Cenega – jeden z największych na polskim rynku wydawców gier stał się dla mnie największym i za razem najmilszym zaskoczeniem podczas targów. Głównie dlatego, że w ich strefie można było zagrać w kilka tytułów, które jeszcze nie zadebiutowały na rynku.
Można śmiało powiedzieć, że strefa Cenegi była najbardziej zbliżona do zachodnich standardów jakie znamy z niemieckiego Gamescomu czy amerykańskiego E3. Just Cause 3, Battleborn, Total War: Warhammer czy Street Fighter V. To w te tytuły mogliśmy zagrać jeszcze przed premierą.
Drugiego dnia, gdy pojawiły się tłumy, w kolejce do tych gier nie czekało się dłużej niż 10-15 minut, co jak na targowe standardy jest wynikiem więcej niż zadowalającym. Aby niepotrzebnie nie wykluczać graczy konsolowych/PC-towych, przy każdym stanowisku mogliśmy wybrać jakie chcemy sterowanie (pad lub klawiatura + mysz). W skrócie – najwyższy, światowy poziom.
Oprócz stanowisk z grami przedpremierowymi w strefie znajdowało się wiele stanowisk z grami mającymi debiut dawno za sobą. Dzięki nim miałem okazję faktycznie poczuć i zobaczyć jak sprawują się kilkumiesięczne hity, które znajdują się w moim growym backlogu (tak Max, patrzę na Ciebie). Gdy już ograliśmy co mieliśmy ograć można było udać się do mini sal kinowych i obejrzeć krótkie pokazy z Mafii 3, XCOM 2, Deus Ex: Rozłam Ludzkości i Hitmana.
Największą wpadką okazał się brak standów z Dark Souls III, dla których niektórzy specjalnie zakupili wejściówki na dzień prasowy. Oczywiście oświadczenie w tej sprawie zostało wystosowane wcześniej, lecz wciąż pewien niesmak pozostał.
Gracze łasi na growe gadżety mogli brać udział w konkursach odbywających się na małej scenie. Na szczęście, nawet gdy zawodnikowi poszło poniżej oczekiwań to nie puszczano go z gołymi rękoma. Sama scena posłużyła jeszcze do prezentacji Total War: Warhammer prowadzonej przez jednego z twórców. Podsumowując, świetne gry, świetna organizacja no i piękne cosplayerki.
Ubisoft mógł poszczycić się największą ilością stanowisk do grania (przynajmniej tak wynikało z moich obserwacji). Wszystko za sprawą Heroes VII, Anno 2205 oraz Assassin’s Creed: Syndicate. Mocno uderzono więc w największą grupę graczy w Polsce. Graczy komputerowych. Największą atrakcją Ubi była sekcja z wyczekiwanym Tom Clancy’s The Division. Największa atrakcja okazała się największym rozczarowaniem. Do dyspozycji mieliśmy konsole Xbox One, które przegrzewały się po kilku minutach, co kończyło się freezem i wyłączeniem gry. Rozgrywka sama w sobie też rozczarowała. Ubisoft po raz kolejny serwuje na targach przepiękne trailery z niesamowitą, fotorealistyczną grafiką, a do rąk dostajemy produkt z grafiką co najmniej przestarzałą. Do premiery pozostało jeszcze trochę czasu, lecz nie liczę na wiele zmian względem ogranej wersji. Gameplay przypominał po części ten znany z Destiny lub Borderlands, gdzie mamy do czynienia z nieprzeciętnie wytrzymałymi przeciwnikami, którym strzał w głowę ze strzelby z odległości dwóch metrów niestraszny. Przed rozpoczęciem rozgrywki zostaliśmy podzieleni na dwa zespoły i na samym początku rozgrywka przyjęła kształt kooperacyjny aby na koniec zmienić się w drużynowy deathmatch. Tylko rozgrywka ratuje ten tytuł przed skreśleniem tego tytułu z listy gier do ogrania w przyszłym roku.
Wszystko jednak wskazuje, że Ubisoft po raz kolejny zagalopował się w prezentacji na E3 i w ostatecznym produkcje z trudem rozpoznamy rozgrywkę z dwuletniego trailera.
Assassin’s Creed: Syndicate to dalej ten sam assasyn (może mniej zbugowany i lepiej zoptymalizowany niż Unity). Fani będą się cieszyć, reszta graczy będzie narzekała na odcinanie kuponów i odgrzewanie już bardzo nieświeżego kotleta.
Wisienką na francuskim suflecie były prezentacje gry Just Dance 2016 prowadzone przez profesjonalny zespół taneczny. Muszę przyznać, że czekając w kolejce do Division bardzo przyjemnie zerkało się na skąpo ubrane tancerki prezentujące swoje wdzięki.
Moje oczekiwania względem Ubi nie były wygórowane, głównie za sprawą ostatnich gier odnoszących umiarkowane sukcesy. Dzięki temu się nie zawiodłem i dostałem to czego chciałem.
Dodaj komentarz