Kolejny tom zbiorczy Armady trzyma wysoki poziom. Seria wciąż potrafi trzymać w napięciu i mocno zaskoczyć czytelnika!
Jeśli jednak nie czytaliście wcześniejszych tomów, to zdecydowanie nie powinniście zaczynać swojej przygody właśnie od tego numeru. Oczywiście, jak zawsze każdy z rozdziałów (oryginalnych tomów) na pierwszy rzut oka wydaje się osobną historią. Pomimo tego, na kartkach komiksu pojawiają się już wcześniej poznane postaci i nie dostajemy wtedy dodatkowego kontekstu czy wyjaśnienia, kim są. Tu i ówdzie można już znaleźć przypis, o jakiej historii Navis rozmawia ze swoimi przyjaciółmi. Niestety zawiera on jedynie przypomnienie numeru i nazwy tomu, po który należy sięgnąć, żeby odświeżyć swoją pamięć. Jeśli jednak czytacie Armadę i zastanawiacie się, co znajdziecie w 4 tomie zbiorczym, serdecznie zachęcam Was do dalszej, pozbawionej spoilerów lektury.

Oto opis tomu, pochodzący ze strony Egmont:
Krążowniki, statki admiralskie, transportowce wojenne, moduły techniczne… Armada to konwój tysięcy pojazdów kosmicznych poszukujących nowych form życia na nieznanych planetach. Statki Armady są zamieszkiwane przez stworzenia pochodzące ze wszystkich stron galaktyki. W gronie kosmicznych podróżników jest nawet jeden człowiek – Navis, młoda agentka wywiadu Armady.
Czwarty album zbiorczy zawiera oryginalne tomy: „Poślizg kontrolowany”, „Ostateczna Rozgrywka”, „Polowanie” i „Więzy krwi”.
Scenariusz
Za scenariusz w serii Armada odpowiada francuski twórca komiksów Jean-David Morvan. Utytułowany autor dba, żebyśmy w poszczególnych zeszytach serii mogli odkryć liczne nawiązania do popkultury w tym innych produkcji science fiction. Jak na najlepsze historie tego gatunku przystało, również w Armadzie tematem przewodnim jest poznanie ludzkiej natury, pomimo że często bohaterami są przedstawiciele obcych ras.
Poślizg kontrolowany
Czytając ten tom, miałem przed oczami sceny ze ścigaczami z pierwszego epizodu Gwiezdnych Wojen, choć ukazanemu tutaj wyścigowi zdecydowanie bliżej jest do gry video jak choćby Need for Speed. Nasza główna bohaterka — Navis — bierze udział w niebezpiecznych i oczywiście nielegalnych zawodach rozgrywanych na powierzchni losowo wybieranych planet. Kierowcy nie są jedynie zagrożeniem dla siebie samych, ale i nieświadomych mieszkańców pechowych światów, na których odbywa się wyścig. Nie on jest tu jednak najważniejszy! Navis używa go jako przykrywki do kontaktu ze swoimi sojusznikami z jednej strony… a tajemniczymi terrorystami z drugiej.
Ostateczna rozgrywka
Pierwsza historia jest tylko wstępem do właściwiej akcji, czyli pojedynku z istotą, którą możecie zobaczyć na okładce 4. tomu zbiorczego. Postać Yiarhu-Kaha słusznie budzi grozę. Wydaje się idealną maszynką do zabijania. Jak przystało na jego predyspozycje, przyjmuje zlecenia i poluje na najtrudniejsze cele w galaktyce, w tym także Navis. Pojedynek z nim przypomina walkę z Predatorem, w której nawet była agentka Armady zdaje się stać na straconej pozycji. Aż do chwili, kiedy to zjawia się tajemniczy sojusznik…
Polowanie
W tym rozdziale mam w zasadzie jedyny większy fabularny zarzut w kierunku scenariusza. Przywykłem już do Navis, która jest zwinna, silna i sprytna. Dorównuje, a nawet przerasta tym samym niejednego superbohatera. To, czego jednak nigdy nie posiadała to zdolności telepatyczne. Było to zresztą niemałym atutem, ponieważ jednocześnie nie była wrażliwa na próby takich ataków ze stron przeciwników. Tutaj jednak zaczęła porozumiewać się z niektórymi zwierzętami… i mam nadzieję, że nie będzie to rozwijane w kolejnych tomach.
Więzy krwi
To historia, w której dowiadujemy się więcej o tajemniczym, człowiekopodobnym osobniku, który pomógł Navis w Ostatecznej rozgrywce. Tym razem stawka jest jeszcze większa, ponieważ niezwykle agresywnych perfekcyjnych zabójców… jest trzech. W tym rozdziale znajdziemy wiele fascynujących sekwencji walki, czyta i ogląda się go z zapartym tchem. Tym samym stał się moją ulubioną historią z tego zbioru, a być może i ulubioną ze wszystkich do tej pory wydanych czterech tomów zbiorczych.

