Koza chaosu trzy znowu w akcji. Czy i tym razem wyjdzie na górze?
Pierwszy Goat Simulator ukazał się w kwietniu 2014 roku i swoją unikatowością podbił świat. Do tego stopnia, że następny tytuł tego developera to Satisfactory, gra o budowaniu fabryki. Tak, ten symulator kozy był tak idealny, że ciężko było zrobić następcę. Mamy 2022 i ten moment nadszedł. Coffee Stain Studios wydało Goat Simulator 3. Dobrze czytacie, sequel gry jest reklamowany, jak by był trzecią częścią tej serii. Ten mini dowcip w tytule, który można porównać z Microsoftem wypuszczającym Windows 10 po Windowsie 8, to tylko wstęp do humoru w tej grze. Wersja ulepszona nosi tytuł Digital Downgrade Edition.
Poniżej trochę spoilerów, ale nie gniewajcie się to tylko pierwszych 5 minut gry, jak nie chcecie ich czytać, to omińcie ten i następny akapit. Grę zaczynamy, budząc się na przyczepie, ciągniętej przez traktor. Naprzeciwko nas siedzi inna koza i nagle pada „hej, w końcu się obudziłeś”. Tak, ten wstęp to parodia otwarcia Skyrim, jest równie długa i nudna, ale…
…możemy ją ominąć. Po dotarciu do farmy rolnik pokazuje nam znajomo wyglądającą wieżę i nalega, byśmy poszli ją zobaczyć. Nie musimy, w końcu jesteśmy kozą i to od nas zależy, co będziemy robić. Jeżeli jednak zdecydujemy się udać do niej, możemy wysunąć ukryte pod ziemią piętro i odkryć tajemniczy zamek kóz.
Gra jako tako nie ma fabuły. Możemy robić co chcemy, gdzie chcemy i kiedy chcemy. 24/7 chaos, spowodowany naszymi działaniami. Na tym polega jej piękno. Mamy pojedyncze misje, które dają nam jakiś cel i mają wpływ na nasze otoczenie, ale nie są obowiązkowe. Nikt nie bije nas po rękach, jak pójdziemy w lewo, a nie w prawo. Gra nie traci sensu, jak wykonamy misje w złej kolejności.
To wszystko okraszone jest ogromną dozą humoru i nawiązań do pop kultury. Misje mają tytuły inspirowane filmami, ba nawet same zadania są intrygujące, przykładowo w jednej z nich musimy zagrać Imperialny Marsz na kościelnych dzwonach (ciekawe co na to Disney). Same misje są bardzo urozmaicone. Część z nich to typowy parkour, część wymaga znalezienia czegoś i przyniesienia w konkretne miejsce, ale też są takie jak wspomniane dzwony.
Oprócz misji mamy też znajdźki. Znane z pierwszej części trofea wróciły do gry. Każdy region ma ukrytą pewną ich ilość. Obok, nich mamy też elementy kostiumu do odkrycia, rozsiane na mapie.
Wizualnie możemy zmieniać wiele i robić mix&match tego, co mamy. Ba, nawet jest przycisk losowo. Przede wszystkim możemy zmienić całą skórkę kozy. Tak, nie musimy być kozą, możemy być, np. strachem na wróble. Możemy też zmienić kolor futra, ubranie, buty, to co mamy na głowie i plecach oraz rogi. Wszystkie jest od groma. Ciuchy możemy odblokowywać, wykonując misję lub kupując je za karmę. Samą karmę zbodywamy, również wykonując misje, czyli po prostu siejąc chaos i zniszczenie.
Wspominałem, że gra jako tako nie ma fabuły. Otóż jest główny wątek, który odblokowujemy w kozim zamku. Zdobywając punkty tajnego stowarzyszenia odblokowujemy siedem pieczęć. Każda z pieczęć rozbudowuje nasz zamek i powoli odblokowuje sekretne drzwi.
Sama mapa jest ogromna. Pełna intrygujących regionów i bogata w małe scenki. Już z tego powodu warto sprawdzić, każdy jej zakątek. Na tym polega piękno tej gry. Na wszystkich ukrytych easter eggach.
Grafika
Graficznie tytuł nie wygląda źle. Nie mamy tu jakiś specjalnych wodotrysków, ale też nie wygląda jak by powstała na poprzednią generację (mimo że na niej działa). Całość jest płynna, ale zdarzyło mi się jedno przycięcie. Większych bugów w grze nie odkryłem, tylko że w tym tytule ciężko o nich mówić. Glitche i bugi są nawet wprowadzane przez twórców jako standardowe elementy gry.
Muzyka i dźwięk
Ciężko mówić o muzyce w tej grze. To nie jest tak, że jej nie ma. Jest częścią otoczenia i ta, która się przewija, jest dobrze zrealizowana i na miejscu. Niestety nie znajdziemy tu head bangerów.
Dźwięki otoczenia i samej kozy to już zupełnie inna bajka. Tego jest pełno. Od śpiewających patków, po ludzi krzyczących na nasz widok. Wszystko to sprawia, że świat jest bardzo żywy.
Tytuł jest jak najbardziej godny polecenia. Coffee Stain zrobił sequel, który jest lepszy od oryginału. Terminator 2. Może być 15-minutową zapchaj dziurą albo wielogodzinną rozrywką, a najczęściej piętnastoma minutami, które się zmieniają w „kurczę jak to się stało, że już jest 2 w nocy”.
Goat Simulator 3 jest dostępny na PC, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One i Xbox Series X.
Za grę do recenzji dziękujemy Plaion
Dodaj komentarz