W oczekiwaniu na Fuser od Harmonix postanowiłem przyjrzeć się innym grom muzycznym. Padło na AVICII Invector. Po ograniu tej gry jeszcze bardziej nie mogę się doczekać listopadowej premiery Fuser’a.
AVICII Invector nie jest pierwszą grą dedykowaną pamięci zmarłych artystów. Mogliśmy już zagrać w Michael Jackson: The Experience. Próba spieniężenia treści pozostałych po zmarłym artyście to przykra i wszechobecna praktyka w branży muzycznej. AVICII Invector idzie o krok dalej i próbuje zagrać na emocjach fanów DJ’a w sposób tak żenujący, że nawet nie będąc fanem Tima, poczułem sporą frustrację. Sama gra jest dostatecznie dobra, ale nie powinna reklamować się chęcią upamiętnienia artysty. Avicii mógł pochwalić się sporym repertuarem, a więc w grze pojawia się spora ilość piosenek i na powtarzalność nie mogłem narzekać. Nie gustuję w muzyce szweda, ale w połączeniu z rytmicznym wciskaniem kombinacji przycisków zacząłem nabierać satysfakcji z odsłuchu.
Co w AVICII Invector nie gra? Rozgrywka sama w sobie jest przyjemna, choreografia i kombinacje przycisków są przemyślane i rytmiczne. Co natomiast nie wyszło grze na dobre, to chęć wpakowania jakiejkolwiek historii – i nie, nie ma ona kompletnie nic wspólnego z tytułowym muzykiem. Wraz z postępem gry i masterowaniem kolejnych piosenek, przyjdzie nam oglądać kilkuminutowe przerywniki. Śledzimy „historię” pilotki statku, którym latamy i manewrujemy podczas normalnej rozgrywki. Nie wiemy kim jest, dlaczego podróżuje swoim statkiem w odległe miejsca i po co. Filmy z jej udziałem opierają się na bezsensownym monologu i narzekaniu na problemy, które nie istnieją – nie mają przełożenia na rozgrywkę. Po co zostały umieszczone w grze? Nie wiadomo. Nie nawiązują one nawet w jakimkolwiek stopniu do muzyki która przygrywa graczom podczas zabawy lub życiorysu Tima Berlinga. Cała gra wydaje się być mieszanką zupełnie losowych pomysłów które nijak współgrają ze sobą.
Gra posiada kilka poziomów trudności. Jak w większości gier tego typu, pod koniec poziomu wystawiana jest nam ocena. Im więcej kombinacji przycisków nam nie wyjdzie, tym gorszą ocenę otrzymamy – logiczne. Dużym plusem AVICII Invector jest rozwarstwienie poziomów trudności. Z każdym kolejnym poziomem odczuwamy dużą różnicę. Im wyższy, tym szerszą listę przycisków musimy pilnować, a nasz statek porusza się coraz szybciej. Ponadto, gra oferuje lokalną rozgrywkę wieloosobową na podzielonym ekranie. Do aspektów technicznych również ciężko znaleźć zarzuty. Gra w wersji na Switcha śmiga w sześćdziesięciu klatkach na sekundę i jest bardzo responsywna. Glupio by było, gdyby gra cierpiała od strony audio. Bez obaw, pod tym względem jest świetnie.
Należy sobie zadać pytanie dla kogo jest stworzone AVICII Invector. Nie jest grą dla fanów artysty, bo czeka ich ogromny zawód i frustracja, ale przecież skupienie na piosenkach jednego artysty zdecydowanie zawęża grono odbiorców. Niestety, twórcy chyba sami nie wiedzieli co chcieli osiągnąć.
Dla kogo ta gra? Ona wyszła w 2017-2018 na androidy, i avicii o tym wiedzial xD