Pamiętam jeszcze wydanie Mario Golf na konsolę GameCube i wiążą mnie z tym tytułem naprawdę przyjemnie wspomnienia. Jak będzie z najnowszą odsłoną na Nintendo Switch?
Nie będę ukrywać, że dosyć mocno czekałem na najnowsze wydanie golfa z naszymi ulubionymi bohaterami z Mushroom Kingdom. Dzięki firmie ConQuest Entertainment, mogę podzielić się z Wami moimi wrażeniami z rozgrywki. Czy gra spełniła moje oczekiwania? Przekonacie się czytając poniższą recenzję.
Pierwsze wrażenia
Po odpaleniu gry wita nas naładowany akcją film wprowadzający, który podkreśla jeden z zupełnie nowych trybów gry jakim jest Battle Golf. Do opisu tych trybów jeszcze przejdę, ale już teraz muszę zaznaczyć, że Mario Golf: Super Rush nie posiada polskiej wersji językowej. W grze nie usłyszymy żadnych dialogów, tak więc trochę szkoda, że nie pokuszono się o przekład tekstu na nasz rodzimy. Szczególnie, że gra należy do tych w które spokojnie mogą grać dzieci. Menu główne jest bardzo przejrzyste i nie można powiedzieć o nim złego słowa. Przejdźmy zatem do atrakcji, które przygotowali dla nas deweloperzy z CAMELOT.
Tryby gry
Tryb Standard golf
Klasyczny golf w którym postaramy się umieścić piłkę w dołku w jak najkrótszym czasie. Możemy wybrać do 4 graczy na jednej konsoli, brakujące zaś miejsca możemy wypełnić postaciami sterowanymi przez sztuczną inteligencję. Do wyboru mamy rozgrywkę turową, lub jednoczesne uderzanie piłek.
Tryb Speed golf
Jest to połączenie gry w golfa z elementami wyścigu. Tym razem wszyscy uderzają piłki jednocześnie. Po każdym strzale sami będziemy musieli dobiec w miejsce w którym się zatrzyma. Po drodze możemy spowalniać przeciwników, specjalnym sprintem. Może to nawet wytrącić piłkę przeciwnika na mniej korzystną pozycję (oczywiście jeśli ktoś zdążył już dobiec do swojej piłki – wtedy jest nietykalny). Dodano również specjalne uderzenia, które różnią się w zależności od postaci. Może to być potężny strzał wypuszczający piłkę po linii prostej, a fala uderzeniowa spowoduje podobne efekty co wspomniany wyżej sprint. U innego bohatera może to być również umiejętność zrobienia zasłony dymnej, albo lodowiska w miejscu lądowania piłki. W trybie tym zagra co najwyżej dwóch żywych graczy.
Tryb Battle golf
To podobne do powyższego trybu zmagania, z tym że na specjalnej arenie. Tym razem to my decydujemy o kolejności, w której podejdziemy do toru. Trafione dołki nie są już dostępne dla reszty graczy, a wygrywa ten, kto zdobędzie trzy jako pierwszy. Do dyspozycji mamy dwie areny różniące się stopniem skomplikowania terenu. Podobnie jak w przypadku Speed golf, zagrają tutaj maksymalnie dwaj żywi gracze, a pozostałe miejsca możemy wypełnić graczami sterowanymi przez AI.
Tryb Gry Wieloosobowej
Pomimo, że we wszystkich wymienionych wcześniej trybach możemy zagrać w wiele osób, mamy jeszcze możliwość połączenia się z innymi graczami przez Internet, albo połączenia lokalnie dwóch konsol. W ten sposób możemy ustawić dowolny z wymienionych wcześniej trybów, ale już dla 4 żywych graczy.
Tryb Solo challenge
Właściwie standardowy golf, bez możliwości współzawodnictwa z innymi graczami, bądź modyfikacji liczby dołków. Musimy więc wbić piłkę 18 razy – my kontra trasa.
Tryb Golf Adventure
To przygodowy tryb w którym głównym bohaterem nie będzie nikt inny, tylko nasz własny charakter Mii. Odnajdziemy w tym szczątki gry RPG, gdyż obok specyficznych kijów będziemy kupować przeróżne przedmioty i rozwijać nasze główne statystyki. Tryb ten opiszę w szczegółach w kolejnym punkcie.
