Popularność Nintendo Switch poniekąd wymusza na wydawcach i deweloperach portowanie swoich najlepszych franczyz na hybrydową konsolę. Potencjalny rynek zbytu jest ogromny, więc na Switcha portowane są gry, których nawet byśmy się nie spodziewali. Wolfenstein, Doom oraz The Outer Worlds budzą podziw tym, że w ogóle na przenośnej konsoli są grywalne. Ale to było nic. Teraz na Switchu zagramy w coś, co od lat było benchmarkiem na rynku pecetowym.
Z portami na Switcha zrodził się pewien poważny problem. Wydawcy portowali gry tylko po to, żeby po prostu na konsoli Nintendo były. Z ich jakością bywało różnie. Panie i Panowie z Panic Button udowodnili, że na Switcha da się przenieść prawie wszystko, a ich śladem poszli inni wydawcy i studia zajmujące się konwertowaniem gier na przenośną konsolę japończyków. Niestety od pewnego czasu zauważyć można jakościową tendencję spadkową tychże konwersji. Przykład? The Outer Worlds. Jest grywalne, owszem. Ale czy na pewno chcecie spędzić około setkę godzin z niedoczytującymi się teksturami, uboższym środowiskiem i nagminnymi spadkami ilości klatek na sekundę? Dla deweloperów powinno być ważne to, żeby gra działa na Switchu na tyle dobrze, aby gracz czerpał z niej pełną przyjemność. Nie zaś to, że w ogóle na takim sprzęcie się odpala.
I tutaj przechodzimy do zbawiennej roli remastera Crysisa. Crytek poświęcił szczególną uwagę Switchowej wersji remastera, bo studio doskonale zdawało sobie sprawę, że ta wersja będzie wizytówką jakości. Opłaciło się. Nie znajdziecie drugiego tak dobrze wyglądającego shootera na Switchu. Tytuł wykorzystuje wiele sprytnych technik, aby wyglądać tak, jak właśnie wygląda. Przykładowo, wiele portów na Switcha cierpi z powodu rozmytego, nieczytelnego ekranu i niskiej rozdzielczości. Crysis również korzysta z niższych rozdzielczości niż natywne (720p w trybie dokowanym), ale te niższe rozdzielczości są ponownie skalowane w górę, aby obraz był klarowny. Tak – da się zauważyć kiedy gra przeskakuje na niższą rozdzielczość, ale niespecjalnie kłuje to w oczy. Gra pozwala sobie obniżyć rozdziałkę w naprawdę newralgicznych momentach i nadal pozostaje czytelna. Niestety odbywa się to kosztem ilości wyświetlanych klatek. Podczas większego starcia, spadki płynności są najbardziej zauważalne gdy przycerujemy bronią. Ciężko wtedy o precyzję w celowaniu.
Dynamiczne oświetlenie, rozbudowana fizyka i dobra separacja stereo to elementy godne pochwały w remasterze Crysisa. Crytek wycisnął ostatnie soki ze Switcha. Wciąż jednak, nie powinniście oczekiwać, że gra będzie wyglądać na Switchu lepiej niż wersja pecetowa. Na szczęście wygląda lepiej niż wersja na PS3 oraz X360, które obarczone były swoimi problemami. Switch korzysta z tej samej uproszczonej geometrii, co konsole poprzedniej generacji, ale cieszy się lepszą kolorystyką, oświetleniem i wydajnością. Ciężko jest powiedzieć, czy to co dostaliśmy na Switcha, jest to ulepszoną starą wersją gry, czy też całkowicie nowy build. Wszystko okaże się po premierze remastera na PS4 oraz XONE.
Remaster podtrzymuje bardzo dobrą i satysfakcjonującą rozgrywkę z debiutanckiej wersji. Skradanie się jest niesamowicie wymagające. Nie ma tutaj mowy o przygłupawej sztucznej inteligencji, do której możemy zbliżyć się na metr. W Crysisie SI jest bezlitosne i dostrzeże nas z niespodziewanych odległości, zwłaszcza gdy mówimy o snajperach strzegących wejścia do jakiegoś kompleksu budynków. Bez odpowiedniego użycia maskowania w naszym nanoskafandrze i zachowania ciszy się nie obejdzie. Gra jest dosyć trudna – nawet na średnim poziomie trudności stawiała mi wyzwanie w kilku sekwencjach. Jest to moim zdaniem objaw nienajlepszej zbalansowania poziomu trudności.
Nigdy nie grałem w pierwszego Crysisa, a jedynie w dwie kolejne części trylogii. Dwójka usatysfakcjonowała mnie lepszą fabułą i silnikiem lepiej dostosowanym pod konsole ówczesnej generacji, a Crysis 3 był po prostu przyjemny gameplayowo. Pierwszy Crysis jest bardzo liniowy, ale nie sprawia wrażenia korytarzowego. Historia opowiada o członku jednostki specjalnej sił USA dysponującej nanokombinezonami. Co ciekawe, akcja rozgrywa się w roku 2020. W grze spotkamy Psychola występującego w kolejnych częściach, oraz Proroka będącego grywalną postacią w kolejnych częściach historii. Drużyna sił specjalnych została zesłana na tropikalną wyspę zajmowaną przez Koreańską Republikę Ludową w celu odbicia archeologów i zbadania zamiarów Koreańczyków wobec nowo odkrytej technologii prehistorycznej cywilizacji. Niestety ciężko mi było przywiązać się do którejkolwiek z postaci w grze, ale główna oś fabularna wypadła dostatecznie dobrze. Wiek Crysisa daje się we znaki i w remasterze doświadczymy wielu niedociągnięć w zaprojektowaniu historii.
Podsumowując, Crysis Remastered w wersji na Nintendo Switch imponuje pod względem technologicznym, a 13-letnie fundamenty gry nadal przynoszą satysfakcję. Jeśli tak jak ja, nigdy nie zagraliście w pierwszego Crysisa, to remaster mogę Wam polecić bez zawahania.
Grę dostarczyło studio Crytek
Dodaj komentarz