Kiedy przeczytałem tekst promocyjny Dry Drowning miałem przed oczyma Łowcę Androidów z 1997 roku. Czy wspomnienia wróciły?
Trzeba zaznaczyć to już na wstępie, Dry Drowning to nie gra „wskaż i kliknij” jak w przypadku wspomnianego Łowcy Androidów, a interaktywna powieść. Będziemy więc mieli do dokonania ważne, fabularne wybory, ale nie uświadczymy „chodzenia” po lokacjach. Większość informacji poznamy z rozmów i dokumentów.
Fabuła
Później wrócę do samej rozgrywki. Muszę bowiem na wstępie wspomnieć o fabule, która tak bardzo zachęciła mnie do produkcji. Wcielamy się w Mordreda Foleya, prowadzącego prywatne biuro detektywistyczne wraz ze swoją przyjaciółką Herą Kairis. Ścigają seryjnego mordercę pod pseudonimem Pandora, który swoimi zbrodniami nawiązuje do mitologii greckiej. Poznajemy bohaterów, gdy właśnie udaje im się oczyścić z zarzutów po wrobieniu niewinnych ludzi w morderstwo. Tak, nasi bohaterowie mają sporo za uszami, co jest z pewnością ciekawym pomysłem na zarysowanie fabuły.
Oprócz tego duetu i samej postaci mordercy mamy jeszcze jednego bohatera. Jest nim Nova Polemos – mega miasto, w którym rozgrywają się wydarzenia gry. Odcięte od reszty świata, kształtowane na utopię, zupełnie jak w grach z serii Bioshock, oczywiście tą utopią nie jest. Dochodzi w nim do prześladowania osób nie tyle na tle rasowym, ale ich przydatności dla społeczności. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale przez całą grę poznajemy niuansy życia we wspomnianym mieście, a także zmian wciąż w nim zachodzącym. Gloryfikacji nacjonalizmu i przemocy, metod manipulacji społecznej… Brzmi znajomo, niestety nie tylko w science fiction. Sama nowa technologia nie gra w Dry Drowning pierwszych skrzypiec, choć postaci noszą nowoczesne opaski AquaOS, które służą im do komunikacji i wielu innych czynności. W naszym przypadku AquaOS to nic innego jak menu gry, które pomaga nam w prowadzeniu śledztwa.
Rozgrywka
Każda postać w grze z poziomu AquaOS ma dostępny swój skrócony rys psychologiczny i zarys biografii. Jest to bardzo fajny zabieg, pomaga też nie pogubić się w natłoku nazwisk i nowo poznanych postaci. Same postaci jak i nazwy lokacji często nawiązują do znanych produkcji z filmów science-fiction, co na pewno będzie dodatkowym smaczkiem dla osób lubujących się w tych produkcjach. Grę podzielono na 3 główne akty oraz na 4 akt, gdzie dowiemy się o skutkach naszych decyzji. Zapewni nam to około 9-10 godzin rozgrywki, co nie jest najgorszym wynikiem.
Tak jak wspominałem wcześniej, Dry Drowning nie jest przygodą w klasycznym stylu „wskaż i kliknij”. Nasza postać co prawda porusza się po mapie i odwiedza różne lokacje, ale robimy to z poziomu menu gry czyli w AquaOS. Czasem przeglądamy miejsce zbrodni czy pomieszczenie – wtedy faktycznie szukamy elementów, które podświetlimy i zapiszemy w AquaOS w postaci zdjęcia. Od razu zaznaczę, że nie damy rady przeoczyć niczego ważnego, Mordred podpowie nam, że w danym miejscu jeszcze czeka nas coś godnego uwagi.
Podobnie jest z rozmowami. Dialogi często kończą się po prostu wybraniem każdego dostępnego okienka. Niestety, do rozwiązania śledztwa prowadzi tylko jedna droga. Musimy więc zebrać dowody i pokazać je podczas rozmowy świadkom i podejrzanym. Nie wyśrubowuje to poziomu trudności produkcji. Co jakiś czas jednak dokonamy ważnych wyborów, których efekt zostanie wspomniany w dalszej historii. Niektóre z decyzji doprowadzą nas do 3 mocno różniących się między sobą zakończeń.
