As przestworzy w ponownym natarciu! Czy wyjdzie z tej walki zwycięsko?
Recenzowany przez nas tytuł jest remasterem G-LOC: Air Battle, wydanej w 1990 roku przez SEGA. Zanim trafiła na Switch, pierwotnie gościła na automatach i konsolach japońskiego wydawcy – Master System, Mega Drive oraz Game Gear. Generalnie mówiąc, gra jest swoistym miksem Shmup oraz “symulacji” latania prawdziwym wojskowym samolotem. Do dyspozycji gracz ma jedną eksperymentalną maszynę o nazwie A8M5, która jest wyposażona w działko oraz rakiety. Naszym celem jest oczywiście przebrnąć przez przygotowane przez twórców misje pełne wrogów. Warto zaznaczyć, że remaster zawiera japońską i światową wersję gry, jednak różnica między nimi ogranicza się do języka.
Gra oferuje dwa tryby gry. Pierwszy zwykły Arcade oraz Ages. W drugi z nich, uruchamia grę z ułatwieniami dla początkujących graczy, na których czeka 16 poziomów. Arcade jest wiernym odtworzeniem pierwowzoru, posiadający trzy poziomy trudności, które łącznie mają razem 38 misji wypakowanych przeciwnikami po brzegi. Oczywiście, nie musimy przechodzić wszystkiego za jednym razem (choć gra jest strasznie krótka) i nasz postęp możemy zapisać w dowolnym momencie. Twórcy nie zapomnieli o trybie rankingowym, gdzie możemy porównać nasz wynik z innymi graczami. Z poziomu każdego menu możemy sprawdzić instrukcję, gdyby coś było niejasne. Co ciekawe, odpala się w przeglądarce.

Sterowanie w G-LOC jest banalnie proste. B odpowiada za karabin, a Y oraz A służą do odpalania rakiet, z których będziecie korzystać najczęściej. X służy za „wrzucanie monet” (start). Bumpery lewe są od turbo a prawe od prędkości. Jeżeli nie pasują wam są ustawienia ustalone przez twórców, możecie je zmienić w menu opcji. Z funkcji przypisanych bumperom, nie można skorzystać na najłatwiejszym poziomie trudności w trybie Arcade. Jedyny minus sterowania to czułość na jakikolwiek ruch gałki, uważam że jest trochę wyśrubowany. Najczęściej ta niedogodność doskwierała na poziomach, w których mamy ograniczone pole manewru.
Niech was nie przestraszy mały ekran w grze. Jego i również można dostosować do własnych upodobań. Jednak najlepiej grać na pełnym ekranie, ponieważ wtedy jest dużo czytelniejsza kosztem lekkiego rozciągnięcia obrazu. Twórcy także oferują dobór odpowiedniego dla nas filtra dla większego odczucia retro lub imersji. Co do samej grafiki, nie oczekujcie tutaj cudów – to jest tylko zwykły remaster. W kwestii dźwięku to oprócz oryginalnej ścieżki dźwiękowej, gra posiada jeden zapętlony utwór w menu.

Podsumowując, G-LOC: Air Battle jest tylko zwyczajnym remasterem, który nie dodaje żadnych ciekawych nowości. Co więcej, gra sama w sobie nie jest długa i w sumie bardziej by się sprawdziła na telefonach, niż na pełnoprawnej konsoli. Jednak przez ten krótki okres, gra daje niemałą frajdę i może być dobrą gratką dla fanów retro, których nie stać na upolowanie kartridża i konsoli. Jednak nie zważając, czy ktoś jest retromaniakiem czy nie, chętnym zakupu polecam jednak poczekać na stosowną promocję.
Dziękujemy firmie SEGA za kod gry przesłany do recenzji.
Dodaj komentarz