Co ważne i warte podkreślenia, we wszystkich trybach nie odnajdziemy bogactwa różnorodnych pól golfowych, ponieważ najpierw trzeba je będzie odkryć właśnie w trybie przygodowym. Jeżeli planowaliście więc zaprosić znajomych i spędzić długie godziny na poznawaniu tajników Mario Golf: Super Rush, rozważcie to najlepiej po przejściu chociaż paru krain w tym fabularnym… Szkoda, ponieważ niejako jesteśmy zmuszani do odbycia rozgrywki w pojedynkę.
Sterowanie
W grze przewidziano dwa systemy sterowania. Pierwszy z nich, nazwijmy sobie „aptekarskim”: siłę strzału określimy kliknięciem klawisza, a podkręcenie piłki przesuwając gałkę. Drugą opcją jest sterowanie ruchem, tutaj siłę strzału określi łuk naszego zamachu wirtualnym kijem oraz jego szybkość, a obrót nadgarstka podkręci piłkę. Nie muszę pisać, który tryb jest mniej dokładny, ale jednocześnie najbardziej bawi. Satysfakcja między grą w trybie klikanym, a ruchowym jest ogromna.
Tryb przygody
Golfowe RPG
No więc jaki jest ten tryb, do którego tak bardzo zachęcają nas twórcy gry? Od razu powiem, że mam co do niego mieszane uczucia. Na pewno na plus trzeba zaliczyć to, że nasza postać Mii będzie jego bohaterem. Od razu też stanie się dostępna w trybie gry zwykłego golfa. Jak na nowicjusza przystało, jej umiejętności z początku pozostawią wiele do życzenia.
Wraz z przechodzeniem kolejnych zawodów i turniejów zyskamy po pierwsze lepszą odznakę, która reprezentuje klasę naszego zawodnika (ukończenie gry pozwoli naszemu Mii uczestniczyć nawet w trybie Battle golf!). Przede wszystkim jednak, wraz z postępem w przygodzie to od nas zależeć będzie, które umiejętności będą mocnymi stronami naszego zawodnika. Możemy wpływać na moc uderzenia, wytrzymałość, szybkość, celność i w końcu podkręcanie piłki. Przejście przygody zajmie około 8 godzin, potencjalnie więcej, jeśli będziecie mieli pecha na polu golfowym.
Gra o pietruszkę?
Niestety w trybie przygodowym nie udostępniono nam możliwości sterowania ruchem. Z jednej strony to wielka szkoda. Myślę, że wiele osób mogła zacząć i skończyć zabawę z Mario Golf: Super Rush właśnie w tym trybie, nie odkrywając potencjału i przyjemności płynącej z machania Joy-Conem. Za jego zablokowaniem stoi zapewne okresami naprawdę duży stopień trudności niektórych zadań w trybie fabularnym. Jest to szczególnie frustrujące, kiedy przegrywamy o 1 punkt 18 dołkowy turniej w późniejszej fazie gry. Za chwilę jednak bierzemy udział w kolejnym zadaniu, które nie przysparza większych problemów. Zdecydowanie nie znaleziono złotego środka, jeżeli chodzi o stopniowanie wyzwania.
Uważam, że złotego pióra nie miał również scenarzysta trybu przygodowego. Historia z początku wydaje się niezła. Wynika to z samego faktu że nasz Mii jest jej główną postacią. Chcemy po prostu uczyć się golfa, awansować w randze i brać udział w coraz poważniejszych turniejach. Jak na tytuł posiadający licencję Nintendo, spodziewałbym się połączenia naszej historii z pierwszoplanowymi postaciami znanymi z Mushroom Kingdom. Tymczasem towarzyszy nam Toad, Chargin’ Chuck, Goomby i inne mniej znaczące postaci. W turnieju z rzadka pojawi się Donkey Kong czy Luigi, a na prawdziwą interakcję z pierwszoplanowymi postaciami z serii przyjdzie nam poczekać prawie do końca gry. Tak, Mario Golf: Super Rush robi zwrot z „chcę nauczyć się grać w golfa” na „muszę uratować świat”, ale robi to zaskakująco późno.