Warto wspomnieć o sekwencjach, w których ukazują się super moce Foleya. Potrafi on wyczuć kiedy jego rozmówca kłamie. Na ich twarzach pojawiają się przerażające maski, które musimy rozbić, przedstawiając odpowiednie dowody. Wtedy grę możemy przegrać, ponieważ mamy tylko 3 szanse na pomyłkę. Jest to z pewnością bardzo klimatyczny element Dry Drowning.
Kiedy już myślimy, że na rozbijaniu masek kłamstw nowości w grze się skończą, dostajemy pomniejsze mini-gry, czy nowe metody śledcze jak możliwość porównania sposobów działania zabójcy na przestrzeni lat. W jednym akcie będziemy się nawet przenosić między poprzednim, a teraźniejszym śledztwem, co było ciekawym sposobem prowadzenia historii.
Warstwa wizualna
Gra narysowana jest w ładnym stylu. Niekiedy, w niektórych pomniejszych scenkach postaci namalowano w stylu bardziej uproszczonym, ale obrazy trzymają poziom przez całą rozgrywkę. W grze znajdziemy niekiedy naprawdę bardzo ciekawie i klimatycznie wyglądające tła. Rysunki postaci czasami się poruszają, tak samo jak niektóre elementy scenografii. Urozmaica to z reguły statyczny obraz produkcji w stylu interaktywnej opowieści. Gra wygląda dobrze w trybie przenośnym, w którym mam jedynie małe zastrzeżenie co do wielkości tekstu. Zdecydowanie przydałoby się powiększyć czcionkę w niektórych ekranach AquaOS. W trybie dokowanym grafiki Dry Drowning prezentują się tak samo dobrze. Świadczy to o tym, że rysunki są w dobrej rozdzielczości. Produkcja ma więc poprawną warstwę wizualną.
Udźwiękowienie
Po odpaleniu Dry Drowning powita nas krótki filmik wprowadzający w klimat rozgrywki, gdzie usłyszymy monolog Mordreda… I na tym słuchanie kogokolwiek się skończy. W grze nie ma nagranych dialogów ani lektora. Jest to dla produkcji dość duży cios, gdyż z dobrą grą aktorską o wiele lepiej moglibyśmy wczuć się w samą rozgrywkę. Na pocieszenie mamy dźwięki tła, jak kroki, otwieranie drzwi strzały, bądź grę na fortepianie. Dry Drowning ma dosyć bogatą ścieżkę muzyczną, która nie znudziła się przez całą rozgrywkę i stoi na dobrym poziomie.
Tekst
Nie możemy słyszeć postaci, czytamy więc co mają do powiedzenia… I tutaj nastąpiło moje zdziwienie. Tekst po angielsku może nie jest bardzo mocno najeżony błędami, ale jednak widać, że nie jest napisany „lekkim piórem”. Innymi słowy, niektórych wypowiedzi nie czyta się dobrze. Odnoszę wrażenie, że nie został napisany przez osobę natywnie mówiącą w tym języku. Być może przetłumaczona wersja polska wygładziłaby brzegi, ale nie jest dostępna. Gdy otrzymaliśmy kod recenzencki dostępne były jedynie wersje angielska i włoska oraz dwie azjatyckie. Po aktualizacji doszedł język niemiecki i kolejny azjatycki, co daje nadzieję, że ujrzymy jeszcze wersję w rodzimym języku.
Podsumowanie
W przypadku Dry Drowning mamy ciekawe postaci, świat przyszłości oraz fabułę. Rozgrywka zawiera przyjemne smaczki w postaci rozbijania masek kłamstw przeciwników, czy porównywania poszczególnych morderstw z przeszłości. W tle gra przyjemna i pasująca do ponurego klimatu muzyka. Do pełnej immersji brakuje jednak nagranej linii dialogowej. Sam tekst nie jest napisany w sposób przystępny i bez potknięć. Tytuł zapewnia dość długą rozgrywkę na około 10 godzin. Gra dostępna jest w eshopie Nintendo w cenie 100zł, do 8 marca znajduje się jednak na 35% przecenie z okazji premiery.
Kod recenzencki zapewnił Leonardo Interactive
Dodaj komentarz