Kto by pomyślał, że ta strategiczna gra ekonomiczna z elementami symulacji może tak bardzo wciągnąć. Two Point Hospital pozwala na przejęcie pełnej kontroli nad kliniką. Niesiemy pomoc nie tylko potrzebującym pacjentom, lecz musimy główkować nad rozwojem swojego szpitalnego biznesu. I nawet tu zdarzają się kolejki jak w prawdziwym świecie. Choć choroby, z jakimi pacjenci przychodzą do naszego szpitala, nie mają nic wspólnego z tym, co doskonale znamy.
Two Point Hospital to naprawdę całkiem zabawna strategiczna gra, opracowana przez Two Point Studios (założone przez byłych pracowników Bullfrog Productions). Można jednak zauważyć, że twórcy inspirowali się tytułem kultowego Theme Hospital. Jak wygląda start w tej grze? A no tak, że znajdujemy się w fikcyjnym Two Point County (wzorowanym na miasteczku Springfield, znanym doskonale fanom Simpsonów). Mieszkańcy tego miasteczka cierpią na różne, zabawne dolegliwości. My natomiast wcielamy się w ordynatora. Leczymy te wymyślne choroby i staramy się jak najlepiej rozwinąć swój szpitalny biznes. Całość obserwujemy w widoku izometrycznym.
Następny proszę!
Przyznaję, że akcja #zostańwdomu znacznie studzi chęci opuszczania własnych czterech ścian, więc zabawa trwała (i nadal trwa) w najlepsze. Przyznaję, nie sądziłam, że ta gra tak mi się spodoba i wciągnie na kilka godzin dziennie. Zacznę jednak od początku. Gra zaczyna się w Hogsport, to właśnie tam startuje nasza kariera i budujemy swój pierwszy szpital. Miałam mieszane uczucia co do tej gry i sposobu budowy poszczególnych pomieszczeń. Przeczucia jednak mnie nie myliły. Sterując padem, jest mi ciężko trafić w odpowiednie miejsca. Na PC nie miałam takich problemów, a w ZOO Tycoon grałam kilka lat (tak, wiem marne doświadczenie, ale jednak). Wrócę może jednak do gry, bo to ona jest głównym bohaterem dzisiejszej recenzji.
Na początku wita nas samouczek, który podpowiada i tłumaczy, co powinniśmy zrobić, by godnie wystartować z biznesem. Przyznaję, że kilka razy czytałam jak poruszać się po szpitalu, żeby w trakcie gry się zbytnio nie irytować (momentami się po prostu nie udało, może dlatego, że najczęściej grałam nocami). Rozpoczynamy z 200 000 $ na koncie i staramy się zbudować klinikę, która przyciągnie jak najwięcej pacjentów i zdobędzie jak najwięcej gwiazdek reputacji. Po kilku godzinach sterowania padem udało mi się ostatecznie opanować wszystko, jednak nadal preferuję mysz i klawiaturę. Czy to oznacza, że jestem już dzieckiem starej daty, czy jeszcze nie?
Budujemy szpital marzeń
Czym byłby szpital bez recepcji? Właśnie od tego rozpoczynamy. Przez całą grę otrzymujemy podpowiedzi od Pana w siwej brodzie (którego imienia już nie pamiętam). Bez niego pewnie rzuciłabym padem w telewizor. Kiedy recepcja już powstanie, trzeba zatrudnić pierwszego pracownika. Do wyboru mamy kilka, z czego opisy poszczególnych postaci czasami powalają na łopatki. Ktoś jest ambitny, ale leń. Jeszcze inny myśli, że przeczytał książkę, choć tego nie zrobił, lecz jednak uwierzył. Jeszcze inny lubi seriale i nie wie nic o medycynie. Trzeba przyznać, że humoru w tej grze nie brakuje. Następnie budujemy w szpitalu gabinet internistyczny i możemy rozpocząć przyjmowanie pierwszych pacjentów.
Zabawa dopiero się rozpoczyna. Dostajemy pierwsze wiadomości i informacje o chorobach naszych przyszłych (i obecnych) pacjentów. Udało się mi nawet zdobyć trofeum (aż jedno, pozdrawiam), ale jeszcze kilka godzin i będzie ich więcej. Podziękowano mi nawet za wyleczenie pierwszego pacjenta! Żeby jednak inni mogli przychodzić i nie nudziło się im za bardzo, musimy im postawić ławeczki, automaty z jedzeniem i piciem, stojaki z ulotkami co by mieli co czytać no i trochę kwiatów nie zaszkodzi. Placówka zarabia pieniądze, prestiż stopniowo wzrasta, a ja coraz bardziej wkręcałam się w grę. I nawet początkowe problemy ze sterowaniem z poziomu pada, zaczęły schodzić na drugi plan.