Widać, że tryb nie został dopieszczony. Zaczęło się już od samego scenariusza, a skończyło na zgrzytach w samej rozgrywce. Świadczą o tym, obok skoków trudności, bardzo późne walki z bossami. Co więcej, nie należą one do najbardziej ciekawych i pasjonujących. Szkoda, ponieważ potencjał był duży, a gra niejako zmusza nas do przejścia tego trybu, jeśli chcemy odblokować wszystkie mapy. Na osłodę, do 3 Mii z naszej konsoli pojawi się w innych trybach gry.
Gra wieloosobowa
Nie można opisać Mario Golf: Super Rush nie testując tej gry w wiele osób. Jeżeli miałbym ten tytuł rozpatrywać tylko w kategoriach gry jednoosobowej, byłby mocnym przeciętniakiem. To właśnie zabawa ze znajomymi wyciągnęła go z piaszczystego bunkra. Dla tej gry zaopatrzyłem się w dodatkowe kontrolery. Czy musiałem to robić? Jak się okazało kupiłem je zupełnie niepotrzebnie!
Po pierwsze, w większość trybów zagra co najwyżej dwóch graczy. Jest to przeze mnie absolutnie nie zrozumiałe posunięcie ze strony twórców gry. Nintendo Switch możemy przecież podłączyć do telewizora, a nie ukrywajmy, że normą stały się już ekrany wielkości 42′-55′. Decyzję o tym, czy domowy ekran wystarczy do 4 czy 2 osobowej gry, powinno się zostawić nam – graczom. Być może podyktowane to było stabilnością produkcji. Choć spotkałem okazjonalne spadki klatek w niespodziewanych momentach, tytuł pod tym względem wygląda raczej solidnie.
Drugim powodem dla którego nie potrzebowałem kupować dodatkowych kontrolerów był fakt, że gra posiada w sobie system przekazywania kontrolera. Dzieje się tak kiedy ustawimy więcej graczy niż posiadamy sprzętu. Mimo wszystko jest to dosyć ukryta funkcja. Jeżeli od początku wybierzemy 4 graczy, aplikacja zauważy że nie mamy 4 kontrolerów i nie przepuści nas dalej. Jeżeli wybierzemy dwa, a następnie zwiększymy liczbę żywych graczy, pojawi się komunikat, że będziemy przekazywać sobie kontroler. Nie wiem czy tak miało być, ale koniec końców gra używała jednego Joy-Cona dla wszystkich graczy. Przypominam, że na jednej konsoli w 4 osoby zagramy tylko w Standard golf.
W trybie wieloosobowym oczywiście radzę włączyć sterowanie ruchem… oczywiście pamiętajcie o nałożeniu opasek na nadgarstki co bardziej żywiołowych graczy! Co mnei zaskoczyło, to właśnie uderzanie na przemian i ten najbardziej podstawowy tryb okazał się najbardziej przyjemny ze wszystkich do gry w wielu graczy.
Werdykt
Dzięki Mario Golf: Super Rush sprawimy, że nasz bohater Mii z nowicjusza stanie się poważnym zawodnikiem golfa. W grze znajdziemy smaczki w postaci słownika terminologii golfowej. Brakuje jednak tak podstawowej rzeczy jak powtórki szczęśliwych i niespodziewanych wbić. Nie można pozbyć się wrażenia, że Mario Golf: Super Rush poświęcono zbyt mało czasu, gdy projekt znajdował się jeszcze na papierze. Tryb przygodowy nie wyczerpał potencjału. Rozgrywka w trybach Speed golf i Battle golf ustępuje spokojnemu wykonywaniu uderzeń ze znajomymi w Standard Golf. Szczególnie jeżeli robimy to za pomocą sterowania żyroskopowego Joy-Conów. Zdecydowanie polecam tą grę dla miłośników golfa chcących zarazić swoją pasją znajomych, bądź dla miłośników wieloosobowych gier z elementami ruchu. Zastanówcie się jednak, jeśli w Mario Golf: Super Rush planujecie grać sami.
Kod recenzencki dostarczył ConQuest Entertainment - oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce
Dodaj komentarz