Japońska Godzilla to jedna z ulubionych serii filmowych mojego dzieciństwa. Czy amerykański reboot MonsterVerse idzie w dobrym kierunku?
Amerykanie mieli jedno podejście do tematu Godzilli z 1998 roku, które nie doczekało się kontynuacji. Dopiero 15 lat późniejszy reboot z 2014 roku skierował franczyzę na właściwe tory. W rozwijanym obecnie MonsterVerse znajdują się dwa „dobre” potwory. Również zrestartowaną historię drugiego z nich poznaliśmy w roku 2017. Był to udany w mojej ocenie filmu Kong: Wyspa Czaszki. Pamiętam jakie ciarki przeszły mi po plecach po krótkim klipie umieszczonym po napisach końcowych Konga. Okazało się, że oba potwory które tak lubimy znajdują się w tym samym uniwersum. Ich spotkanie było więc tylko kwestią czasu. Jak wypadło? Przekonacie się w mojej recenzji!
Opis filmu
Godzilla i Kong, dwie legendarne, najpotężniejsze istoty na świecie stają naprzeciw siebie w spektakularnej batalii. Monarch organizuje niebezpieczną wyprawę na nieznane tereny, aby dotrzeć do kolebki Tytanów. Tymczasem siły pozostające w ukryciu chcą pozbyć się obu olbrzymów na dobre.
Oficjalny opis filmu
Zwiastun
Ocena wydania
Film
Oglądając filmy o gigantycznych potworach trzeba oczywiście skalibrować swoje oczekiwania. W wypadku Godzilla vs. Kong nie jest inaczej. Nie spodziewałem się więc kina ambitnego, ale obrazu od fanów dla fanów. Na szczęście ekipa filmowa od początku wiedziała jaki film chce zrobić i dostarczyła to od A do Z. Można powiedzieć, że Pojedynki Godzilli z King Kongiem podzielone są na rundy, zmienia się tym samym otoczenie i charakter starcia. Co jest na szczęście niezmiennie dobre, to niesamowite efekty wizualne. Potwory niszczą miasta, floty morskie, a wszystko to wśród kopnięć, drapnięć, ugryzień, czy w końcu ikonicznego już atomowego wyziewu Godzilli.
Łatwo byłoby w tym wszystkim zlekceważyć scenariusz, na szczęście jednak trzyma on pewien poziom. Innymi słowy, obyło się bez rażąco głupich decyzji bohaterów. Jednak jest tu jedno, dosyć rażące niedopatrzenie wizualne. Nie chcę zdradzać za dużo fabuły, jednak poniższy opis nie powinien Wam popsuć zbytnio filmu. Chodzi o moment, kiedy nasi bohaterowie udają się do podziemnej krainy z której pochodzą giganci. Wygląda ona właściwie jak tropikalna wyspa oświetlona przez słońce, pomimo że jest… pod ziemią. Szkoda że nie pokuszono się o jej bardziej realistyczny, mroczny wygląd i źródła światła w postaci na przykład wulkanów. Za to uchylono trochę rąbka tajemnicy o roli przodków Konga w tej kolebce cywilizacji potworów. Ukazano również to, jak potrafi porozumieć się z ludźmi. Jako fan powstającej właśnie serii, doceniam te starania o rozwinięcie uniwersum.
Obraz i dźwięk
Jak prezentuje się obraz filmowy? Do recenzji dostałem egzemplarz w formacie Blu-ray, w sprzedaży znajduje się też wersja DVD oraz 4K. Efekty wizualne prezentowały się kapitalnie i właściwie ciężko było mi wyobrazić sobie to, w czym lepszy może być obraz 4K. Na poniższym porównaniu znajdziecie jednak ewidentnie lepszy kontrast w bardzo jasnych punktach. Mimo wszystko dosyć często obraz kadrowany jest tak, że gdzieś na ekranie widać rażące nas słońce bądź właśnie rozbłyski świetlne. Różnice w obrazie zobaczycie na poniższym filmie. Co zasługuje na pochwałę, to fakt, że oryginalna angielska ścieżka audio podana została w formacie Dolby Atmos. Warto wspomnieć, że do wyboru mamy jeszcze wersję z polskim lektorem, choć oczywiście pożegnamy się wtedy z jakością Dolby Atmos. Wybór był dla mnie prosty – polskie napisy!
Dodatki
Z pewnością sekcja dodatków zasługuje w przypadku Godzilla vs. Kong na dużą pochwałę. Oprócz tradycyjnej już opcji obejrzenia filmu z komentarzem reżysera mamy ponad godzinę (!) bonusowych klipów. Można wśród z nich znaleźć ujęcia z ostatnich filmów jak Kong: Wyspa Czaszki, Godzilla, Godzilla: Król Potworów, ale również klasycznych filmów japońskich. Można dzięki tym filmom zrozumieć jaką rolę miała radioaktywna jaszczurka w dalekowschodniej kulturze (nie, nie chodziło o czystą rozrywkę!), a także poznać dużo ciekawostek z planu opisywanego tutaj filmu. Trochę szkoda, że po każdym klipie musimy wracać do menu, gdyż taki około 70 minutowy dodatkowy materiał dokumentalny mógłby być nam podany właściwie w całości. Jednak nie ma co szukać dziury w całym, materiały te były bardzo ciekawe.
Pudełko
Okładka prezentuje się oczywiście bardzo dobrze, tym razem dostajemy również bardzo ładny nadruk ręki King Konga na samej płycie:
Podsumowanie
Oglądając Godzilla vs. Kong cofnąłem się do cudownych wspomnień swojego dzieciństwa, kiedy to z przyjacielem dyskutowaliśmy o wypożyczanych na kasetach VHS japońskich filmach z serii „Godzilla kontra…„. W filmie nie ma zbędnego patosu, są również małe ale wystarczające aby nas zaciekawić zwroty akcji. Jak na pewno domyślacie się z oficjalnego opisu filmu, poza dwoma tytułowymi gigantami zobaczymy jeszcze jakiegoś potwora. Pojawia się stwór znany z tradycyjnej serii, jednak pozwolę Wam odkryć to samemu, jeżeli nie puściliście załączonych w recenzji zwiastunów. Godzilla vs. Kong to solidne kino popcornowe, wizualny cukierek, który warto smakować na dobrym telewizorze i głośnikach. Życzę nam więcej filmów z MonsterVerse!
Informacje o wydaniu
- Rok produkcji: 2021
- Kraj produkcji: USA
- Czas trwania filmu: 113 min.
- Wersja wydania: 1
- Wersje językowe filmu: polska, angielska, hiszpańska, węgierska, włoska, czeska, hindi
- Dźwięk wersji oryginalnej filmu: Dolby Atmos TrueHD
- Napisy: rumuńskie, chińskie, koreańskie, polskie, węgierskie, bułgarskie, czeskie, greckie, duńskie, fińskie, norweskie, szwedzkie, hiszpańskie
- Wersja dla niesłyszących: Angielska
- Licencja: film do sprzedaży detalicznej bez licencji do wypożyczania
- Dodatki: Komentarz reżysera Adama Wingarda; 10 filmów, w tym: Fenomen Gojiry, króla potworów, Ewolucja Konga, ósmego cudu świata, Runda pierwsza: bitwa na morzu, Runda druga: jeden musi polec
Film do recenzji dostarczył polski dystrybutor, firma Galapagos.
Dodaj komentarz