Nadszedł wreszcie ten wyczekiwany moment, kiedy PUBG opuścił program Game Preview. Zajęło to tytułowi 9 miesięcy. Czy było warto, co się zmieniło i czy to gra, którą można polecić z czystym sumieniem? Zobaczmy.
Czym jest PlayerUnknown’s Battlegrounds wiedzą chyba wszyscy?
To gra, która wyniosła rozgrywki Battle Royale na szczyty popularności na każdym z urządzeń. Ten specyficzny podgatunek strzelanek, zarówno TPS jak i FPS, od ponad roku jest najczęściej oglądanym, najczęściej granym i najczęściej kopiowanym gatunkiem.
To moda, która tak jak wcześniej MOBA, zostanie pewnie z nami na dłużej.
Mapa o ogromnej powierzchni, mnóstwo graczy na niej, zaopatrzenie podnoszone z ziemi i tylko jedno życie. Karabinki, pistolety maszynowe, rewolwery, strzelby, snajperki, maczeta, kilka rodzajów granatów czy nawet kusza albo patelnia, to bronie, którymi przyjdzie nam walczyć.
Rozgrywka
Do gry przystąpić możemy w pojedynkę lub z maksymalnie trójką ludzi. Do wyboru mamy tryb SOLO, gdzie każdy jest w pojedynkę, DUO, gdzie mamy pary i SQUAD, gdzie znajduje się maksymalnie czwórka graczy, choć w ostatnim przypadku to loteria. Są tacy, którzy wskakują tam w pojedynkę, w parach czy też w trójkach. Grać można samemu lub wybierając DUO/SQUAD zdecydować się na grę ze znajomym lub wylosowanym partnerem znajdującym się w kolejce do tego samego serwera.
Gra rozpoczyna się zazwyczaj z setką graczy, choć czasem zdarzy się, że będzie ich mniej, z różnych przyczyn.
Losowana jest jedna z trzech map, jeśli na to się zdecydowaliśmy i po chwili widzimy już linię, po której przemieszczać się będzie samolot, z którego za chwilę przyjdzie nam wyskoczyć.
W momencie gdy tylko zwiniemy spadochron, rozpoczyna się walka o przetrwanie. Chodzimy po domach, magazynach i szopkach szukając broni, amunicji do niej, dodatków (jak celowniki czy uchwyty), granatów, kasku, kamizelki kuloodpornej, medykamentów i plecaka na te wszystkie rzeczy. Wyposażenie ma trzy poziomy, im wyższy tym lepiej. Kamizelka i hełm będą ograniczać obrażenia, a plecak wyższego poziomu pozwoli nam na schowanie większej ilości amunicji.
Każdy, kto nie jest w naszym małym zespole, jest naszym przeciwnikiem, bo zwycięzca może być tylko jeden, czy będzie to jeden zespół czy gracz, zależy od trybu.
Zona
Przeciwnicy to nie jedyne, co będzie na nas czychać na mapie. Biały okrąg na mapie oznacza bezpieczną zonę, a niebieska przestrzeń będzie nam skutecznie odbierać życie, zmuszając do znalezienia się w kółku. Każde kolejne kółko jest mniejsze niż poprzednie. Zmniejsza się również czas, jaki mamy by przenieść się w kolejne miejsce. Ostatnie zony potrafią być po prostu kropką… A wyjście poza nią będzie skutkować coraz szybszą utratą punktów życia.
Do tego na mapie pojawiają się czerwone zony, w których trwać będzie przez chwilę nalot bombowy. Jeśli będziemy mieć pecha, zostaniemy trafieni. Ups. Jeśli więc znajdziecie się w takiej uciekajcie lub chowajcie się pod dach.
Skomplikowanie mechanizmów
Trzeba przyznać, że PlayerUnknown’s Battlegrounds jest dość skomplikowaną grą. Choć zasady są proste – nie daj się zabić i przetrwaj do końca, to jest jeszcze po drodze sporo rzeczy, które trzeba wiedzieć lub na które trzeba uważać.
