) wizualnie wkracza do całkiem nowego stylu architektury nieograniczonego typowymi ograniczeniami realnego świata. Dzięki temu otrzymujemy nieco ponurą, ale interesującą odmianę szalonego świata otchłani.
Podsumowanie
Kolejny rok i kolejny dodatek rozszerzający dostępne lokacje na mapie już konkretnie rozbudowanego świata gry The Elder Scrolls Online. Czy tym razem dostajemy coś przełomowego? Nie. Jednak wszystko, co zaserwowali nam twórcy może sprawiać przyjemność. Szczególnie jeśli wciąż czekamy na kolejną grę jednoosobową od Bethesdy z dodatkowym numerkiem obok nazwy The Elder Scrolls i nie chcemy zapomnieć o problemach, jakie toczą Tamriel. Kto będzie bawił się najlepiej w nowym dodatku? Zarówno powracający, jak i nowi gracze, ale najbardziej fani świata Elder Scrolls w szczególności jego lore. No i pamiętajcie, że w żadnym wypadku nie jest za późno, aby dołączyć się do zabawy. ESO zostało zbudowane na podstawie systemów, które umożliwiają nam dołączenie do historii na każdym jej etapie. To od nas zależy, które historie chcemy poznać oraz czy chcemy grać samodzielnie, czy może w grupie z przyjaciółmi. Dołącz do zabawy już dzisiaj!
Recenzję przygotował Dariusz Lorek
Grę do recenzji dostarczyła Bethesda Polska.
Dodaj komentarz