Kiedy trafił do mnie film Złe Miejsce, wiedziałem, że to będzie ciężki wieczór. Ta produkcja jest horrorem, więc myślałem, że będzie to coś dobrego. Przeliczyłem się – i to bardzo. Zresztą przeczytajcie poniższą recenzję, a przekonacie się sami.
Czy ktoś tutaj podejmował jakiekolwiek decyzje?
Pierwszym problemem tego, co miałem przed sobą był fakt, że nie do końca rozumiałem pomysł tego filmu. Nie dlatego, że go nie było, ale po prostu było tego za dużo i przez cały czas zauważalne było niezdecydowanie, co tak naprawdę twórcy chcą nam przedstawić.
Fabuła… to nawet nie wiem co…
Przyznam się, że nie wiedziałem jak nazwać ten akapit. Długo nad nim myślałem, bo fabuła to jest naprawdę jednym wielkim chaosem.
Nastolatek odkrywa, że w jego szopie zamieszkał wampir. Krwiopijca potrzebuje schronienia przed światłem słonecznym, więc nie zamierza się wynosić. Nie, nie świeci się on niczym Edward Cullen, ale w sumie to i dobrze, bo wtedy kończyłaby się skala beznadziejności.
Chłopak z kolei ma wystarczająco dużo własnych problemów, by rozgłaszać wszem wobec, że przybył mu pewien nadprzyrodzony sublokator. Fakt, nie ma łatwego życia, więc pojawia się pomysł na zawiązanie układu z przedstawicielem nocnej rasy. Jednak o tym więcej napiszę trochę później.
Reżyser miał ambicje!
Tak, było je widać, ale aż za bardzo. I to niestety w tym złym sensie. Co jakiś czas reżyser uderzał w nas rzeczami, które chciał nam przedstawić i pokazać jakim jest geniuszem. Szkoda, że było to zalane absurdem i mieszanką braku jakiegokolwiek sensu.
Ja rozumiem, że chciał dobrze, pragnął, by to był dobry film. Jednak wyszło strasznie źle i jedynym koszmarem, jaki mam po tej produkcji, jest fakt, że straciłem na to wszystko czas.
Fabuła, słów kilka – podejście kolejne
Główny bohater, Stan, stracił rodziców, mieszka z dziadkiem, który jest tyranem. Natomiast jego najlepszy kumpel, Dommer, dzień w dzień musi znosić represje ze strony licealnych osiłków.
Spotkanie z krwiopijcą stanie się więc okazją do zażegnania ich problemów. Niecodzienne rozwiązanie, prawda? Jednak pozwoli uwolnić się od złego dziadka, czy stawić czoła prześladowcom ze szkolnego korytarza. Brzmi jak dobra historia? Szkoda, że jest zupełnie inaczej.
Reżyser leci po łebkach dalej w swoim tempie i pomyśle. Jego lenistwo, które sprawiło, że fabuła tak naprawdę jest jeszcze większym bałaganem aż uderza po oczach. Nie wiem ile miał budżetu, ale ten film jest dowodem, że musiał być niski albo celowo ograniczany.
Dracula sam by zabił tego wampira!
Wampir, którego zobaczyłem w tym horrorze zasługiwał na śmierć na miejscu. Reżyser chyba wpadł na genialny pomysł, by wrzucić tutaj każdy „element” budujący wampira z komiksów, filmów czy seriali. Ja rozumiem, że miał być to potwór, ale wymieszanie wszystkiego, co jest dostępne daje o wiele gorszy efekt od planowanego.
Słyszał ktokolwiek o grze aktorskiej?
Jak ja się cieszę, że ten akapit jest końcem mojego horroru, którego doznałem podczas oglądania Złego miejsca. Jest to ostatni grzech, a raczej problem tej produkcji. Aktorzy, których widzimy na ekranie starali się (ale tylko do pewnego momentu) zrobić wszystko, by było widać ich pracę. Jednak niestety, im dalej, tym było gorzej.
Koniec koszmaru…
Film Złe miejsce to horror, którego oglądania nie życzę nawet najgorszemu wrogowi. Stracicie bezpowrotnie czas, który można by przeznaczyć na o wiele lepsze filmy niż to, co ja miałem (nie)przyjemność dla was recenzować.
Dodaj komentarz