South Park: The Fractured but Whole to nie jedyna gra z uniwersum South Park, jaką Ubisoft dla nas przygotowało. Na początku listopada na iOS i Android pojawił się Phone Destroyer. Czy gra rzeczywiście okaże się niszczycielem telefonów?
To trochę ironia losu, że twórcy serialu stworzyli taką właśnie grę. W odcinku Freemium Isn’t Free wyśmiewali się z idei gier mobilnych, które wydają się być darmowe, a koniec końców wyciągają co chwilę rękę po kolejne mikrotrnsakcje. I choć te w Phone Destroyer nie są nachalne i da się grać bez nich, to nie zmienia to faktu, że gramy teraz w grę, z której parę lat temu Matt Stone i Trey Parker się wyśmiewali.
Phone Destroyer to karcianka, ale na trochę innej zasadzie niż np. Hearthstone. Zamiast statycznej, turowej rozgrywki za pomocą kart przyzywamy kolejne jednostki na pole bitwy. Całość odbywa się w czasie rzeczywistym. Każda karta przedstawia innego bohatera serialu i ma swoje mocne i słabe strony. Niektóre jednostki atakują z odległości, inne z bliska. Każda karta kosztuje też pewną ilość punktów. Te odnawiają się non stop i dopiero jak będziemy mieli ich wystarczającą ilość to możemy przyzwać daną jednostkę. Co warto podkreślić z kart możemy korzystać wielokrotnie w czasie meczu, oczywiście nie jednocześnie. Oznacza to, że jeśli jakaś jednostka nam polegnie to będziemy mogli ją przyzwać ponownie za jakiś czas. System jest dość prosty w zrozumieniu, ale odpowiednie dobranie talii kart jest tutaj kluczem do sukcesu.
Trzeba twórców pochwalić za pomysłowość przy tworzeniu kart do gry. Po pierwszym kontakcie z grą można byłoby ulec wrażeniu, że dzieciaki bawią się w kowbojów i indian, ale szybko tematyka zmienia się na kosmicznych żołnierzy i obcych czy inne wymysły dziecięcych umysłów. Karty możemy sobie dowolnie umieszczać w talii tworząc ulubione kombinacje. Każdą kartę możemy ulepszyć zwiększając jej statystyki. To jednak wymaga zbierania specjalnych przedmiotów czy nawet zbierając
Karty zdobywamy praktycznie na każdym kroku. Darmowe paczki otrzymujemy co 4 godziny, co ma nas zachęcić do częstego uruchamiania gry. Warto to robić regularnie, bo gra i tak nie da nam więcej niż dwóch darmowych paczek z kartami na raz. Karty zdobywamy też jako nagrody za misje, jak i możemy je kupować w sklepie. Paczki z kartami możemy też kupować za prawdziwe pieniądze. I jak już wspominałem nie jesteśmy tutaj koniecznie zmuszani by je kupować, ale dają one jednak przewagę graczom.
W grze znajdziemy tryb dla jednego gracza, jak i tryb PvP. W pierwszym z nich czeka na nas kilkadziesiąt etapów, w trakcie których pokonujemy kolejnych przeciwników. Niestety twórcy stwierdzili, że warto połączyć kampanię z trybem PvP i co jakiś czas zobaczymy komunikat, że aby potoczyć dalej fabułę musimy wygrać określoną ilość meczy PvP. I to niestety dość duża wada. Bo o ile w trakcie rozgrywki jednoosobnej gracze kupujący dodatkowe paczki z kartami po prostu ułatwiają sobie rozgrywkę, tak w meczach PvP robi to już różnicę. Oczywiście system wyszukiwania przeciwników działa dość sprawnie i gra losuje nam konkurenta na podobnym co my poziomie, ale jeśli spotkamy gracza po zakupach to możemy mieć problem z pokonaniem go. A to oznacza, że w skrajnych przypadkach utkniemy z fabułą na trochę, aż w końcu kogoś pokonamy. Trochę szkoda, że twórcy jednak postanowili ten tryb PvP wymusić.
Niestety produkcja ma też kilka niedoróbek wpływających na komfort gry. Przede wszystkim brak tutaj napisów w przerywnikach filmowych. W gry na komórkach gramy zazwyczaj w pociągu, w kolejce do lekarza – ogólnie w miejscach gdzie granie bez dźwięku jest wskazane, a słuchawki nie zawsze są dostępne. Nie raz niestety musiałem obejść się smakiem i nie wiedziałem co się dzieje, bo twórcy nie zastosowali żadnych napisów. Oglądam przerywnik filmowy i nie wiem co postaci mówią. To olbrzymie przeoczenie, które wymaga szybkiej reakcji twórców.
Druga sprawa dotyczy zachowania naszego postępu. Żyjemy w XXI wieku i ludzie jednak zmieniają telefony dość często. Cieszę się, że gra zawiera wsparcie dla Google Play Games, dzięki czemu możemy przenieść nasz postęp z jednego telefonu na drugi, ale dotyczy to tylko i wyłącznie telefonów z androidem. Jak ktoś przejdzie na iOS musi zaczynać zabawę od nowa. Nie rozumiem tego, tym bardziej, że Ubisoft ma już swój Club, który mógłoby służyć za przechowalnię zapisów w chmurze. Wiele gier pozwala na takie coś i uważam to za obowiązkowy element każdego szanującego się tytułu.
No i niestety gra nie zawsze działa płynnie. Grałem na telefonie Sony Xperia Z5, czyli flagowcem sprzed dwóch lat i niestety wciąż napotykam chwile zacięcia. Nie wiem jak to wygląda na urządzeniach z słabszymi podzespołami, ale jednak przydałoby się tutaj odrobinę więcej optymalizacji. Na iOS zapewne działa to lepiej.
South Park: Phone Destroyer to mimo wszystko bardzo przyjemna gra. Ciekawa formuła, przystępne zasady i humor są tutaj największymi zaletami. Niestety do ideału trochę brakuje, ale na szczęście są to rzeczy, które można wprowadzić w aktualizacji. Polecam wam sprawdzić ten tytuł, a być może pochłonie was na długie godziny.
Ocena portalu: 7.9
Rozgrywka:
Dodaj komentarz