Amunicja w zależności od kalibru różnie waży, więc więcej zabierzemy ze sobą 9mm niż 7.62. Jeden uchwyt będzie znacznie lepszy niż inny, a do tego, czy lepiej mieć uszkodzony kask 2 czy świeżą nieśmiganą jedynkę? Na lufę powinniśmy założyć po prostu tłumik czy tłumik płomienia i czy jaki tryb strzelania dobrze mieć ustawiony?
Wszystko to uzależnione jest od tego, jakimi broniami dysponujecie. Może znajdziecie M416, a może całą grę przyjdzie Wam grać z AKM-em lub Tommy Gunem? A może zdecydujecie się porzucić snajperkę na 5.56, bo tak wielki problem macie ze znalezieniem amunicji?
Sporo tu zależy od szczęścia, sporo też od umiejętności. Znajomość mapy oczywiście pomaga, ale dobry loot to nie tylko kwestia miejsca — czasem w jednym miejscu znajdziemy trzy dobre bronie, czasem tylko strzelby i Micro UZI. Losowanie!
Nie do końca jest tu więc miejsce na super preferencje i wyspecjalizowanie się w jednej broni, bo często będzie tak, że będziecie musieli strzelać z tego, co macie pod ręką. I to „coś” trzeba będzie jak najlepiej wykorzystać.
Nie wspominając już o tym, że w aktualizacjach czasem zdarza się balansowanie broni i przykładowo taki M416 traci na mocy, a pistolety maszynowe zadają trochę więcej obrażeń niż wcześniej. Dobrze trzymać rękę na pulsie.
Czy to dobrze, czy źle? Przez to, że gra jest wymagająca, bardziej spodoba się tym graczom, którzy chętnie „wsiąkną” w nią na dłużej. Jeśli graliście wcześniej strzelanki, gdzie wkurzała Was przypadkowość lub umieliście grać tylko konkretną bronią czy klasą, to może być ciężko. Jeśli lubicie wyzwania, to w PUBG ich nie zabraknie.
Mapy
W grze aktualnie są trzy mapy. Każda jest inna i wymaga trochę innej taktyki. Niedawno dodano również zmienne warunki pogodowe, które również wpływają na to, jak będziemy grać. Burza trochę przeszkodzi tym, którzy mocno polegają na dźwiękach otoczenia, a mgła utrudni życie wszystkim, którzy lubią strzelać z dystansu.
Wszystko zaczęło się od Erangel. Pełna lasów mapa otoczona wodą, z mniejszą wyspą, gdzie znajduje się jednostka wojskowa. Mamy parę górek, trochę pól, miasteczka i większe osad. Możemy poeksplorować elektrownię albo schrony, przejść się po strzelnicy, ruinach czy szpitalu. Miejscówek jest mnóstwo. Drzewa robią za dobrą ochronę i ciężko się tam nudzić.
Miramar to mapa dodana w majowej aktualizacji. Pustynny krajobraz jest raczej pusty, szczególnie w porównaniu z Erangel. Strategiczne drzewa? Raczej nierealne. Można jednak położyć się obok ulicy i udawać kupkę śmieci albo korzystać z nierówności terenu, by chować się za górkami czy skałami. Zdecydowanie jednak rozgrywka tutaj wymaga od nas innej strategii.
Większość wyposażenia znajdziemy w magazynach. Z unikatowych lokalizacji mamy arenę luchadorów, rafinerie, kopalnię, wielki teren więzienia, a miasta wypełnione są wyższymi blokami zamiast domkami jednorodzinnymi, które znamy z Erangel.
Sanhok wskoczył w aktualizacji dumnie nazwanej „Full Product Release”. Jest sporo mniejszą dżunglową mapą-wyspą. Gęstość zabudowy sprawia, że rozgrywka jest o wiele dynamiczniejsza. Kolejne kręgi startują też o wiele szybciej — jeśli wylądujecie z daleka od pierwszej zony, zdążycie podnieść może dwie rzeczy, zanim trzeba będzie wyruszyć na poszukiwanie auta lub innego pojazdu. Mamy tu znów zupełnie inne domki i trochę unikatowych budynków. Są fajne ruiny, wielka jaskina i drewniana konstrukcja, na której wisi pranie. Znajdzie się oczywiście też baza wojskowa z betonowymi budynkami, a magazyny będą bardzo nieliczne. W ukrywaniu pomagać nam będą skały, górki i drzewa.
