Disneyland Adventures to familijna gra w której przeżyjemy przygodę życia w Disneylandzie, prosto z kanapy.
Czy naprawdę tak jest?
Fabuła
W grze wcielamy się w dziesięcioletnie dziecko, które przemierza Disneyland w poszukiwaniu przygód. To, gdzie zaczniemy nasze zwiedzanie, zależy od nas, choć już na starcie czekają na nas zadania. Do gry całkiem szczegółowo przeniesiono Kalifornijski Disneyland. Świat jest bogaty w obiekty i zwiedzających. Tak, odtworzono nawet to, jak dużo ludzi dziennie zwiedza ten park rozrywki.
Całość rozgrywki skupia się na przechodzeniu od jednej disneyowskiej postaci do drugiej. Każda z nich daje nam jakieś zadanie. W 90% przypadków to zadania typu znajdź x danych przedmiotów i wróć do mnie. Czasami dostaniemy jako zadanie do wykonania przejście mini-gry.
Same mini-gry są stworzone z myślą o rozgrywce na Kinekcie. Składają się z kilku etapów, z których co najmniej jeden stanowi tor przeszkód. Szczerze to najciekawsza część gry i nie mówię o tym z mojej perspektywy, ale też dwójki moich dzieciaków.
Obok mini-gier mamy też dostępne zadania poboczne: magia, ukryte obiekty, atrakcje do fotografowania. Ponownie, niestety, wszystko jest bardzo powtarzalne i tak naprawdę nie wciąga. Szczerze, jest tego nawet za dużo. W pewnym momencie gry zacząłem chodzić po mapie i klikać RT, by aktywować magię. W ten sposób wykonałem połowę zadań z tym związanych.
Grafika
Grafika w grze to jeden z moich poważniejszych zarzutów. Wszystko wygląda jakby powstało z myślą o poprzedniej generacji. Natrafiłem też na wiele niedociągnięć, między innymi znikającą fryzurę mojego bohatera.
Sam park jest kolorowy i pełen detali. Momentami jest ich nawet za dużo. Jako indykatory tego, że coś można zrobić wykorzystano różnego koloru okręgi, przykładowo różowy to miejsca, gdzie podziała magia, oprócz tego znajdziemy jeszcze oznaczenia w kolorze niebieskim, pomarańczowym i zielonym.
Grywalność
Jak już wspominałem, z pozoru, w grze jest dużo do roboty. Problem w tym, że wszystko szybko się nudzi. I to naprawdę szybko. Dzieciaki same do gry podchodziły kilka razy i po kilku lub kilkunastu minutach wracały do Minecrafta czy Plants vs Zombies: Garden Warfare 2. Jedyny moment, kiedy zaciekawiły się tą grą na dłużej, to kiedy zrobiliśmy z tego rodzinną imprezę. I tu właśnie jest nisza tej gry. Nadaje się idealnie jako imprezowy przerywnik, szczególnie, gdy jesteśmy jednym z nielicznych posiadaczy Kinecta. Tu słowo uwagi, sam nie mam Kinecta i nie byłem w stanie przetestować jak bardzo responsywne i dokładne jest sterowanie.
Gra skierowana jest do dzieci w wieku dziesięć lat plus i nie wyobrażam sobie, by zainteresowała tą grupę wiekową. Z drugiej strony, młodsze dzieci przez większość gry spokojnie sobie poradzą. Tylko w pojedynczych zadaniach będą potrzebować pomocy rodziców czy starszego rodzeństwa. Wielkim minusem jest powtarzalność, która przewija się na prawie każdym etapie gry. Trochę szkoda, że gra jest taka płytka. Mogła być świetną grą skierowaną dla młodszych odbiorców, a wyszedł z tego mocny średniak.
Ocena portalu: 6/10
Za grę dziękujemy Microsoft Polska
Dodaj komentarz