Lubicie historie o Bogach? W tym przypadku zostali uwięzieni, a na dodatek rzucili na ludzkość klątwę. No kto by pomyślał, że te istoty mogą się zdenerwować…? Okazało się, że będę miała chwilę na to, by zobaczyć ten konflikt od środka. Zatem rozpoczynam recenzję Eldest Souls na Nintendo Switch. Gry, przez którą kilka razy obraziłam się na swoją konsolę i słabe umiejętności bojowe.
Eldest Souls to dwuwymiarowa gra RPG akcji, która klimatem i modelem rozgrywki nawiązuje do popularnej serii Dark Souls. Recenzowany dziś tytuł rozgrywa się w mrocznym świecie fantasy, który znajduje się na krawędzi całkowitego zniszczenia. Za stworzenie tytułu odpowiada Fallen Flag Studio. Wydawcą natomiast jest firma CI Games. Fabuła toczy się pośród Starych Bogów, którzy od dawna są uwięzieni.
Podczas ich nieobecności ludzkość zbudowała wspaniałą cywilizację. Bogowie przed swoją klęską rzucili klątwę, która zaczęła pustoszyć świat. Z czasem łąki zamieniły się w pustynie, a woda wyschła. Armie upadły, a ludzkie królestwa ogarnął chaos. Samotny wojownik wyrusza do Cytadeli, w której uwięziono bogów, by raz na zawsze ich unicestwić.
Atakować!
Zainstalowałam grę i rozpoczęłam zabawę. Na pierwszy rzut oka stwierdziłam, że wszystko będzie wygadało tak, jak w grze Hades. Jednak szybko zmieniłam zdanie, gdyż okazało się, że będzie nieco trudniej niż mogłam się tego spodziewać na samym początku. Gra rozpoczynała się od przedstawienia nam historii w kilku slajdach, która może się spodobać fanom tego typu klimatów (wiecie, super moce, Bogowie, klątwy). Żeby było mi łatwiej narzekać na grę, ustawiłam język polski i wyruszyłam w drogę pełną niespodzianek i wielu nerwów wywołanych zabijaniem mojej postaci.
Sterowanie
Sterowanie naszym bohaterem w Eldest Souls nie jest skomplikowane, jednak wymaga niemałej wprawy. Na całe szczęście nie każdy dostępny na konsoli przycisk odpowiada za wykonywanie akcji w grze. Lewym joystickiem poruszamy naszą postacią. Przycisk „L” powoduje użycie wybranego stylu walki, natomiast „R” wykorzystuje aktywny odłamek (znaleziony na planszy). „X” odpowiada za interakcję, „A” to atak o nazwie „Krwawy przypływ”, klikając „B” odskoczymy, a „Y” aktywuje atak. To by było na tyle. Po wciśnięciu krzyżyka wyświetli się nam menu gry, a reszta zależy już tylko od nas.
Pierwsze starcie
Początek był frustrujący. Za moment dowiecie się dlaczego. Przypłynęłam do Przystani Krzyżowca, w której rozpoczyna się cała nasza przygoda. Mój bohater dzierży w swoich dłoniach większy od niego miecz, którym będziemy atakować wszystkich napotkanych po drodze wrogów. Przebijamy się przez zawalone ruiny, znajdujemy artefakty i listy, tylko po to, by… Na końcu tej drogi spotkać konkretnego wroga. To właśnie wtedy zaczyna się konkretny pojedynek.
No i co z tego, że była to pierwsza walka z podpowiedziami, co robić, skoro nie mogłam pokonać… psa. Kilka razy obraziłam się na konsolę, twierdząc, że to jest bez sensu i już nie wezmę jej do ręki, bo nie mam zamiaru się denerwować. Jednak po pięciu minutach ponownie po nią sięgałam. Jaki z tego morał? Ta gra mimo wszystko ma w sobie coś, co sprawia, że mimo porażki nadal chce się próbować swoich sił w tych starciach.
Rozwój postaci
Z każdym pokonanym wrogiem zdobywamy punkty umiejętności, dzięki którym rozbudowujemy drzewko naszego dzielnego bohatera. Dostępne są aż 3 różne, które możemy aktywować i dezaktywować w dowolnym momencie poza walką. Dzięki nim staje się silniejszy i może skuteczniej pokonywać wrogów, wykonując wyjątkowe ataki. Wietrzny Wślizg umożliwia generowanie ataków dystansowych. Cięcie Berserka to potężna moc z nieziemskimi atakami. Drzewko zwane Riposta polega na punktowaniu podczas przemyślanych ataków strategicznych, umożliwiając efektywne kontry.
Nasz wyjątkowy „ludzik” może wykradać życie swoim wrogom, ładując tym samym swój pasek zdrowia. Przedmioty kluczowe, które uda nam się zebrać (tak, są tu znajdźki), posłużą nam podczas interakcji z innymi postaciami spotkanymi na swojej drodze. Uzupełniają one fabułę w miły sposób. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak wczuć się w grę, by stworzyć wyjątkowego wojownika z odpowiednimi umiejętnościami.
Poziom trudności
Jak już wspomniałam, trochę się denerwowałam podczas walki z „pieskiem”. Nie jest to łatwa i przyjemna gra podczas takich pojedynków. Należy iść odważnie za ciosem w momencie, w którym napełnia się dedykowany pasek furii. W ten sposób zadaje się serię ciosów, z których każde uderzenie jest znacznie silniejsze niż podstawowe. Fakt, że każde celne uderzenie ładuje nam pasek życia, umożliwiając kontynuację walki i zachęcając gracza do odważniejszego parcia naprzód. Czyli – im mniej życia, tym ryzykowniej i na całego trzeba zaatakować tego wrednego gościa, który jest silniejszy od naszego wojownika. Czasami miałam wrażenie, że na tego typu rozgrywkę jestem już za stara, bo się dość szybko denerwuję.
Nie daj się!
Eldest Souls to gra, przy której przygryziecie sobie język, wargę i stracicie trochę nerwów. Jednak nie zniechęci Was to do dalszej rozgrywki. Tytuł może wywołać niemałą rewolucję wśród souls-like’ów, przynajmniej tak mi się wydaje. Tytuł spodoba się wszystkim graczom, lubiącym odważne starcia z przeciwnikami, bez chęci schronienia się i obrony. Takie podejście w tej grze nie przejdzie. Jak atakować, to na całego.
Kod recenzencki dostarczyło United Label.






















Dodaj komentarz