Wrażenia
PlayerUnknown’s Battlegrounds uzależnia. To Wam powiem. Gramy od premiery tej gry w Xbox Preview w grudniu 2017. W tym czasie na rozgrywkach online spędziłam prawie 500 godzin, praktycznie porzucając Battlefielda i inne gry. Jeden „mecz” trwać może 3 minuty, a może trwać 40. Czasem zginiemy w pierwszej dziesiątce od końca, a czasem uda się dotrzeć do pierwszej dziesiątki, pierwszej piątki czy zdobyć tego upragnionego kurczaka.
Gdy gra się kończy w większości klikamy kolejną rundę. Skaczemy w inne lub to samo miejsce, zależy jak się wylosuje mapa i trasa samolotu. Zbieramy loot, strzelamy, leczymy się i tak w kółko.
Zasady są proste, rozgrywka wymagająca. Idealnie? Nie do końca.
Problemy
Oprócz problemu jakim jest fakt, że PUBG uzależnia, są też wszystkie błędy w grze.
Do mniej znaczących zaliczymy niewidzialną ścianę na dachu jednego typu budynków na Miramarze, czy amunicję, która wygenerowała się w ławce czy schodach i nie możemy jej podnieść.
Tych groźniejszych jest niestety wciąż mnóstwo.
Play-doh
…czyli niewygenerowane budynki. Mamy mniej-więcej kształt, zaznaczone mniej-więcej okna i drzwi, podłogę, która „skacze” i niewidzialne meble, w które możemy wejść i już się nie wydostać. Problem pojawiał się od zawsze i niestety wciąż występuje. Gramy na Xbox One i Xbox One S, na tym samym internecie. Na Xbox One budynki potrafią się wygenerować szybciej niż na One S. Albo odwrotnie. Nie ma reguły. Czasem będą też wyglądać okej. Jeśli chcemy lądować w bardziej zatłoczonych miejscach, takie „efekty” dają nam sporo w kość, bo ciężko wejść do takiego budynku i pozbierać bronie (które się jeszcze nie pojawiły), gdy przeciwnicy już ładują pierwszą amunicję do znalezionych karabinów.
Problemy z wywalaniem z gry
…to też coś co pierwszy raz spotkaliśmy kilka długich miesięcy temu. Gra się wywala, pojawia się czarny ekran, potem plansza startowa naszej konsoli. Klikamy na kafelek z PUBG, gra uruchamia się znowu i dostajemy komunikat, że gra nadal trwa. Dołączamy. Po kilku minutach (bo gra ładuje się cholernie długo) pojawiamy się na mapie. Wokół kilkadziesiąt osób z tym samym problemem. Kilka już się obudziło, część ucieka, część wędruje do najbliższych domków po broń, by nabić sobie mnóstwo punktów. Część rzuca się po prostu z pięściami na najbliżej stojących ludzi. Na dużą skalę nie zdarza się to za często, ale bardzo często na samym końcu trasy samolot wyrzuca kilkoro żywych-trupów, wraz z tymi, którzy dolatują tam tylko po to, by się nimi zająć.
Mikrolagi
…nie tylko te, gdy pojawia się nam napis o problemach z połączeniem, ale też takie, gdy u nas pojawia się krew po strzelaniu w przeciwnika, a po śmierci widzimy, że zadaliśmy zero obrażeń…
Ostre krawędzie
…podłoża potrafią zabić tych, którzy pędzą jakimś pojazdem. Nie dotyczą ludzi biegnących, ale nie raz, nie dwa, nie pięć, zdarzyło się już, że ktoś rozwalił motor o… coś. Może to był po prosty źle wygenerowany kąt w górce, a może skała, która powinna się skończyć kawałek wcześniej.
