Jeden z najbardziej zakręconych tytułów tego roku zadebiutował niedawno na konsolach Xbox i PC! Gotowi sprawdzić, jak twórcom Rick and Morty wyszło High on Life?
Bez względu na to, czy oglądaliście zwiastuny gry, czy prezentowane wcześniej materiały z rozgrywki, sam fakt, że High on Life to gra twórców Rick and Morty, powinna Wam dużo powiedzieć o tym, czego się spodziewać. Będzie śmiesznie, trochę obrzydliwie, z przekleństwami i dorosłym humorem.
Fabuła w High on Life
Obcy zaatakowali Ziemię! Zginął Twój niedołężny sąsiad, a na środku osiedla został wielki krater. Wszyscy panikują i krzyczą, starają się chować. Słyszysz stłumiony głos w obcym języku i spod martwego obcego wyciągasz broń, mówiącą głosem Morty’ego. Czas na uratowanie świata!
Kenny, nasz gadający pistolet, robi „coś” co dzięki mikrofali przenosi nasz dom na inną planetę, od tej pory stanowiącej naszą bazę. A my podejmujemy się zadania wytropienia obcych stojących za inwazją.
Rozgrywka
W High on Life wcielamy się w nastolatka, którego imię czy wygląd są zupełnie bez znaczenia. Choć na samym początku będziemy mogli zdecydować o tym drugim. Nie to, żebyśmy swoją twarz zobaczyli jeszcze kiedykolwiek później. Nie ma to absolutnie żadnego wpływu na fabułę, bo przez cały czas będziemy paradować po świecie w specjalnym kostiumie.
Rozgrywka to głównie eksploracja świata i dużo strzelania, choć nikt nie będzie od nas wymagał ogromnych umiejętności, szczególnie przy poziomie trudności skupiającym się tylko na historii.
Naszym przewodnikiem po świecie Łowcy Głów będzie Gene, ex-łowca, aktualnie kaleka, który sam się wprosił do naszego domu. W zamian za miejsce na kanapie w salonie, dzielić się z nami będzie wskazówkami i sprzętem. Uczciwa umowa?

Podróżować będziemy po kilku różnych biomach, a każde z zadań kończyć się będzie walką z bossem. To znaczy, naszym celem. W międzyczasie nasz arsenał wzbogaci się o nowe bronie oraz ulepszenia do kostiumu. W sklepach umieszczonych w różnych częściach świata znajdziemy też moduły ulepszające do broni i różne przypadkowe obiekty, które mogą się później okazać przydatne.
Oprawa audiowizualna
High on Life ma dość uroczy styl. Gra jest bardzo żywa i pełna kolorów. Kilka różnych biomów będzie banalnie prostych do odróżnienia i momentalnie poczujemy się jak w dżungli, czy na pustyni, dzięki pełnym detali scenom.
Mnie całość kupiła momentalnie. Zarówno Blim City, jak i każde odwiedzane później miejsce, jest unikatowe i ciekawe. Mnóstwo detali w tle, pełno gadających ludzi i różnorodnych roślin, bannerów, czy świateł. Czasem aż nie wiadomo, gdzie patrzeć!
Muzyka w grze towarzyszyć nam będzie przez cały czas. Podczas walk jej intensywność wyraźnie wzrośnie, jednocześnie powrotem do spokojnych tonów powie nam, że niebezpieczeństwo już minęło. I całośc jest przyjemna i pasuje.






