Niedawno do sklepu Nintendo eShop trafiło Hello Neighbor dla konsoli Nintendo Switch. Jest to przygotowana przez studio Dynamic Pixels pierwszoosobowa gra akcji z elementami skradanki, czy gry logicznej. Tytuł ten dostępny jest także na Playstation 4, Xbox One, pecetach oraz smartfonach z Androidem i iOS.
Głównym bohaterem produkcji jest młody chłopak. Rozpoczynając zabawę z tytułem możemy zobaczyć, jak goni on środkiem drogi piłkę, która mu uciekła podczas zabawy. Przypadkowo słyszy on jednak niepokojące hałasy dobiegające z jednego z domów. Oczywiście, ciekawość wygrywa ze zdrowym rozsądkiem i próbuje on podejrzeć przez okno, co się tam dzieje.
Produkcja została podzielona na trzy akty, gdzie każdy kolejny ma nieco odmienny cel główny. Dla przykładu, pierwszy z nich wymaga od nas wtargnięcia do piwnicy sąsiada, podczas gdy w drugim musimy uciec z jego rezydencji. Zaczynamy więc od poszukiwania klucza otwierającego czerwoną kłódkę. Oczywiście, cały czas musimy unikać kręcącego się po budynku oraz podwórku mężczyzny. Jeszcze przed premierą twórcy zapowiadali niezwykle rozbudowaną sztuczną inteligencję owego mężczyzny, stale uczącą się naszego zachowania, co miało wpłynąć na rosnący poziom trudności.
Niestety, praktycznie pod każdym względem tytuł ten zawodzi. Zacznijmy od podstawy – sterowania postacią. Jest ono niesamowicie niewygodne i mało dokładne. Skutecznie potrafi utrudnić precyzyjne poruszanie się, czy wykonywanie niektórych skoków. Oczywiście możemy zapomnieć także o jakimkolwiek sposobie na cichsze chodzenie, czy opcji wychylania się zza rogu, by podejrzeć pozycję sąsiada.
Fizyka w świecie gry jest pełna błędów. Nieraz rzucony w szybę obiekt zamiast ją rozbić, po prostu przeleci przez nią. Rzut kluczem potrafi wyrzucić naszego przeciwnika na drugą stronę ulicy, a lewitujące obiekty nie są w Hello Neighbor niczym niezwykłym. Szumnie zapowiadana sztuczna inteligencja sąsiada nie wypada wcale lepiej. Nasz niesamowicie mądry przeciwnik bardzo często utyka na różnych drobnych przeszkodach. Nieraz potrafi zablokować się w jednym pomieszczeniu, czasem wręcz uniemożliwiając ukończenie aktu.
Sporym problemem jest także brak jakiejkolwiek kary za złapanie nas przez sąsiada, co praktycznie psuje cały klimat. Przeciwnik, którego teoretycznie powinniśmy się bać tylko przenosi nas na początek etapu. Przykładowo w pierwszym akcie wracamy przed jego budynek. Nie tracimy żadnej z trzymanych rzeczy, nawet jeśli byłby to jakiś przedmiot kluczowy dla ukończenia danego etapu. Ba, momentami wręcz opłaca dać się złapać, by szybciej powrócić na początek danej lokacji.
Jakość portu dla Nintendo Switch nie jest zbyt wysoka. Choć na pierwszy rzut oka oprawa graficzna wygląda ok, z każdą chwilą zabawy wychodzą wszelkie niedoskonałości, jak niska jakość tekstur. Przy tych wszystkich wadach, cena za którą sprzedawane jest Hello Neighbor wygląda po prostu śmiesznie. Prawdopodobnie najgorsza spośród konsolowych edycji jest przy okazji najdroższą. W Nintendo eShop tytuł ten kosztuje 160 złotych – czyli o 36 złotych więcej niż za debiutujące tego samego dnia wydanie dla PS4, czy nieco ponad 60 złotych więcej za wersję dla Xboxa One.
Mimo ciekawego pomysłu na rozgrywkę, Hello Neighbor jest jedną z najgorszych gier, w jakie ostatnio grałem. Ogromna ilość błędów wraz z mało precyzyjnym sterowaniem nie przyciągają do dalszej zabawy, a cena portu dla Nintendo Switch jest wręcz nieśmiesznym żartem.
Grę do recenzji dostarczyło tinyBuild.
Dodaj komentarz