Renderowanie w locie
to jeden z większych koszmarów. Wyobraźcie sobie, że lecicie motorem 140 km na godzinę przez miasto, w którym budynki dopiero zaczynają się pojawiać. Widzicie jak po obu stronach drogi nagle wyrastają domy i płoty, a metr przed Wami rozwalone auto czy barykada. Ups. Efektowna eksplozja i koniec gry.
Jeśli jesteście doświadczonymi graczami i znacie na pamięć większość mapy — spoko, wiecie że trzeba zwolnić albo po prostu skręcić. Albo jeszcze lepiej, pojechać okrężną trasą przez pole.
Są jednak momenty, gdy nawet doświadczenie da niewiele, czy np. gdy przejeżdżacie mostem, który jeszcze się cały nie wygenerował. Brakuje w nim jednego segmentu, przed którym nie zdążycie wyhamować. Bum.
Wygląda jeszcze dziwniej, gdy jesteście pasażerem takiego pojazdu, a u Was wszystko jest normalnie.
Grafika
Generalnie PlayerUnknown’s Battlegrounds wizualnie nie zachwyca, szczególnie jeśli widziało się najnowsze produkcje z górnej półki. Wszystko to jednak można wybaczyć, bo jest… okej. Jest to grafika taka rodem z 2011, ale to nic. Widzimy wszystko co mamy widzieć, teren jest ogromny więc i powtarzanie tych samych assetsów nie boli. Spotkamy na mapie dziesiątki takich samych budynków, ale czasem łazienka będzie w miejscu kuchni czy składzika, a łóżko będzie pod inną ścianą.
Mamy różne ubrania, ale nie ma to aż tak wielkiego znaczenia jak na PC, gdzie kolor naszego ubioru świadczy o naszym być czy nie być. Tu wszyscy i tak są „tym ciemniejszym punktem”, nawet jeśli mają na sobie ubrania w kolorze piaskowym. Pomaga to w rozróżnieniu członków przeciwnej drużyny, gdy możesz powiedzieć „widzę tego kolesia w dresie” albo „tam za skałą jest babeczka w płaszczu”.
Dźwięki
Jeśli założycie słuchawki — robią wrażenie. Jeśli macie dźwięk z telewizora wtedy jest po prostu „okej”. Nie wsiąkniecie aż tak w świat, ale odgłosy są strasznie ważne, a gra cicha (komfortowy poziom podgłośnienia u mnie to 50 punktów, gdzie w inne gry gram na 20). Ważne są strzały i to, z którego kierunku ktoś strzela. Te kroki, które usłyszycie za ścianą czy skrzypienie otwieranych drzwi w budynku w którym jesteście czy tym obok potrafią uratować wam życie. Broń z tłumikiem będzie brzmieć totalnie inaczej, tłumik płomienia jeszcze inaczej. Do tego każde auto ma unikatowy dźwięk, dzięki czemu bez problemu odróżnimy Dacię od motoru czy UAZ-a.
Misje
Wraz z „premierą” gry pojawiły się osiągnięcia (które średnio działają) i misje. Tak jak w wersji PC i w grze Fortnite, mamy „przepustkę sezonową”, w której nabijamy punkty doświadczenia i odblokowując kolejne poziomy dostajemy różne rzeczy. Będą to skiny na bronie, nowe ubrania czy premie do punktów (za które można kupować skrzynki z ubraniami/skinami).
Misje są dzienne, tygodniowe i ogólne. Niektóre wymagają bardzo dużych umiejętności/szczęścia (TOP 3 na squadzie) lub po prostu konkretnych akcji (przebij 20 opon, wypij 5 energy drinków). Motywuje to do „jeszcze jednej gry” i eksploracji broni, gdy trzeba kogoś zabić z LMG czy kuszy. Nie wiem, czy zostanie to z nami na dłużej, bo aktualne wydarzenie trwa jeszcze cztery tygodnie.
Mikrotransakcje
Jak w większości już gier, tak i tu obecne są mikrotransakcje. Nie są one niezbędne i nie wpływają na rozgrywkę. Wszelkie zakupione przez nas rzeczy są jedynie kosmetyczne. Mogą to być ubrania albo skórki na bronie, czy też wspomniane wcześniej premie do zdobywanych punktów. Zakup przepustki sezonowej odblokowuje nam po prostu więcej nagród i dostęp do GCoinów, za które kupić można skórki na spadochrony czy skrzynki z bardziej unikatowymi ubraniami.
