O filmie
Filmy o Transformers to według mnie osobny gatunek filmowy. Michael Bay stworzył tę serię pełną wybuchów, akcji i efektów specjalnych. Filmy zyskały też wątpliwą sławę w kwestii mało śmiesznych żartów. Bumblebee to jednak pierwszy film serii bez udziału Bay’a. Jak to wpłynęło na całość?
Na pierwszy rzut oka film wygląda identycznie jak dowolna inna produkcja o Autobotach. Oto mamy bowiem wielkie roboty i przepych efektów specjalnych. Na szczęście jednak po bliższym zapoznaniu okazuje się, że wszystko co mogło was drażnić w poprzednich odsłonach jest tutaj albo zmarginalizowane albo wręcz całkowicie nieobecne.

Akcja filmu rozgrywa się w latach 80tych. Tytułowy Bumblebee wysłany jest przez Optimusa Prime na ziemię. Tutaj poznaje młodą Charlie, z pomocą której spróbują pokonać złe Decepticony. Po drodze będą musieli także uważać na agenta Burnsa, który chce zniszczyć obcych.
Fabularnie oczywiście całość trzyma poziom wszystkich innych transformerów. Ale to co wyróżnia ten film na tle innych jest projekt postaci. We wszystkich wcześniejszych odsłonach Transformery przypominały wielkie szaro srebrne góry trybików i śrubek. Tym razem twórcy jednak zdecydowali się nadać im indywidualne charaktery, żywcem wyjęte z kreskówek. Dzięki temu każdy robot wygląda inaczej i bez problemu jesteśmy w stanie określić kto kim jest. To mała, ale znacząca zmiana w odbiorze filmu.

Głupie i prostackie żarty, często o zabarwieniu erotycznym zawsze były znakiem rozpoznawalnym tej serii. Na szczęście tutaj ilość żenujących dowcipów ograniczona jest do minimum, więc nie będziecie w czasie seansu odczuwać zażenowania.
Oczywiście efekty specjalnie stoją na najwyższym poziomie. Od zawsze ten aspekt był doskonały i dla fanów efektów będzie to nie lada gratka.
Sam osobiście serię Transformers spisałem na straty jakiś czas temu. Po Wieku Zagłady czy Ostatnim Rycerzu nie sądziłem, że jestem w stanie taki film obejrzeć z przyjemnością. A tu proszę, taka niespodzianka. To wciąż Transformers, więc wiemy czego się spodziewać, ale mimo to wydaje mi się, że warto dać temu filmowi szanse. Nie wszystko w tej marce stracone.
Materiały dodatkowe:
Film, jak już wiecie, mi się podobał. Dopełnieniem go są dodatki, które również przypadły mi do gustu. Znajdziemy tutaj sporo dokumentów z prac nad filmem. Dowiemy się także nieco o występujących w filmie Autobotach.
Duża część dodatków dotyczy tytułowego bohatera. O Bumblebee opowiada cała seria materiałów Droga Bumblebee na wielkim ekranie.
Na sam koniec mamy kilkanaście scen usuniętych, rozszerzonych czy zwykłych wpadek na planie. W sumie czeka na nas 1,5 godziny materiałów, które w większości są ciekawe i warte zapoznania. Dostajemy więc dobry film połączony z dobrymi dodatkami, co czyni to wydanie bardzo atrakcyjnym.
Informacje o wydaniu:
Kraj: USA, Chiny
Rok produkcji: 2018
Reżyseria: Travis Knight
Scenariusz: Christina Hodson
Muzyka: Dario Marianelli
Obsada: Grey Griffin, Jess Harnell, Steve Blum, John Ortiz, Angela Basset
Czas: 114 min.
Format obrazu: 1.85:1 1080p High Definition 16:9
Materiały dodatkowe
- Archiwa Sektora 7.
- Sceny niewykorzystane i rozszerzone
- Sceny nieudane i odrzucone
- Transformery z Cybertronu
- Droga Bumblebee na wielki ekran
Film do recenzji dostarczyło wydawnictwo Imperial Cinepix

Dodaj komentarz