Macie ochotę na wielką batalię z tysiącami nacierających na Was wrogów? W takim razie koniecznie musicie sprawdzić ten tytuł.
Warriors Orochi 3 Ultimate to wzbogacona wersja gry – slashera z 2011 roku. Czy taki szmat czasu wyszedł tej produkcji na dobre? Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej recenzji będziecie mogli sami odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zaczynając jednak od początku. Tytuł ten jest tzw. cross-overem dwóch znanych serii. Mianowicie Dynasty Warriors i Samurai Warriors. Pewnie w erze jeżdżących po ulicach cross-overów na masową skalę nie muszę tłumaczyć, co to takiego jest. Jednak, aby wszystko miało swoje przysłowiowe ręce i nogi… Tak jak Nissan Quashqai, Mitsubishi ASX czy Renault Captur są cross-overami, bo dzierżą w sobie cechy aut wielu klas np. SUV-a i samochodu osobowego, tak w Warriors Orochi 3 Ultimate mamy połączenie postaci z podanych przeze mnie, może nie wielu, ale dwóch produkcji. Wspomniałam wcześniej, że jest to wzbogacona wersja gry. Warto, więc wspomnieć, co nowego się tutaj pojawia. A więc mamy dwie nowe historie: “The Tale of the Latter Day” i “The Tale of the Former Day”. Oprócz tego zostały tutaj dołączone m.in. nowe areny, zadania poboczne, nowe umiejętności, opcje modyfikacji broni. Do dyspozycji mamy także tryb Gauntlet oraz powrócił znany z wersji gry wydanej na WiiU tryb Duel.
Akcja gry, rozgrywa się kilka lat po wydarzeniach z Warriors Orochi 2. Rozgrywkę zaczynamy oczywiście od Prologu, gdzie po kolei bierzemy udział w wydarzeniach. I tak wkrótce dowiadujemy się, że ówczesne lokacje są nękane przez ośmiogłową Hydrę, a wszyscy śmiałkowie chcący stawić jej czoła giną na potęgę. Zginąć miała także trójka naszych bohaterów. Z opresji ratuje ich jednak skośnooka Kaguya, która twierdzi, że pochodzi z mistycznego świata i chce im pomóc. Dzięki jej magicznej mocy podróżowania w czasie, nasi protagoniści mają możliwość powrotu do wydarzeń z przeszłości. A w jakim celu? A no, w celu ujarzmienia Hydry i wyzwolenia swoich towarzyszy spod jej szponów. Tak kończy się Prolog, a my zostajemy przeniesieni do obozu (Camp), który jest punktem wyjścia do dalszych zmagań, jest takim naszym centrum dowodzenia.
To właśnie w tym obozie mamy możliwość kupowania nowych broni (u Blacksmitha), dokonania fuzji, czyli stopienia starej broni na rzecz nowej, co oczywiście jest nieodzownym elementem gry. Bowiem chcąc zmierzyć się z silniejszymi przeciwnikami musimy stale modernizować nasze oręże. Oczywiście skoro możemy kupować, to możemy i sprzedawać rzeczy, które wypadły nam po zabiciu wrogów. Ponadto w obozie mamy także możliwość dostosowania swojej drużyny.
W tym momencie nadszedł najwyższy czas, aby napisać coś o samej rozgrywce. Chcąc zacząć naszą zabawę udajemy się do specjalnego portalu, który znajduje się w – nazywanym przeze mnie – centrum dowodzenia. Naszym oczom ukazuje się menu wyboru pola walki. Ogółem jest 8 rozdziałów, które z kolei składają się z kilku lokalizacji. Podczas ich przeglądania, po prawej stronie ekranu mamy opis danego terenu bitwy, wraz z jego poziomem skomplikowania (maksymalnie 10 gwiazdek) i opisem, jakie cele należy wykonać. W dalszym etapie wybieramy interesujący nas poziom trudności (easy, normal, hard lub chaos), zapoznajemy się z krótką historią i rozpoczynamy zabawę. Ta w głównej mierze opiera się na likwidowaniu setek jak nie tysięcy wrogów. Od czasu do czasu musimy pokonać jakiegoś bossa, który oczywiście jest w obstawie, czy też w odpowiednim czasie dotrzeć w jakieś miejsce by wyzwolić swoich sprzymierzeńców. Na szczęście nie musimy biegać po całej mapie, ale nie istnieje też coś w stylu cudownego kliknięcia, które przeniesie nas w docelowe miejsce szybko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Do tego możemy wykorzystać przedzielonego nam konia (wystarczy nacisnąć górę krzyżaka Vity), a nasze zwierzę pojawia się właściwie nie wiadomo skąd.