Kto grał w PUBG na konsoli ten wie, że kolor koszulki nie ma wielkiego znaczenia, szczególnie jeśli założymy na to zawsze czarną kamizelkę drugiego poziomu, a na plecach będziemy mieć beżowy lub zielonkawy plecak. Jedynym faktycznie wyróżniającym się odzieniem jest ghillie suit, czyli strój maskujący, który znajdziemy w kracie zaopatrzenia spadającej w trakcie gry.
Mikrotransakcje są więc jedynie sposobem na nagrodzenie twórców i odróżnienie się od reszty graczy. Po wypuszczeniu złotego dresu, mnóstwo ludzi pokazywało w ten sposób swoje wsparcie dla twórców.
Podsumowanie
Nie umiem z czystym sumieniem polecić tej gry. Kocham ją, ale to jest taka relacja, że dopóki działa, jest super, ale gdy kolejny raz ginę przez bug czy długo ładującą się mapę, mam ochotę rzucić padem o podłogę. To nie jest normalne. Tutaj ta śmierć ma o wiele poważniejsze konsekwencje niż w przypadku każdej innej strzelanki. Nie dość, że zaczynamy całą grę od nowa (albo czekamy aż zginie nasz partner) to jeszcze czeka nas właśnie tyyyyyyle czekania aż załaduje się mapa. To naprawdę trwa długo. Nie wiem kompletnie od czego to zależy, bo nie od konsoli i nie od internetu. Mamy Fat One’a i Xbox One S. Łącze do tego wyciągające stabilne 80 MB/s i jednocyfrowy ping. Budynki się nie burzą, tylko tłuką okna i niszczą drzwi. Dlaczego to tak strasznie działa?
Jeśli szukacie gry, która przetestuje Waszą cierpliwość, umiejętność komunikacji w zespole, adaptowanie się do różnej rozgrywki oraz to, jak radzicie sobie ze skupieniem (i celnością) podczas ostrzału, PlayerUnknown’s Battlegrounds będzie świetnym tytułem. To ten tytuł, gdy ocena całości i ocena rozgrywki są totalnie różne. Bo rozgrywka jest unikatowa, wciągająca, zmuszająca do tego, by znów grać i starać się o „kurczaka”. Każdy taki sukces to gwarancja niesamowitych emocji.
Prawdą jest jednak, że to też produkt wciaż nieukończony. Wciąż z mnóstwem wad, które utrudniają rozgrywkę. To przeszkadza w cieszeniu się z gry. Przypadkowość problemów jest dobijająca. Bo nie wiesz, czy nie wywali Ci gry w trakcie rozgrywki, czy nie zablokujesz się w stole, którego tu chwilę wcześniej nie było.
Przed Bluehole jeszcze trochę pracy. Na Gamescom ukazał się dłuższy filmik, w którym twórcy poopowiadali nam z czego wynikają problemy z tą grą.
Czy jest nadzieja?
Każda kolejna aktualizacja PUBG przynosi nadzieję, że będzie lepiej. Że poprawi się stabilność, że znikną bugi. I generalnie widać, że twórcy nad tym pracują. Stabilność gry się poprawiła a tekstury na Erangel działają o niebo lepiej, niż to było jeszcze kilka miesięcy temu. Sanhok ciężko porównywać, a Miramar nadal dobija. Co drugi build gry wypuszczony do społeczności jest dobry i poprawia największy problem – play doh.
Gdy tylko play doh zniknie na zawsze, będzie to gra, w którą powinien zagrać każdy fan poważnych strzelanek. Pamiętajcie, że cena nie jest wygórowana, szczególnie jeśli uwzględnimy to, ile czasu jej poświęcimy.
Naszą recenzję z pierwszej wersji zobaczycie tutaj.
Za grę dziękujemy Microsoft Polska
Dodaj komentarz