Sprawdzamy wytrzymałość konstrukcji Megagon Industries na trudnym szlaku recenzenckim!
O Lonely Mountains: Downhill można powiedzieć w skrócie, że jest symulatorem górskich zjazdów rowerowych. Stworzona jest przez Megagon Industries i została sfinansowana za pośrednictwem Kickstartera zbierając 45 tysięcy euro. Do dyspozycji mamy 6 rowerów, którymi będziemy się poruszać po przygotowanych przez twórców lokacjach, co daje nam łącznie 16 poziomów.
W Lonely Mountains: Downhill podczas naszych przejażdżek możemy ujrzeć piękne krajobrazy wykonane w stylistyce low-poly. Twórcy naprawdę zrobili tutaj dobrą robotę – pomimo kanciastych kształtów, udało się im zrobić naprawdę małe dzieło sztuki. Ponadto, trasy są ubogacone drobnymi detalami oraz przelatującymi co jakiś czas ptakami.
Niestety bogata grafika ma też swoje drugą stronę medalu. Grze zdarzają się spadki animacji, jednak nie są one zbyt częste. Dodatkowo ilość elementów na ekranie jest okupiona niższą rozdzielczością. Przejawia się to poszarpanymi krawędziami oraz brzydkimi (ostrymi) cieniami (mgły :D). Te wady sprawiają mniejszy ból oczu, gdy gramy w trybie przenośnym. Na koniec zostaje jeszcze problem kamery, która jest dosyć często przesłaniana przez drzewa, co utrudnia nam rozgrywkę.
W grze oprócz dźwięków otoczenia nie ma nic więcej. Nie przesłyszeliście się, to prawda! Nie ma tu żadnej muzyki! Nawet jeżeli pełni rolę zwykłego wypełniacza, to i tak jest ważną częścią gry, co słychać bardzo. Bez melodii, każdy przejazd jest zwyczajnie pusty. Dźwięki otoczenia nie pomagają w wypełnieniu braku muzyki, a wręcz nawet przeciwnie. Nawet w tej kwestii, twórcy byli bardzo oszczędni. Dobrze, że w ogóle jest czego posłuchać. 🙂
Sterowanie w grze jest dobrze rozplanowane. Niczym w grach wyścigowych dolne bumbery służą nam za jazdę i hamulec, natomiast przyciskiem A przyspieszamy (oczywiście przez krótki okres czasu). Skręt określamy przechylając analog w lewą lub prawą stronę. Nieskomplikowane sterowanie ma jedną wadę. Czasami się zdarza, że jest ono niezbyt responsywne, przez co czasami postaci zdarza się „zastygać”. Na szczęście zdarza się rzadko, a jak wystąpi, to trzeba spowodować wypadek i sterowanie powinno wrócić do normy. Twórcy powinni to naprawić w ciągu najbliższej łatki. Do gry zdecydowanie polecam kontroler Pro.
Dzięki wspomnianemu prostemu sterowaniu, gra propaguje słynne „easy to learn, hard to master”. Jakim sposobem? Po pierwsze opanowanie roweru w grze wymaga trochę czasu i jest to trochę długi proces. A odblokowanie pozostałych poziomów wymaga nie lada mistrzostwa. Po drugie, długość poziomów zachęca gracza do odkrywania skrótów niekoniecznie oznaczonych na trasie. Nic nie stoi na przeszkodzie stoczyć się z wielkiego szczytu! Zwłaszcza, że poziomy są długie! Aby zatrzymać gracza na dłużej, twórcy umieścili po kilka punktów odpoczynkowych do znalezienia na każdym poziomie i szereg wyzwań do wykonania. Do dyspozycji mamy 6 rowerów, które różnią się statystykami. Oczywiście co raz lepsze dwa kółka oraz ich wersje kolorystyczne musimy odblokować wymieniając części zdobyte za realizację zadań.
Łącznie w grze na nas czekają do przejechania 16 poziomów na 4 górach. Aby odblokować wszystko co możliwe, każdy z tych poziomów musimy przejść kilkukrotnie, zmagając się z coraz trudniejszymi wyzwaniami. Można było spokojnie pokusić się o większe urozmaicenie, ponieważ po kilku przejazdach zaczyna wkradać nuda. Dodatkowo, odległość między kolejnymi punktami kontrolnymi jest strasznie duża i często po upadku musimy nadrabiać dużą część trasy.
Gra Lonely Mountains: Downhill ma być swoistym symulatorem zjeżdżania rowerem z gór i robi to w miarę dobrze, jednak wiele rzeczy można było zrobić lepiej. Tytuł zdecydowanie do kupienia tylko podczas dużej promocji. Tylko tak zdobyty może sprawić wam dobrą zabawę!
Dziękujemy Megagon Industries za przesłanie kodu do recenzji.
Dodaj komentarz