Ilustracje
Komiks Armada to z pewnością wizytówka rysownika Philippe Bucheta. Tworzy tę serię od 1998 roku i wciąż trzyma bardzo wysoki poziom. Rysunki są bardzo czytelne, ponieważ artysta nie nakłada żadnych „dodatkowych efektów” na gotowe kadry. Kosmiczne światy przepełnione są kolorami, choć historia chwilami trzyma mocno w napięciu. Należy pochwalić projekt postaci Yiarhu-Kaha, naszego perfekcyjnego zabójcy. Budzi należyty strach… ale i fascynację. Styl Bucheta bardzo lubię i to po przeczytaniu recenzowanego tomu zbiorczego na pewno się nie zmieni.

Wydanie
Komiks wydano w solidnej, twardej oprawie i na kredowym papierze. Jakość materiałów, z jakich wykonano album, jest więc świetna. Nie przestaję jednak żałować, że w kolejnym już tomie zbiorczym zabrakło jakichś materiałów dodatkowych o cyklu. Z racji tego, że mogą mimo wszystko sięgnąć po ten tom nowi czytelnicy, przydałyby się umieścić również krótkie charakterystyki najważniejszych postaci. Ostatnia będzie dosyć niecodzienna uwaga. Tym razem nadruki na grzbiecie tomu nie są wypośrodkowane. Dla mnie jest to nieznaczna różnica, ale zagorzałych kolekcjonerów może zaboleć:

Wydanie | 2023 |
Seria/cykl | Armada |
Scenarzysta | Jean-David Morvan |
Ilustrator | Philippe Buchet |
Tłumacz | Maria Mosiewicz |
Typ oprawy | Twarda |
Data premiery | 25.01.2023 |
Liczba stron | 196 |
Kategoria wiekowa | Nastolatek i dorosły |
Werdykt
Cykl Armada niezmiennie pozostaje jedną z moich ulubionych serii komiksowych. Jako fan science-fiction bez trudu znajduję tu liczne nawiązania do innych dzieł tego gatunku. Wciąż jednak duet Morvan i Buchet potrafi zaskoczyć i zrobić z historią coś oryginalnego. Czwarty tom zbiorczy prezentuje nam, jak dotąd, najniebezpieczniejszego dla Navis przeciwnika, ale i przedstawia nam równie niespodziewanego sojusznika. Powracają liczne postaci i wspomnienia dawnych przygód, dlatego zdecydowanie polecam czytać komiksy chronologicznie od pierwszego tomu. Trochę szkoda, że wydawca nie rozpieszcza nas żadnymi materiałami dodatkowymi albo przypomnieniem kto-jest-kim. Zawsze jednak można sięgnąć po już po wydane tomy. Zadawałem sobie pytanie, czy klimat fantastyki naukowej i odniesienia do popkultury są jedynym czynnikiem, dla którego czekam na kolejne tomy Armady? Zdecydowanie nie! Jest nim wartka akcja, ale też postaci, które na szczęście są naprawdę dobrze napisane. Da się je lubić, dlatego też niecierpliwie czekam, co będzie dalej!

Egzemplarz recenzencki dostarczył Egmont
Dodaj komentarz