Serwery zostały już wyłączone. Zakończyły się zamknięte beta testy dla Dragon Ball: The Breakers, które trwały większość wczorajszego dnia i kilka godzin dziś nad ranem. Jak prezentuje się gra w okrojonej, dostępnej podczas testów wersji? Przed twórcami jeszcze trochę pracy.
Dragon Ball: The Breakers to zupełnie nowa, asymetryczna gra multiplayer z postaciami doskonale znanego nam anime. Jeden z graczy ma za zadanie wcielić się w superpotężnego łotra i polować na siedmiu innych uczestników zabawy, którzy muszą unikać wykrycia oraz polegać na wielu gadżetach i pojazdach umożliwiających szybką ucieczkę. Poznajemy grupę nieszczęśników, którzy wpadają w tzw. szczelinę czasową. Stają w niej twarzą w twarz z superpotężnym łotrem i muszą znaleźć sposób na wydostanie się, zanim zostaną zabici.
Smaczek dla fanów Dragon Ball
Choć jest to inny rodzaj rozgrywki niż dotychczas, warto poświęcić jej nieco uwagi. W pełnej wersji gry, z wszystkimi jej możliwościami, może okazać się czymś naprawdę interesującym. Dragon Ball już od 1984 roku zwiększa grono swoich fanów na całym świecie. Kolejna gra z ulubionymi i charakterystycznymi bohaterami może się okazać strzałem w dziesiątkę. Oczywiście nie każdemu przypadnie do gustu ten format, który prezentuje Dragon Ball: The Breakers, jednak aby się o tym przekonać, trzeba będzie tego spróbować.
Otrzymujemy tylko prolog
Jeżeli chodzi o samą fabułę, to po prostu nasza postać wpada w tzw. szczelinę czasową. Zanim przejdziemy do prologu, musimy ją stworzyć. W becie było dostępnych całkiem sporo opcji customizacji postaci, którą będziemy przemierzać świat. Niby można było wybrać głos, jakim ma się posługiwać, jednak z niewiadomych przyczyn mój bohater nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Było to mocno irytujące, jednak uznajmy, że w pełnej wersji gry już się to więcej nie powtórzy.
Myślałam, że mój bohater będzie miał supermoce. Okazało się, że otrzymuje on jedynie pistolecik i musi sobie jakoś radzić. W samej przygodzie nie będziemy się zbyt często zamieniać w Super Sayanina, jednak jest to od czasu do czasu możliwe. Szukamy smoczych kul, kluczy w strefach i ostatecznie pokonujemy złoczyńcę. Korzystamy w tym czasie z wykrywaczy kluczy, kul i cywilów – pomagając im, ładujemy poziom supermożliwości do walki i naszych ulubionych żółtych włosów.
Sterowanie na plusik
Sterowanie naszym bohaterem nie jest trudne, jednak momentami mógłby się poruszać po prostu szybciej. W trakcie rozgrywki, oprócz dysponowania dodatkowymi i niezbędnymi gadżetami, można skorzystać z mapy, dzięki której łatwiej nam poruszać się po strefach. Całe szczęście nasza postać potrafi chyba oddychać pod wodą, bo podczas nurkowania nie pojawił się żaden pasek wytrzymałości. Jak dla mnie na duży plus. Wspinanie się po wzgórzach też całkiem ciekawe, a skakania po przerośniętych grzybach się nie spodziewałam. Co do prędkości poruszania się postacią została ona rozwiązana w pewien sposób. Mianowicie możemy sobie jeździć na porozrzucanych gdzieniegdzie pojazdach.
Półprzezroczysta grafika?
Nie mogłam się powstrzymać przed zabawą z kamerą, dzięki której czasami (np. w Wiedźminie 3) postać się bugowała, a grafika znikała. Tak też zdarzyło się w przypadku Dragon Ball: The Breakers. Drzwi do windy stały się przezroczyste i moim oczom ukazały się… kafelki na podłodze. Liście drzew przybrały postać półprzezroczystej siateczki, a odpowiednie ustawienie kamery sprawiało, że nasza postać stała się na moment niewidoczna. Poza tym kreska jest przyjemna, fajnie się na to patrzy i po prostu mi się podoba.
Moim zdaniem do dopracowania jest również fakt niesienia pomocy cywilom. W momencie, w którym im pomagamy znikają, a po sekundzie pojawiają się dokładnie w tym samym miejscu i ponownie lamentują. Niby można w ten sposób szybko doładować swoje ultra moce, jednak w tej grze chodzi (tak mi się wydaje) o to, by eksplorować, szukać i biegać, a nie stać w miejscu.
Trening czyni mistrza
Oprócz Prologu otrzymaliśmy również możliwość skorzystania z treningu. Spędziłam w nim sporo czasu, głównie dlatego, że wydawało mi się, iż błądzę. Wiele czasu zajęło mi szukanie radarów, dzięki którym mogłam znaleźć klucze ukryte w danych strefach. Miałam wrażenie, że wszędzie już byłam i otworzyłam każdą skrzynię, a ostatecznie okazywało się, że pominęłam 3/4 dostępnej mapy.
Tak oto błądziłam sobie jakiś czas, aż w końcu znalazłam radar i zakończyłam trening. Problemem pojawił się jednak moment poszukiwania graczy. Kilkukrotne próby nic nie dały, ponieważ… nie znalazłam nikogo. Wymagana ilość graczy to 8. Kiedy było już nas siedmiu, liczba graczy zaczęła spadać…
No to sobie nie powalczyłam
Właśnie z tego samego powodu, który przedstawiłam powyżej. Mimo wielu prób nie udało mi się „uzbierać” odpowiedniej liczby graczy wynoszącej 8. Nawet dołączając do innego pokoju zawsze kogoś brakowało. Czas oczekiwania był na tyle długi, że nic to nie dawało. Sposób walki mogłam jedynie zobaczyć podczas prologu.
Po zmianie w Ultra-Sayanina mierzymy się z naszym złoczyńcą, którym jest Cell. Oczywiście standardowo walka odbywa się w powietrzu. Możemy korzystać z super ciosów, atakować ręcznie i latać. Niestety nasz pasek doładowania szybko się rozładowuje, dlatego podczas eksploracji ładujemy go do poziomu nr. 3. Czy walka jest skomplikowana? Jeżeli ktoś dawno nie grał w Dragon Balla, to musi sobie przypomnieć, jak to jest walczyć w powietrzu.
Czekamy na pełną wersję!
Z jednej strony szkoda, że przez kilka godzin nie udało mi się stoczyć walki Najeźdźca kontra Siedmiu Ocalałych. Z drugiej strony, może to i dobrze, bo w multiplayerach jestem słaba jak w matematyce i za nimi nie przepadam. Dragon Ball: The Breakers oferuje specyficzną rozgrywkę. Czy spodoba się graczom? Czy szukanie kompanów do rozgrywki będzie równie ciężkie, jak podczas testów? Oby graficzne potknięcia zostały zniwelowane. Na premierę musimy zaczekać do 14 października 2022.
Możliwość dołączenia do testów beta Dragon Ball: The Breakers przekazała Cenega Polska.
Dodaj komentarz