Jak już wspomniałam, mamy gadające bronie i gadających ludzi. Tzn, no wiecie. Kosmitów. Ale rozmawiać będą w językach, które jesteśmy w stanie zrozumieć, dzięki translatorowi, którym Kenny zainfekował nas w pierwszej chwili. Większość z tego gadania to po prostu pierdoły, ale jeśli macie chwilę, posłuchajcie o tym, jak żyje się na odwiedzanych planetach.
Jeśli gadanie Was jednak rozprasza, w opcjach gry można je ograniczyć! Świetna opcja, jeśli wolicie grę w ciszy, bez jazgotu nad głową.
Postacie w grze są bardzo zróżnicowane, modele obcych ciekawe i bez problemu odróżnimy przeciwników, od potencjalnie niegroźnych mieszańców.
Sterowanie
W grze możemy korzystać z kontrolera lub klawiatury i myszki! Jeśli więc jesteście fanami bardziej pecetowego podejścia, to High on Life Was nie zawiedzie.
Większość akcji jest logicznie rozegrana na kontrolerze i szybko się do tego przyzwyczaimy. Moim największym kłopotem było zapamiętanie, że LB to główny przycisk interakcji, zamiast A czy X, jak w większości gier. Na szczęście za każdym razem, gdy będziemy musieli go użyć, zobaczymy odpowiednie oznaczenie na ekranie, przypominające nam, co kliknąć.
Wrażenia
High on Life to tytuł, którego główną fabułę możecie skończyć w 2-3 wieczory. To jednak wcale nie oznacza końca eksploracji. W grze mamy mnóstwo rzeczy do kupienia w sklepach, pełno skrzynek do otwarcia i kart do zebrania. Sporo miejsc, do których nie dotrzemy bez specjalnych „umiejętności” pozostałych Gatlian, których poznamy dopiero na późniejszych etapach gry. I w to mi graj! Ten świat jest taki ciekawy, że z przyjemnością spędza się w nim kolejne godziny.
Gatlianie, czyli bronie w High on Life
Na początku gry dostępnego mamy tylko Kenny’ego. Szybko nauczy nas on swoich dodatkowych umiejętności, jakże przydatnych nie tylko w walce, ale też podczas poruszania się po mapie. Wraz z odkrywaniem kolejnych broni i ich umiejętności, odkrywać się będą przed nami nowe obszary mapy. Otworzymy niedostępne wcześniej przejścia, czy wreszcie dostaniemy się do skrzynek, na które wcześniej mogliśmy jedynie popatrzeć. Ciekawe, jakie skarby znajdziemy w ich środku?


Jedna z broni inspirowana jest serią Halo i jest to tak uroczy ukłon w stronę Xboxa! Poznajecie, prawda? I nie tylko wygląda podobnie, ale też tak działa. Awww!
I choć nie mam pojęcia, skąd pomysł na gadające bronie, zamiast gadającego protagonisty, to wszystko naprawdę fajnie działa. Nasze bronie będą świadome naszych ruchów i będą je komentować. Nie zabraknie przytyków, gdy którejś broni będziemy unikać, choć nie będą na tyle urażone, by nie przypomnieć nam o używaniu swoich specjalnych ataków.
Problemy
Bardzo wiele ludzi skarżyło się na problemy z High on Life. A to dotyczące wydajności, a to na krytyczne bugi. Powiem Wam, że aktualnie ogrywam grę już drugi raz i wciąż nie spotkałam się z niczym podobnym. Gram na Xbox Series S podłączonym do ekranu 4K. Może parę razy coś mi spadły klatki, ale tylko w bardzo intensywnych scenach i dopiero przy drugim podejściu do gry. Z bugów, choć mi się to nie zdarzyło, widziałam jak w pewnym momencie część dialogów nie miała audio. Ale to wszystko. Może wymaga to lekkich szlifów, ale na dobrą sprawę, wciąż ani nie utrudnia rozgrywki, ani nie psuje płynącej z niej frajdy.
A może po prostu ja potrafię przymknąć na to oko, bo totalnie przepadłam w tej grze i nie umiem się odkleić?
Podsumowanie
Powiem Wam, że podobało mi się. Uwielbiam ruch w tej grze, to ile mamy dowolności w poruszaniu się po świecie. To, że walki z bossami nie są monotonne i w każdej będziemy musieli „walczyć” trochę inaczej. Że różne bronie pozwalają nam na starcia z dystansu i z bliska oraz to, że melee jest tak satysfakcjonujące. I nie wiem czemu, ale coś w tym wszystkim przypominało mi lekko potyczki w Cyberpunk 2077.
High on Life to dla mnie jeden z lepszych tytułów tego roku. I wiecie, na Xboksie nie było tego aż tak wiele! Ale bawiłam się świetnie i zdecydowanie nie mam ochoty pozbywać się tego tytułu z konsoli w najbliższym czasie. Jest ciekawie, intensywnie, kolorowo i z humorem. No w to mi graj!





Grę do recenzji udostępnił Xbox Polska.
High on Life dostępne jest od 13 grudnia na Xbox One, Xbox Series i na PC. Grę znajdziecie w katalogu Xbox Game Pass, gdzie zagracie w nią również przez chmurę na praktycznie dowolnym urządzeniu.

Dodaj komentarz