Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałby XCOM przeniesiony do świata policji i przestępców? Jeśli tak, może Was zainteresować Rebel Cops.
Rebel Cops jest bowiem wyraźnie inspirowane wspomnianą serią gier, czy – ostatnio wydanym na konsole Nintendo Switch – Mutant: Year Zero – Road to Eden. Realia są jednak o wiele bardziej wiarygodne niż w przypadku wspomnianych wcześniej produkcji. W tytule od Weappy Studio obejmujemy kontrolę nad poczynaniami drużyny policjantów. Nie jest ona jednak taką zwykłą formacją przedstawicieli prawa. Białoruska gra w roli bohaterów stawia zbuntowanych byłych gliniarzy. W ich mieście szerzy się bezprawie. Przestępcy, przewodzeni przez Viktora Zueva, niczego nie robią sobie z obowiązujących zasad, zamiast nich wprowadzając rządy silnej ręki. Nasi policjanci mają tego dość i ruszają do walki ze zorganizowaną przestępczością. Historia nie jest najwyższych lotów, ale nigdy nie uważałem, by gry z gatunku reprezentowanego przez Rebel Cops miały odznaczać się fenomenalną fabułą. W takich produkcjach najważniejsza jest rozgrywka. I tu recenzowany tytuł jest bardzo nierówny. Ale po kolei.
Zanim udamy się do podejrzanego, zajętego przez przeciwników, obszaru, musimy podjąć szereg decyzji. Stajemy przed wyborem składu naszej drużyny – może niej być od 1 do 6 gliniarzy, różniących się między sobą umiejętnościami (o czym później). Samo przypisanie ludzi do wolnych slotów w misji to za mało. Musimy wybrać jej wyposażenie – pałki, tasery, pistolety, strzelby, karabiny, kamizelki kuloodporne, hełmy, granaty hukowe – to tylko część przedmiotów, które możemy nabyć. Trzeba wiedzieć, że w Rebel Cops nie ma niczego za darmo. Dodatkowa amunicja, czy wspomniane elementy kosztują swoje i musimy umiejętnie dysponować naszym budżetem. Ten pozyskujemy na dwa sposoby – wykonując misje główne oraz realizując zadania poboczne. Możemy też zdecydować się (lub nie) na zrealizowanie dodatkowych celów. Te polegają zazwyczaj na zdobyciu na zagrożonym terenie dodatkowych przedmiotów dla cywilów. Jeśli się nam to uda, zyskamy większy szacunek w mieście oraz środki finansowe. Jeśli jednak zaoferujemy swoją pomoc, a nie wykonamy zadania, respekt do nas zmaleje, co może ostatecznie doprowadzić do bardzo trudnej sytuacji jeśli chodzi o stosowne doposażenie naszych postaci.
Gliniarze, z jakimi mamy do czynienia w Rebel Cops za wykonywane misje zdobywają coraz to wyższe poziomy postaci. Każdy awans niesie ze sobą dodatkowe umiejętności, w dużym stopniu wpływające rozgrywkę. Wśród dostępnych ulepszeń znajdziemy między innymi większą szansę na trafienie przeciwnika kosztem zasięgu strzału, zwiększenie prawdopodobieństwa na udane zmuszenie przeciwnika do poddani się, czy chociażby zwiększenie dostępnych punktów akcji i pola, na jakie możemy się poruszać. Warto zaznaczyć, że nie ma tu właściwie zbędnych umiejętności i najlepiej byłoby odblokować wszystkie. Zdecydowanie warto poświęcić chwilę na przemyślenie zdolności, jakie chcemy przypisać do gliniarzy tak, aby dostępne manewry uzupełniały się wzajemnie. Nie mogę też nie wspomnieć o systemie trwałej śmierci. Możemy bardzo długo rozwijać naszych bohaterów, udoskonalać ich i doposażać tylko po to, by ostatecznie padli oni od strzału przestępcy podczas wykonywania misji. Jeśli tak się stanie, cały nasz trud włożony w odpowiednie tworzenie postaci idzie na marne, a zamiast niej na ławkę rezerwowych trafia bohater(ka) na pierwszym poziomie, która nie może się równać z naszym faworytem. Nie miałbym za złe istnienia trwałej śmierci, gdyby nie to, że często może ona wystąpić z nie do końca naszej winy.
Wspomniałem już wcześniej, że Rebel Cops to tytuł, który garściami czerpie rozwiązania w mechanice rozgrywki z serii XCOM. Misje podzielone są na tury, podczas których decydujemy o przemieszczeniu naszych policjantów bądź wykonaniu akcji. Do tych należą między innymi aresztowanie kryminalistów, uwolnienie zakładników, podniesienie kartki z zapisanym szyfrem do drzwi, rzucenie granatu i tak dalej. Akcji jest naprawdę sporo i korzystnie wpływa to na wiarygodność przedstawionego świata. Podobnie jak nie zawsze zapewniająca nam stuprocentową osłonę kryjówka, czy ostrzeganie nas przez kompanów o obecności nieprzyjaciela, którego to oni zauważyli.