Więcej pomieszczeń, więcej chorób
Otrzymujemy w końcu pierwsze zadanie do wykonania – wyleczenie piątki pacjentów. Każde wyzwanie, jakiego się podejmiemy i spełnimy jego warunki, gwarantuje nam pieniądze i punkty reputacji, a to właśnie dzięki nim zdobywamy kolejnych pacjentów. Nie obędzie się bez tworzenia zupełnie nowych pomieszczeń, które są wymagane i o których nasz Mentor będący zawsze u dołu ekranu skrupulatnie nam przypomina. W końcu o to właśnie chodzi w tej grze, by rozbudowywać szpital i podnosić jego prestiż. By nie było zbyt nudno, co jakiś czas pojawia się Ceremonia przyznawania nagród służbie zdrowia w hrabstwie Two Point. Nie mogę się doczekać momentu, w którym zdobędę je wszystkie (brzmi jak hasło z Pokemonów). Jeszcze się mi to nie udało, ale cierpliwości.
Humoru w Two Point Hospital nie brakuje
Jak już wcześniej wspomniałam, humor w tej grze pojawia się w każdym miejscu. Sama nie wpadłabym na to, żeby chorobą były „Muchy w nosie„, „Pomroczność jasna” czy też najśmieszniejsze dla mnie „Zespół (z) Mysłowic„. Wszystko dodatkowo podkręca się w momencie, w którym jakiś pacjent umiera w naszym szpitalu. Co jakiś czas pojawiają się w nim… duchy! Naszym zadaniem jest zatrudnienie takiego dozorcy, który w swoich umiejętnościach ma zdolność do łapania duchów i będzie po nich sprzątał ohydne plamy z ektoplazmy. Najgorzej, od czasu do czasu w szpitalu pojawiają się VIPy – inspektorzy i kontrole. I te cwane duszki zawsze w największej ilości pojawiają się własnie wtedy i straszą pacjentów oraz personel. Białe, wredne duszki.
Kontynuujemy rozbudowę
W miarę zwiększania prestiżu naszej pierwszej placówki, zwiększa się również trudność stawianych nam zadań do wykonania. Nudno by było, gdyby wszystko było takie łatwe i piękne, a naszym zadaniem byłoby jedynie stawianie zadań dozorcom – napraw WC, podlej kwiaty,napraw automat bo się popsuł i opróżnij kosz bo jest pełny. Od czasu do czasu pojawia się komunikat, który oczekuje od nas podniesienia stawki wynagrodzenia poszczególnym członkom naszego personelu. Z dobrego serca zawsze się zgadzam, w końcu leczą pacjentów z tych wszystkich dziwnych chorób, o których pierwszy raz w życiu mam okazję usłyszeć. W miarę jak będziemy tworzyć szpitalne imperium, dziwnych dolegliwości będzie coraz więcej.
Nowe możliwości, nowe trudniejsze zadania
Kiedy już udało mi się całkiem sprawnie wkręcić w grę i godzina na zegarku nie robiła na mnie większego wrażenia, pojawiały się nowe wyzwania i zupełnie nowe pomieszczenia do wybudowania. Lepiej, w pewnym momencie mogłam już przenieść się na inne miejsce i stworzyć szpital psychiatryczny, który rozbudowałam do dwóch budynków. Przyznaję, że siedząc w jednej lokalizacji, zupełnie zapomina się o drugiej, ale wyrobiłam już w sobie nawyk „skakania” po mapie hrabstwa.
W Two Point Hospital możemy sprawdzać nastrój i stan zdrowia naszych pracowników oraz pacjentów.
Kiedy już podejmiecie decyzję o otwarciu kolejnej placówki, przywitają Was zupełnie nowe zadania, jeszcze większa ilość pacjentów, częstsze kontrole i większe wymagania. Sama dopiero jestem posiadaczem dwóch szpitali (w tym jednego składającego się z dwóch budynków #duma), więc wiem, co mówię. Z czasem pewnie pojawią się kolejne placówki, w których odkryję kolejne śmieszne choroby. Polecam wszystkim oglądanie tego, jak pacjenci są leczeni. Można sobie wtedy poprawić humor i całkiem dobrze się bawić. Jedyne co musicie koniecznie zrobić, to dobrze planować każdy kolejny ruch. W tej grze na początku nie jest to trudne, a poziom wzrasta stopniowo i łatwo się do niego dostosować.
Nasze osobiste imperium
Nie wjedzie do niego Gladiator na białym koniu, ale i tak będziecie się dobrze bawić. Trochę czasu zajęło mi dojście do tego, jak odpalić mapę całego hrabstwa (po prostu lubię mieć wszystko na już). Widząc ją, sprawdzamy ogólne statystyki, ilość gwiazdek, stan konta w danym szpitalu i od jak dawna go prowadzimy. Wiadomo – im wszystkiego więcej, tym lepiej nam idzie. Wybieramy sobie placówkę, w której chcemy coś podziałać i spędzamy przed ekranem telewizora długie godziny.
Dziękujemy polskiemu wydawcy, Cenega, za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz