NPC, czyli postaci niezależne w grach rzadko kiedy zaprzątają graczom głowę. To postaci poboczne, które służą głównie jako tło, potrzebne ewentualnie przy realizacji jakiejś misji. Większość graczy za nic ma sobie ich obecność, często nawet nie zdając sobie sprawy, że istnieją. No i twórcy tego filmu zadają sobie pytanie — co by było, gdyby postać NPC miała uczucia?
Witaj w Free City, olbrzymim cyfrowym mieście, w którym miliony graczy każdego dnia oddają się swojej ulubionej wirtualnej rozrywce. To tutaj mieszka Guy, czyli grany przez Ryana Reynoldsa NPC. Na co dzień pracuje w banku i każdego dnia jest świadkiem kolejnych napadów, których dokonują kolejni gracze. Nieświadomy tego, że jest postacią w grze video i znudzony swoją powtarzalną egzystencją postanawia coś w swoim życiu zmienić. Cały jego dotychczasowy świat staje na głowie kiedy poznaje piękną dziewczynę.
Zasiadając do Free Guy’a nawiązań i easter eggów się spodziewałem, ale nie miałem innych oczekiwań. Tego typu produkcje często bazują tylko na nawiązaniach i żadko kiedy oferują cokolwiek ponad wciśnięte do przesady motywy. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że jest tutaj naprawdę ciekawa fabuła z wyraźnym, sympatycznym przekazem. Wiecie, to trochę tak jakby pójść na burgera do sieciówki i spodziewając się standardowego jedzenia. A ku naszemu zaskoczeniu dostajemy tutaj wykwintny sos w środku.
Free Guy to film, który powinien obejrzeć chyba każdy gracz. To dzieło wypełnione mnóstwem aluzji i nawiązań do świata gier i szeroko rozumianej pop kultury. Odkrywanie wszystkich smaczków daje mnóstwo frajdy. Każde mrugnięcie okiem do widzów ze strony twórców to doskonała okazja do sprawdzenia też swojej wiedzy i spostrzegawczości. Prawdopodobnie nie skończy się to na jednym seansie, by odkryć wszystko.
Ryan Reynolds to już ugruntowany aktor z własnym stylem i grą aktorską. Jego rola w Free Guy’u nie odbiega od tego, do czego nas przyzwyczaił. To dalej ten sam typ komedii, w której czuje się on jak ryba w wodzie. Dobrze wypada również Jodie Comer, która ma tutaj niejako dwojaką rolę. Gra jednocześnie Millie w prawdziwym życiu oraz jej postać w Free City. Jak to zazwyczaj bywa nasz Avatar w grze online jest zupełni inny niż my sami. Bardzo przypadła mi też rola Lil Rel Howery’a, który gra tutaj najlepszego kumpla Reynoldsa.
Free Guy to lekka, ale bardzo przyjemna rozrywka z ważnym przekazem. Idealny film na piątkowe popołudnie. Polecam!



Dodatki
Wydanie na Blu-Ray jest wypełnione dodatkami. Inne wydawnictwa przyzwyczaiły nas do raczej skromnej liczby dodatków, a tutaj jest ich nadzwyczaj sporo.
Na pierwszy ogień idą sceny niewykorzystane. Ich akurat jest wyjątkowo mało, bo tylko 3. Są też bardzo krótkie. Nie mogło zabraknąć materiału o gagach i wpadkach z planu.
Następnie mamy serię kilku filmów dokumentalnych o różnych aspektach produkcji. 15 minut materiału otrzymała ostatnia konfrontacja w filmie. Dowiemy się z niego jak nakręcono te sceny. Zdecydowanie jest to warte obejrzenia.
Swój materiał otrzymała Jodie Comer. Przekonamy się jak to jest grać dwie zupełnie różne postaci. Osobny materiał skupia się na Bad Guy’u z filmu, granego przez Taika Waititiego.
Na sam koniec został nam dokument o Free City, czyli wirtualnym mieście, w którym toczy się większość akcji filmu.
Na płycie znajdziemy też przegląd zwiastunów filmu.
Jak sami widzicie materiałów jest dość sporo. Otrzymujemy więc dodatkowe kilkadziesiąt minut materiałów, które przybliżą nam kulisy powstawania tego typu produkcji.
Egzemplarz do recenzji oraz wydania konkursowe zapewniło Wydawnictwo Galapagos.
Dodaj komentarz