Badabada, badabada… Zapraszam na recenzję gry o słoniu.
Tembo the Badass Elephant to nowa produkcja studia Game Freak z gatunku zręcznościowy platformer 2D. Fabuła gry jest naprawdę bardzo prosta. Ot, pewne miasto zostaje zaatakowane przez wrogich najeźdźców i samo nie jest w stanie uwolnić się z ich szponów. Dlatego też władni postanawiają wykonać telefon do słonia z sił specjalnych, aby pomógł im rozprawić się z armią rzezimieszków. To wszystko. Fabułę poznajemy rzecz jasna na początku poprzez oglądanie komiksowych obrazków, bez żadnego tekstu czy lektora.
Tembo jest zaprzeczeniem wszystkiego, co wiemy bądź też domyślamy się na temat słoni. Jest zwinny, szybki, lekki. Niemożliwe? Jak widać możliwe. Co prawda jest na pozór duży i gruby, ale to nie zmienia faktu, że potrafi żwawo podskakiwać czy wykonywać w powietrzu salta. Po wcieleniu się w rolę Tembo, naszym zadaniem jest taranowanie wszystkiego, co tylko stanie na naszej drodze. Niestraszni są nam uzbrojeni w maczety czy miotacze ognia żołnierze, czołgi, drony, a nawet helikoptery. Słoń oprócz ogromnej siły pozwalającej równać mu z ziemią dosłownie wszystko ma też trąbę (wow, odkrywcze prawda? :D), którą może naładować wodą ze specjalnych zbiorników. Ta z kolei ułatwia mu walkę z przeciwnikami władającymi ogniem lub też rozwiązywać drobne zagadki.
Sterowanie w grze jest nadzwyczaj proste, a wszystkie kombinacje są dość intuicyjne, dzięki czemu możemy skupić się wyłącznie na czerpaniu przyjemności z kolejnych poziomów. W gwoli ścisłości, słoniem poruszamy się wykorzystując lewy analog tudzież D-pad, za skok odpowiada krzyżyk, natomiast kwadratem uruchamiamy przyspieszenie Tembo i jego szarżę. Do przejścia mamy kilkanaście poziomów, co jakiś czas zmagając się z większym bossem. Oprócz tego, po ukończeniu kilku z nich pojawia się bramka punktowa, której nie możemy przejść bez zebrania określonej liczby punktów. To z kolei wiąże się z powtarzaniem niektórych partii gry. Wspomniane punkty uzyskujemy za pokonywanie przeciwników oraz uwalnianie zakładników, którzy siadają na grzbiet naszego słonika i towarzyszą mu w dalszej rozwałce.
Oprócz tego na planszach porozrzucana jest cała masa fistaszków, które zbieramy do ogromnego słoja. Po wypełnieniu go, nasz Tembo dostaje dodatkowe życie. Słonik posiada oczywiście pasek zdrowia, ale nie sposób uniknąć każdej z czekających na nas pułapek. Po wyczerpaniu wszystkich „żyć” dany poziom musimy zaczynać od początku. Niestety porażki w zabawie są nieuniknione. Szkoda, że często spowodowane dość nieprecyzyjnym sterowaniem, przez co poziom trudności może wydawać się dużo wyższy niż w rzeczywistości jest.
Cała graficzna otoczka jest wręcz cudowna. Uwielbiam takie rysunkowe klimaty. Ogromna liczba kolorów i drobne niuanse w postaci chociażby odgłosów wydawanych przez słonia ukazanych w postaci komiksowych napisów „BADABADA” i innych. Na szczególną uwagę zasługują także takie detale jak dym, kawałki taranowanych samochodów czy fragmentów budynków, które w efektowny sposób latają w powietrzu. Co prawda bywa niekiedy, że zadymienie jest tak duże, że nasz Tembo znika nam z oczu, a to wówczas wiąże się drobnymi problemami w sterowaniu.
Podsumowując Tembo the Badass Elephant jest naprawdę dobrą platformówką trzymającą poziom gatunku. Fani takiego rodzaju produkcji powinni być zadowoleni. Pomijając nawet drobne wady, takie jak chociażby nieprecyzyjne sterowanie utrudniające grę w ciężkich momentach, to i tak warto po nią sięgnąć. Każdy kolejny krok sprawia, że coraz chętniej do niej wracamy, nawet jeśli wiąże się to z powtarzaniem poziomów w nieskończoność.
Grę do recenzji dostarczył wydawca: SEGA.
Dodaj komentarz