O Fallen Legion świat dowiedział się pierwszy raz na PlayStation Experience w 2016 roku. Zaraz po ogłoszeniu było o niej raczej cicho. Na tyle cicho, że gdy przyszło mi w nią zagrać po raz pierwszy zupełnie zapomniałam, że już kiedyś słyszałam o tym tytule.
Gra ukazała się w dwóch wersjach. Z podtytułem Sins of the Empire na PS4 i Flames of Rebellion na PSV. Teoretycznie są to te same gry, jednak każda z nich ma innego protagonistę. Aby w pełni zapoznać się z historią Fallen Legion musielibyśmy kupić obydwa wydania i skończyć je na dwóch konsolach.
Skąd jednak taka rozbieżność? Otóż w grze poznajemy historię imperium Fenumii – krainy rządzonej przez niezbyt lubianego cesarza. W momencie rozpoczęcia naszej historii poznajemy Laendura i Octavie. Przebywają na polu bitwy. On – zasłużony generał, ona – córka władcy. Gdy wieści o śmierci docierają na front poznajemy Grimoire, dziwną magiczną księgę. Twierdzi ona, że doradzała poprzedniemu panującemu i zna sekret, który pomógł mu trzymać państwo w ryzach. Mowa tutaj o dziwnej magii, która pozwala przywoływać wiecznie lojalnych żołnierzy. Laendur przerażony tym jak pod wpływem księgi zmienia się Octavia postanawia zostać herosem ludów i wszcząć powstanie. Następczyni tronu za namową nowego przyjaciela zbiera dusze niewinnych i buduje z nich armię Exemplarów. Laendur zamierza w pierwszej kolejności uwolnić ją spod wpływu Grimore, by ostatecznie i tak przejąć tron.
Aby móc stawić jej czoła nasz bohater wyrusza w głąb imperium rekrutować jednostki. Szybko jednak zapoznaje się z mocą księgi i tak samo jak Octavia postanawia używać Exemplarów. Nie są to do końca ludzkie istoty, bazują na duszach poległych bohaterów imperium. Dzięki temu możemy ich dowolnie leczyć lub wskrzeszać za pomocą magii.
Walka przy ich pomocy odbywa się za pomocą przycisków na padzie i polega na wydawaniu rozkazów. Każdy Exemplar przypisany jest do jednego przycisku i posiada dwa typy ataku. Zwykły i specjalny, który aktywuje się po nabiciu odpowiedniego łańcuszka ciosów. Łańcuszek łamie się, jeśli zbyt długo nie podejmujemy akcji lub gdy zostajemy zaatakowani. Aby uniknąć ciosów przeciwnika należy tuż przed odniesieniem obrażeń zastosować blok. Idealnie wyprowadzona obrona pozwala szybko zregenerować punkty akcji oraz w przypadku pocisków i magii odbić atak i wyprowadzić kontratak. System brzmi trochę chaotycznie jednak bardzo dobrze się sprawdza. Jak już uda nam się poznać wzór zachowania wrogów i opanować idealne blokowanie to walka zaczyna sprawiać dużo frajdy. Bardzo spodobał mi się system gry i chętnie sprawdzę kiedyś wersję na PS4. Głównie dlatego, że wersja na Vite na obecną chwilę jest niestabilna. Miałam problem z wieloma walkami, głównie z bossami. Gdy dużo działo się na ekranie gra bardzo klatkowała, animacja skakała do tego stopnia, że zablokowanie ruchu przeciwnika stawało się niemożliwe. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe problemy i zostaną naprawione w kolejnych łatkach.
Dodatkowym elementem walk są decyzje podejmowane między potyczkami. Co jakiś czas na ekranie pojawia się informacja o statusie prowadzonej wojny i 3 karty. Każda z nich niesie ze sobą inną decyzję i inny bonus dla naszych jednostek. Twórcy reklamując tytuł mówili, że decyzje będą miały duży wpływ na fabułę. O ile po podjęciu kilku z nich można zauważyć, że wskaźnik morale wśród wojsk podwyższa się lub spada, to gra nie informuje nas czy ma to jakiekolwiek znaczenie. Dusze, którymi władamy nie dostają żadnych dodatkowych atrybutów w związku z morale. Tak samo nie ma informacji, czy ich statystyki zmieniają się permanentnie w związku z wybranymi kartami. Nigdzie w grze nie ma liczbowych danych dotyczących naszych jednostek przez co tak naprawdę trudno ocenić wpływ decyzji na rozgrywkę. W grze nie podnosimy też poziomu postaci ani naszego protagonisty ani Exemplarów. Jeśli mamy problem z jakimś poziomem to jedyne co możemy zrobić, to spróbować zmienić taktykę lub dobrać inne jednostki. Wiele jednak zależy od naszej zręczności i tego jak szybko opanujemy perfekcyjne blokowanie.
W kwestii historii wszystko zaczyna się bardzo ciekawie. Z biegiem czasu Laender zmienia się i przestaje przypominać bohatera, którego poznaliśmy na początku gry. Sporadyczne scenki i dialogi starają się wyjaśnić jego motywy, ale czuć, że twórcy przy pisaniu historii się gdzieś pogubili. Mimo wyboru kart i pokonywania kolejnych poziomów w kluczowych momentach nie mamy nic do powiedzenia i obserwujemy linearną ścieżkę fabularną. Niekiedy cut scenki są okraszone dubbingiem, który wyszedł drętwo. Aktorzy czytają dialogi praktycznie bez emocji, co jest dodatkowo rozczarowujące, ponieważ muzyka świetnie oddaje akcje tytułu. Niewiele gier ostatnio sprawia, że pamiętam melodie, które towarzyszą mi w walce lub podczas intra. W przypadku Fallen Legion ścieżkę dźwiękową będę pamiętać jeszcze długo po skończeniu gry.
Od strony wizualnej nie można na nic narzekać. Postacie jak i wrogowie są ładnie narysowane, lokacjom też niczego nie brakuje. Całość przypomina stylem Dragon’s Crown.
Fallen Legion mógłby być bardzo dobrą grą. Posiada ciekawy, łatwy do nauczenia się system walki, ale też na tyle skomplikowany by spędzić nad nim trochę czasu. Podoba mi się aspekt dwóch narracji żałuję tylko, że muszę posiadać dwie kopie gry by je poznać. Mam szczerą nadzieję, że obecne problemy z utrzymaniem płynności animacji są przejściowe i zostaną naprawione w kolejnej łatce.
Bardzo doceniam, że twórcy zainwestowali w Vite i zrobili port na tę konsolę, moim zdaniem to zadanie ich niestety przerosło. Z ciekawie zapowiadającego się tytułu wyszedł średniak, który dodatkowo nie najlepiej działa.
Trudno mi polecić Fallen Legion szerszej widowni, fani gatunku na pewno znajdą w nim coś dla siebie. Dla tych, którzy nie grają w RPG akcji nie ma tutaj nic, co zachęciło by ich do spróbowania innych tytułów tego typu.
Ocena Portalu: 5.5
Fallen Legion: Flames of Rebellion dostarczył wydawca gry: YummyYummyTummy.
Dodaj komentarz