W grze pod kontrolą mamy trzech bohaterów, których możemy podczas rozgrywki zmieniać (odbywa się to za pomocą tylnego panelu dotykowego). Każdy z nich zdobywa punkty doświadczenia, a co za tym idzie – zdobywa kolejne poziomy, oczywiście tylko wtedy, gdy akurat nim gramy. Do dyspozycji mamy 4 rodzaje ataków: Basic Attack, Charge Attack, Ex Attack i Special Attack. Ich kombinacje możemy sprawdzić w menu podczas bitwy. Istnieje także możliwość łączenia ataków całej trójki (najpierw należy nacisnąć dolny przycisk krzyżaka Vity – wtedy nasi bohaterowie walczą w zespole). Po zakończonych walkach do naszej drużyny dołączają różni oficerowie/dowódcy, a także dostajemy obrazki, które idealnie nadają się na tła ekranu Vity, ale o tym później.
Nadmieniłam wcześniej o możliwościach dostosowania naszej kompani. W obozie po naciśnięciu przycisku „start” wyświetla się jego menu. Mamy wówczas możliwość zmiany swojego teamu, tworzenia dowolnych kombinacji oficerów, a także możliwość zmiany kostiumów. Oprócz tego istnieje też taka opcja jak „Distribute Growth Points”. Tutaj możemy rozdzielać punkty „wzrostowe” naszym postaciom, dzięki czemu ich poziom, jak i pozostałe statystyki (m.in. życie, atak, obrona) błyskawicznie rosną. Ponadto istnieje jeszcze coś takiego jak budowanie relacji między naszymi bohaterami, co przekłada się później na wyniki osiągane podczas współpracy w jednej drużynie.
Nadeszła pora na wzmiankę na temat trybów. Na pierwszy ogień idzie tryb Duel. Tutaj wybieramy 3 wojowników i toczymy walkę przeciwko drugiemu 3 – osobowemu teamowi. Możemy pojedynkować się z innymi graczami, a więc online za pośrednictwem PSN (wbudowana opcja cross – platform), lokalnie za pomocą Ad Hoc lub offline z NPC. Możemy tutaj wybrać sobie 4 strategiczne karty, które będą podnosiły nasze statystyki (np. zwiększenie ataku, regeneracja życia). Podczas zabawy włączane są za pomocą czterech przycisków krzyżaka. Walka toczy się na wybranych przez nas arenach. Tutaj z pewnością najlepiej odnajdą się fani bijatyk.
Czas na tryb Gauntlet. W tym trybie kierujemy grupą 5 bohaterów, ustawionych w wybranej przez nas formacji, którą możemy zmieniać. Naszym zadaniem jest likwidowanie wrogów – nic się w tej materii nie zmienia – na różnych etapach tak, aby dotrwać do końca starcia w jednym kawałku. Warto zaznaczyć, że w momencie śmierci któregoś z naszych kompanów, walkę możemy kontynuować bez poległego lub też poczekać na jego respawn.
W Warriors Orochi 3 Ultimate mamy także tryb Musou Battlefields. Możemy tutaj dowolnie edytować ukończone przez nas poziomy i tworzyć własne oryginalne pola walki np. wybrać oficerów/dowódców, którzy pojawią się w bitwie, dobrać linię dialogów, zmienić muzykę lub też to co mi się najbardziej podobało zmienić naszych wrogów w tygrysy, które z kolei po zabiciu zamieniają się w wilki. Śmiesznie to wszystko wygląda i daje naprawdę sporo frajdy zwłaszcza, że stworzonymi przez nas mapami możemy dzielić się z innymi graczami.
Na sam koniec zostawiłam sobie jeszcze wspomniane przeze mnie na początku recenzji tła, które idealnie nadają się na ekran Vity. W tym celu udajemy się do galerii, gdzie możemy przeglądać różnego rodzaju tapety. Możemy wówczas zrobić zrzut ekranu, przejść do ustawień konsoli i zmienić tapetę naszego handhelda. Ciekawe urozmaicenie..
Udźwiękowienie jak i oprawa graficzna prezentują naprawdę wysoki poziom w recenzowanej produkcji. Takie jest moje zdanie na temat, a nie wiem czy mogę być tutaj osobą jakkolwiek wartościującą aspekty techniczne. W każdym bądź razie całość tworzy naprawdę klimatyczną całość. Jedyna rzecz, jaka przeszkadzała mi WO3 Ultimate to wolno wczytujące się tekstury, które były w oddali, natomiast muszę tu nadmienić, że nie zdarzały się żadne spadki fps, mimo że na ekranie Vity niekiedy naprawdę sporo się działo. Warto także wspomnieć o zachowaniu oryginalnych japońskich głosów postaci, co buduje tę niesamowitą atmosferę. Oczywiście nie mogło się obyć bez angielskich napisów. Każdy poziom menu zawiera odpowiedni opis, wszystko podane jest jak na tacy, niczego nie trzeba się domyślać. Warriors Orochi 3 Ultimate polecam oczywiście wszystkim fanom serii, ale też nowicjuszom, którzy nie mieli nigdy wcześniej do czynienia z tym tytułem. Uważam, że każdy powinien znaleźć tutaj coś dla siebie.
Specjalne podziękowania dla Koei Tecmo Europe za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz