Stworzone przez niezależne duńskie studio Playdead zadebiutowało pierwotnie 8 lat temu na konsoli Xbox 360. Od tego czasu ta mroczna platformówka zdążyła zawitać na większości wspieranych platform. Parę dni temu produkcja ta trafiła także po raz pierwszy do sklepu Nintendo eShop, w wersji dla najświeższej konsoli giganta z Kyoto. Sprawdźmy więc jak tytuł ten radzi sobie na Nintendo Switch.
Po krótkim ekranie ładowania gra natychmiastowo wrzuca nas do akcji, pomijając nawet jakiekolwiek menu główne. Rozpoczynając przygodę widzimy jak mały chłopiec budzi się w mrocznym lesie. Nie otrzymujemy żadnego wyjaśnienia kim jest główny bohater, jak się on tam znalazł, ani dlaczego chwilę później dosłownie wszystko będzie chciało go zabić. Jedyne co możemy zrobić to wyruszyć w niedługą podróż po nieprzyjaznym terenie.
Pod względem rozgrywki Limbo to całkiem prosta, dwuwymiarowa platformówka. Banalne sterowanie zostało oparte o gałkę oraz dwa przyciski, odpowiedzialne za skok i akcję (np. przesuwanie obiektów). Mimo prostych założeń, rozgrywka jest różnorodna, stale dodając nowe mechaniki. Zaczynamy od unikania najprostszych przeszkód, przeskakując nad pułapkami i kolcami, czy pokonując w nieskomplikowany sposób olbrzymiego, blokującego dalszą drogę pająka. Z czasem napotykamy się na różnorakie mechanizmy, windy, mordercze piły, przyciski odwracające grawitację. Całość potrafi momentami zaskoczyć i przyciąga przed ekran telewizora aż do końca.
Poziom trudności produkcji został dobrze zbalansowany. Zaczynamy od banalnych fragmentów, gdzie wystarczy odpowiednio przesunąć pułapkę. Czym dalej w las, tym zaczyna robić się trudniej, gra wymaga nieco więcej spostrzegawczości, czy zręczności. Nigdy jednak nie staje się przesadnie ciężka, a żaden fragment nie zatrzymuje na dłużej niż parę minut. Dodatkowo dzięki częstym punktom kontrolnym, przypadkowa śmierć nie oznacza konieczności ponownego przechodzenia sporej części tytułu.
Ogólnie czas potrzebny na ukończenie Limbo mocno zależeć będzie od umiejętności gracza. Wiedząc, co mamy zrobić, napisy końcowe obejrzymy już po godzinie zabawy. Przechodząc całość po raz pierwszy, czas ten spokojnie może się podwoić, czy potroić.
Sporą zaletą produkcji jest mroczna, unikalna oprawa audiowizualna. Cała oprawa graficzna wyświetlana jest w czerni, bieli i odcieniach szarości. Dodatkowo na całość nałożony jest ziarnisty filtr. W budowie ciężkiego klimatu pomaga także niezwykle skromna warstwa dźwiękowa. Składa się na nią głównie tupot stóp bohatera, szum lasu, włączone maszyny, czy inne dźwięki otoczenia.
Przejdźmy więc do najważniejszego, a mianowicie jak tytuł ten działa na konsoli Nintendo Switch. Bez większych niespodzianek, port działa bardzo dobrze. Nie napotkałem się na jakiekolwiek problemy z płynnością. Czasy ładowania są krótkie, a sterowanie jest precyzyjne i sprawdza się dobrze.
Limbo to niezwykle wciągająca mroczna platformówka, której jedyną większą wadą jest długość. Jeżeli przez ostatnie 8 lat nie mieliście okazji ograć Limbo na innych platformach, zdecydowanie mogę polecić edycję dla konsoli Nintendo Switch.
Grę do recenzji dostarczyło Playdead
Dodaj komentarz