Większość z dotychczas wydanych konsol Nintendo posiadało całą masę różnorodnych platformówek. W przypadku najnowszego sprzętu od giganta z Kioto nie mogło być oczywiście inaczej. Parę miesięcy temu do biblioteki dołączyła przygotowana przez niezależne studio Fabraz gra Slime-san.
Fabuła w platformerach prawie nigdy nie stanowi ważnej części rozgrywki, pełniąc głównie rolę pretekstu do skakania po setkach platform. Głównym bohaterem jest tutaj zielony glut, którego połknął ogromny wąż. Naszym zadaniem jest wydostanie się z tej ogromnej i niebezpiecznej miejscówki.
Pierwsze poziomy w Slime-san stanowią prosty samouczek, pozwalający na poznanie podstawowych mechanik gry. W ciężkiej misji Slime’owi pomagają dwie umiejętności specjalne. Pierwszą z nich jest Dash, pozwalający zniszczyć, bądź też przesunąć niektóre obiekty. Korzystając z niego w powietrzu zostaniemy wystrzeleni na dalszy dystans. O wiele ciekawszą wydaje się jednak jego druga zdolność. Dzięki niej bohater może przenikać przez obiekty koloru zielonego oraz spowolnić nieco czas. Kluczem do ukończenia kolejnych poziomów jest odpowiednie wykorzystywanie obu umiejętności.
Już od pierwszych plansz poziom trudności jest całkiem wysoki. Zginąć w praktycznie każdym etapie można na wiele sposobów, wśród których znalazły się przeciwnicy, przepaście, czy praktycznie wszystkie czerwone elementy. Oprócz tego stale jesteśmy popędzani, by nie przechodzić etapu zbyt wolno. Jeżeli będziemy zbyt mocno zwlekać, zacznie nas gonić mordercza ściana kwasu.
Wraz z rozwojem rozgrywki pojawiają się także nowe mechaniki urozmaicające oraz utrudniające zabawę. Obok klasycznych śliskich i znikających platform, nie zabrakło też zmieniającej się grawitacji, etapów, gdzie Slime rośnie bądź maleje, czy też pojawia się konieczność zebrania klucza przed dotarciem do końca. Oczywiście znalazły się tutaj również opcjonalne znajdźki, jakimi są jabłka. Zebranie ich często wymaga obrania całkowicie innej ścieżki oraz szybkiego powrotu na właściwą trasę.
W wielu poziomach znaleźć można także sekretne wyjścia, za których odnalezienie otrzymujemy monetę. Zebrane wcześniej jabłka służą jako waluta, dzięki której możemy zakupić między innymi opcjonalne przedmioty kosmetyczne, mini-gierki, czy też inne gluty. Każdy z etapów posiada dodatkowo wyznaczony przez twórców czas, za którego pobicie uzyskujemy trofeum. Wymaga on zwykle pominięcia wszystkich znajdziek oraz dotarcia do mety najkrótszymi drogami.
Niemałą zaletą gry jest spora ilość dostępnej w niej zawartości. Na początek gracze otrzymują dostęp do 100 poziomów, złożonych z 4 osobnych ekranów każdy. Oprócz tego, po ukończeniu ich wszystkich odblokowuje się tryb New Game+, oferujące drugie tyle poziomów. Poza tym są też w Slime-san dostępne dodatkowe tryby rozgrywki, wśród których znaleźć można Speed Running.
Oprawa audiowizualna tej produkcji wypada całkiem nieźle. Pięciokolorowa grafika choć nie jest zbyt piękna, sprawdza się bardzo dobrze, wskazując bezpieczne strefy, jak i miejsca w których ekspresowo zginiemy. Mimo ograniczenia się do palety złożonej z 5 kolorów, nie brakuje grafice szczegółów. Szkoda, że mimo wszystko, czasem gra spowalnia. W tytule, gdzie wymagana jest spore precyzja płynność nie powinna aż tak spadać.
Slime-san jest kolejną udaną produkcją dostępną na konsoli Nintendo Switch. Tytuł ten poleciłbym głównie fanom trudnych platformówek, których nie zrazi niezbyt piękna oprawa graficzna, ani drobne spadki płynności. Znaleźć tutaj można dziesiątki bardzo dobrze zaprojektowanych etapów, wciągających do zabawy na dłuższą chwilę. Przed zakupem warto też sprawdzić darmowe demo dostępne w Nintendo eShop.
Ocena portalu: 7
Grę do recenzji dostarczyło Headup Games
Dodaj komentarz