Problem jednak w tym, że przeciwnicy często zauważają nas nagle i nie ma pewności, czy udając się w dane miejsce, zaryzykujemy wykryciem. W Rebel Cops nigdy nie widzimy od samego początku misji dokładnego położenia oponentów. Na ogół mi to nie przeszkadza; wiele gier wzorowanych na serii XCOM korzysta z takiego rozwiązania. Rozlokowanie przeciwników poznajemy dopiero zbliżając się do nich i wówczas widzimy odpowiednie informacje, dzięki którym dowiadujemy się o prawdopodobieństwie zauważenia nas przez oponentów. Produkcja Weappy Studio idzie o krok dalej – miejsce zajmowane przez wrogi zespół poznajemy stopniowo, wchodząc w patrolowany przez niego teren. Brzmi to może i dobrze, ale prawda jest taka, że często jesteśmy wykrywani niezależnie od naszych starań. Jestem fanem skradanek, ale mimo tego rozrywka w Rebel Cops strasznie mnie frustrowała. W tym tytule zdecydowanie warto jak najdłużej pozostać w ukryciu. Wzbudzenie alarmu przez przeciwników skutkuje strzelaniną, z której bardzo trudno jest wyjść zwycięsko. Na tyle trudno, że często jedynym rozwiązaniem było dla mnie zrestartowanie misji i ponowna próba zakradnięcia się. Restarty misji były na tyle częste, że gra przestała mnie bawić i zaczęła zwyczajnie męczyć, przez co musiałem się zmuszać do przechodzenia tytułu. Szczerze, gdyby nie to, że miałem do napisania recenzję, bardzo szybko odpuściłbym sobie tę grę.
Niewątpliwym plusem jest natomiast mnogość opcji pozbywania się przestępców. W niektórych misjach mamy do dyspozycji snajpera, którym wskazujemy cele do zdjęcia lub pomieszczenia do zbadania (dzięki czemu możemy dowiedzieć się, czy jesteśmy w stanie bezpiecznie wejść do danego pokoju). Jeśli odpowiednio wyposażymy naszych podkomendnych, możemy korzystać z granatów hukowych, taserów (rażących oponentów na odległość i ogłuszających ich na kilka tur), pistoletów (również z tłumikiem), karabinów, strzelb, noży, pałek – zdecydowanie jest w czym przebierać. Część wyposażenia musimy kupić w sklepie i często będziemy musieli tak operować budżetem, aby jak najwięcej policjantów miało coś do powiedzenia w trackie rozgrywki. Możemy też zadecydować o miejscu, w które oddajemy strzał. Jeśli strzelimy w głowę, zabijemy oponenta na miejscu, jeśli w rękę – nie będzie mógł korzystać z broni przez kilka tur, strzał w tors oznacza wykrwawianie przeciwnika i jego nieruchomość przez kilka tur i tak dalej. Oczywiście każde z miejsc na ciele jest opatrzone innym wskaźnikiem celności i sprawdza się to całkiem nieźle.
Graficznie Rebel Cops prezentuje się zadowalająco. Zastosowany styl wizualny pozwala wybaczać pewne niedociągnięcia i w ogólnym rozrachunku wygląd gry może się podobać. Animacje są na przyzwoitym poziomie, a płynność rozgrywki jest bez zastrzeżenia. Udźwiękowienie jest dobre, choć brakowało mi tu jakiegoś charakterystycznego motywu muzycznego. Odgłosy wystrzałów brzmią bardzo dobrze i choć po pewnym czasie wydają się być dość puste, to jednak nie mogę stwierdzić, żebym był niezadowolony z udźwiękowienia produkcji. Warto też wspomnieć o tym, że Rebel Cops jest dostępne w polskiej kinowej wersji językowej. W tłumaczeniu nie dostrzegłem rażących błędów i poziom spolszczenia jest przyzwoity.
Rebel Cops to produkcja bardzo nierówna. Z jednej strony mamy bardzo dużo możliwości pozbywania się przeciwników i dość duże, rozległe mapy, jednak z drugiej strony obecność i wykonanie mgły wojny skutecznie burzą przyjemność z rozgrywki. Rebel Cops to bez wątpienia gra, którą warto się zainteresować, zwłaszcza jeśli jesteście fanami cyklu XCOM i Mutant: Year Zero – Road to Eden i nie przeszkadza Wam częste powtarzanie misji oraz wymuszanie sztywnego skradania. Recenzowany tytuł nie jest najwybitniejszym przedstawicielem gatunku, ale przez pewien czas potrafi sprawiać przyjemność.
Dziękujemy THQ Nordic za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dodaj komentarz