Odin Sphere pierwotnie zostało wydane na PS2 w 2007 roku. Przypomnę, że w tym samym roku debiutowało PS3 na starym kontynencie. Poprzez dość niefortunną datę premiery oraz problemy z utrzymaniem płynnej animacji, tytuł ten mogła ominąć spora ilość graczy. Studio Vanillaware na szczęście zadbało by to nadrobić i uraczyło nas remasterem na wszystkie obecne platformy od Sony.
W magicznym uniwersum bazującym na skandynawskiej mitologii wcielamy się kolejno w 5 postaci. Nie myślcie jednak, że każda z nich będzie kontynuować wątek poprzedniej – wszystkie bowiem istnieją w tej samej osi czasu. Tworzy to bardzo ciekawą konstrukcję, gdzie każdy z bossów może być grywalną postacią w kolejnej części historii. Dzięki temu bardzo długo nie wiemy kto właściwie jest naszym głównym przeciwnikiem i w pełni poznajemy motywy kierujące każdą z postaci. Myślicie, że łatwo się zgubić? Nic bardziej mylnego. Odin Sphere jest jedną z niewielu gier, gdzie wszystko jest świetnie wyjaśnione. Nie mam tu na myśli tylko samych samouczków, które towarzyszą nam przy pojawieniu się każdej nowej opcji. Wszystkie przedmioty, czy opcje zawarte w grze są świetnie objaśnione i mają bogate opisy. Dzięki temu opcje syntezy są bardzo klarowne i nie sposób się pomylić. Nie ma możliwości, że nie znamy atrybutów danego przedmiotu czy też nie wiemy jaki będzie rezultat naszych działań. Bardzo ułatwia to rozgrywkę i pozwala w pełni cieszyć się grą.
Sama gra to RPG akcji utrzymany w duchu staroszkolnych beat’em up. Po pięknie malowanych tłach biegamy na boki i kosimy przeciwników, starając się o jak najwyższe combo. Pamiętając jednak, że jest to RPG podnosimy też poziom postaci i odblokowujemy kolejne umiejętności. Każda postać jest unikalna i ma swoje drzewko ulepszeń. Za każdym podejściem do gry, uczymy się stylu walki bohatera którym gramy. Szkoda, że razem z nowymi protagonistami nie dostajemy nowych map, bo mimo ciekawych walk i chęci odkrywania umiejętności, same lokacje potrafią się opatrzeć.
Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że to nie one są najlepszym źródłem doświadczenia. Kluczowym elementem są nasiona oraz produkty żywnościowe, które znajdujemy w różnych lokacjach. Możemy je zasadzić i wyhodować plony dające punkty doświadczenia. Jest to lepsze i szybsze rozwiązanie niż wielokrotne zabijanie tych samych przeciwników, zwłaszcza jeśli zależy nam na dobiciu poziomu. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony na łatwym lub normalnym poziomie trudności możemy w miarę płynnie przejść przez całą grę, nawet bez doświadczenia w podobnych produkcjach. Z drugiej strony takie przystanki by zasadzić roślinę, zebrać plony i podnieść poziom trochę wybijają z rytmu, szczególnie kiedy chcemy szybkiej i wymagającej zręczności rozgrywki.
Pod względem graficznym nie mam temu tytułowi nic do zarzucenia. Jest naprawdę starannie przygotowany, działa płynnie nawet na Vicie. Muzyka na pewno wpadnie Wam w ucho, bo ścieżki dźwiękowej miło się słucha nawet poza grą. W moim odczuciu sama produkcja fabularnie mogłaby być lżejsza. Brakuje mi czasami odskoczni od ciężkiego klimatu i rozterek bohaterów. Żałuję, że twórcy nie zdecydowali się na wprowadzenie choć jednej humorystycznej postaci, dla kontrastu lub żeby chociaż rozładować sytuacje.
Jeśli ominęliście ten tytuł w czasach PS2, to teraz nie powtarzajcie tego błędu. Odin Sphere to bardzo solidna produkcja, która zapewni Wam godziny dobrej zabawy. Dla tych co chcą zapoznać się z fabułą i tylko trochę powalczyć remaster oferuje łatwy poziom trudności. Jeśli jednak chcecie poznać tę produkcję dokładnie taką jaką była kiedyś – jest też tryb klasyczny. Fani tego tytułu ucieszą się, jak dobrze prezentuje się odświeżona wersja, za to nowoprzybyli mogą poznać jeden z lepszych tytułów na PS2. Spokojnie mogę polecić grę nie tylko fanom gatunku.
Grę do recenzji dostarczył wydawca: Nis America
Dodaj komentarz