Do premiery (zaplanowanej na 11 marca) najnowszych przygód Agenta 47 zostało już tylko kilka tygodni. Twórcy, aby jeszcze bardziej podkręcić zainteresowanie fanów skradanek i przygód łysego bohatera, udostępniło betę nadchodzącej produkcji. Jakie są moje wrażenia, co mi się w niej podobało, a co wydaje się zbędne? Tego dowiecie się z tego tekstu.
Hitman umożliwia graczom wcielenie się w rolę płatnego zabójcy, klona. Nigdy nie interesuje go, dlaczego dana osoba jest celem. Postać jest prosta – chodzi jedynie o to, aby zgadzała się wypłata za zlikwidowanie problemu. Jest to w zasadzie niezmienne w każdej odsłonie z serii i dobrze, że i w becie producenci nie próbowali zmienić charakterystyki głównego bohatera. Ma być on narzędziem do zabijania i nie ma przejawiać żadnych emocji.
Jak wspomniałem wcześniej, seria Hitman należy do gatunku skradanek. Nie zmienia się to i w tegorocznej części, akcje a la Rambo są tu bardzo złym pomysłem, o czym bardzo chętnie dadzą nam znać przeciwnicy wspomagani przez celnie wystrzelone kule. Ginie się tu bardzo łatwo, to nie jest tytuł, w którym można sobie pozwolić na nieskrępowaną niczym rozwałkę. W rolę zabójcy na zlecenie należy się odpowiednio wczuć. Pierwszym, co należy zrobić po dotarciu na miejsce akcji jest rozpoznanie terenu i ochrony przyszłej ofiary. Ja najpierw badałem, w jakie miejsca może udać się cel, a także jacy pracownicy mają dostęp do określonych obszarów. Trzeba bowiem wiedzieć, że bardzo ważnym elementem Hitmana zawsze były i są przebrania. Nasz Agent 47 bardzo często zakłada na siebie ubrania danych grup społecznych. Nierzadko, aby dostać się do celu, należy najpierw przebrać się za pracownika serwisu, po czym na przykład za policjanta, czy kucharza. Możemy pozbyć się poprzedniego właściciela naszego stroju na kilka sposobów. Najbardziej oczywistym jest ogłuszenie go – podkradamy się za postać, naciskamy kwadrat, a 47 pozbawia cywila przytomności. Możemy także nacisnąć trójkąt, by skręcić kark trzymanej osobie, jednakże nie jest to dla mnie dobra opcja. Raz dlatego, że jest to czynność dość głośna i może ściągnąć nam na głowę posiłki, ale także z tego powodu, że staram się wykonywać misje jak profesjonalista – zabijać tylko cel, a po dogłębnym poznaniu misji wykonywać ją tylko w domyślnym stroju, w którym zaczynamy zlecenie (niestety, w becie był to golf, ale mam nadzieję, że w pełnej wersji każde zadanie będzie można wykonać w garniturze).
Tym, co stanowi o sile marki Hitman zawsze była otwartość zamkniętych misji. Brzmi to sprzecznie, ale za chwilę wyjaśnię, co kryje się pod tym pojęciem. Mianowicie zlecenia możemy pozbyć się na co najmniej kilka sposobów. Prosty strzał w głowę z pistoletu z tłumikiem, zabójstwo ze snajperki, popchnięcie opierającego się o barierkę delikwenta i upozorowanie wypadku, zatrucie napoju, zrzucenie łodzi ratowniczej, utopienie w sedesie – wydaje się, że jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia gracza. Twórcy po raz kolejny sprawili, że mimo że misje odgrywają się na zgoła niewielkim terenie, mnóstwo jest metod pozbycia się celu, co wpływa na współczynnik powtarzalności misji (podobnie jak małe wyzwania, takie jak pozbycie się przedmiotu kontraktu w specyficznym stylu). Nie kończy się ona na zabójstwie. Cel jest co prawda jeden, ale chęć odkrycia i wdrożenia coraz to kolejnych metod odbierania życia wciąga i nie pozwala się oderwać od gry.
Przy całej tej zabawie nie da się nie zauważyć, że grałem w betę. Zdarzały się sporadycznie spadki liczby klatek na sekundę do około 20, a więc była to psująca odbiór produktu ilość. Graficznie tytuł jest nierówny, zdarzają się przenikania tekstur, a animacje niekiedy się trochę rwały. Jednakże, uwzględniając poziom zaawansowania budowy kodu i pozostały czas do premiery można mieć nadzieję, że niedoróbki te zostaną naprawione w kilku łatkach wydanych w okolicy ukazania się Hitmana. Najważniejsze, że beta dała poczucie, iż finalny produkt może być całkiem udaną przygodą 47-ki, głos bohatera nadal podkładany jest przez Davida Batesona, a gra nadal jest skradanką wymagającą myślenia, kombinowania i przebierania się. Szkoda jedynie, że instynkt (aktywowany przez przycisk R1) jest zbyt dużym ułatwieniem – działa przez ściany, zaznaczając wszystkich przeciwników i osoby niezależne. Ogólnie jednak beta bardzo przypadła mi do gustu i nie mogę się doczekać na 11 marca.
Dodaj komentarz