Ostatnio do biblioteki konsoli Nintendo Switch dołączyło parę ciekawych mrocznych platformówek. Obok dwóch świetnych produkcji studia Playdead do Nintendo eShop zawitało także Dream Alone – polska produkcja od WarSaw Games. Czy jest ona jednak warta uwagi?
W dawnych czasach była sobie wioska, gdzie mieszkał chłopiec o imieniu Irra ze swoją rodziną. Z nieznanych przyczyn wieś nawiedziła zaraza, przez którą większość prawie wszyscy żyjący ludzie zapadli w śpiączkę. Główny bohater musi więc wyruszyć w pełną niebezpieczeństw podróż, by odnaleźć Panią Śmierć – jedyną osobę, która może powstrzymać zarazę i przywrócić ludzi do życia.
Pod względem rozgrywki mamy tutaj do czynienia z kolejną dwuwymiarową platformówką. Sterowanie nie jest zbyt skomplikowane – kierowana przez nas postać potrafi tylko chodzić, skakać oraz korzystać z trzech mocy. Pierwsza umożliwia nam chwilowe przeniesienie się do innego wymiaru, umożliwiając przykładowo pominięcie jakiejś przeszkody. Kolejna umiejętność pozwala na stworzenie klona, a ostatnia chwilowo rozjaśnia otoczenie.
Po drodze napotkamy się na wiele pułapek, czy wrogo nastawionych stworzeń. Każdy nasz błąd może prowadzić do śmierci głównego bohatera. Oczywiście, jako że Irra nie umie walczyć, jedynie może przeskakiwać przeszkody. Nie brakuje w produkcji również zagadek opierających się np. na korzystaniu z posiadanych mocy.
Ogromna szkoda jednak, że wysoki poziom trudności Dream Alone nie wynika z zagadek, czy wymaganych umiejętności podczas przeskakiwania nad kolejnymi przeszkodami. Nie zachęca on do ponownych prób, a tylko irytuje. Same łamigłówki zwykle są proste, a sposób udostępniania nam mocy jest nieco nieprzemyślany. Zawsze przed zagadką wymagającą danej mocy znajduje się zbiornik z nią, dzięki czemu oczywistym staje się, z czego będzie trzeba skorzystać.
Pierwszym problemem jest już sama oprawa graficzna. Wszędobylski mrok miał najprawdopodobniej za zadanie budować klimat. Niestety, całość jest zdecydowanie za ciemna, nieraz na ekranie konsolki nie widać niemal nic. Wystarczy najprościej porównać zrzuty ekranu z Limbo i recenzowanej dziś produkcji by zobaczyć różnicę. Pierwszy tytuł, mimo że z niezwykle klimatyczną i mroczną oprawą, jest czytelny, a każda śmierć wynika z naszego błędu. W Dream Alone przez mrok i dodatkowe filtry łatwo nie zauważyć pułapki, czy przeszkód.
Kolejną sprawą są punkty kontrolne. Choć początkowo nie stanowi to problemu, czym dalej w las tym ich liczba wydaje się coraz mniejsza. Nieraz śmierć wymaga od gracza bezbłędnego powtórzenia sporego, kilku minutowego fragmentu, podczas którego okazji na śmierć jest wiele. Warto też wspomnieć przy okazji o niektórych skokach, wymagających wręcz pikselowej precyzji.
Sama produkcja na Nintendo Switch działa bez większych zastrzeżeń. Nie trafiłem na problemy ze sterowaniem, czy płynnością produkcji. Jest to także kolejna dostępna na Nintendo Switch produkcja posiadająca polską wersję językową.
Mimo, że na zwiastunach Dream Alone zapowiadało się ciekawie, ciężko polecić mi zakup tej produkcji. Sztucznie podbity poziom trudności, rzadkie punkty kontrolne oraz stanowczo zbyt ciemna, wręcz męcząca oczy oprawa graficzna nie zachęcają do dalszej rozgrywki.
Grę do recenzji dostarczyło Fat Dog Games
Dodaj komentarz