Gaming w Los Angeles z perspektywy turysty
Każda moja wycieczka czyni mnie bogatszym. Bogatszym o wiedzę, rzecz jasna. Idąc śladem własnych zainteresowań, często za granicą zwracam znaczną uwagę na gry. Ludzie czasem trzymają w ręku książki, inni świeże gazety, a kolejni… konsolę. Postanowiłem w dzisiejszym felietonie podsumować to, co zobaczyłem przez niecały tydzień w słonecznej stolicy Kalifornii.
Vita ma się dobrze
Nie, nie zdobyłem strzeżonych informacji z tutejszej siedziby Sony. Wnioskuję, patrząc po upodobaniach Amerykanów. Na plaży, w autobusach albo gdzieś na siedzeniach samochodów najczęściej widywałem właśnie Vity. Przewinęło się kilka oldschoolowych PSP, nawet jeden GameBoy… Nie widziałem żadnego 3DS’a. W moich osobistych statystykach króluje najnowsza konsola przenośna od Sony.
Dlaczego? Tylko jeden powód przychodzi mi do głowy: przeceny. W większości sklepów można natknąć się na zachęcające promocje związane z Vitą. Skoro my mogliśmy niedawno dostać ją za 300zł, to i w USA nie jest wielkim problemem, by dostać przenośną konsolę za niewielkie pieniądze.
Wojny sklepowe
Ten aspekt interesował mnie najbardziej. PS4 kontra Xbox One. Chodziłem po sklepach elektronicznych; nie miałem okazji odwiedzić lokali poświęconych tylko i wyłącznie grom, jednak właśnie o to mi chodziło. W Best Buy (sieć sklepów z elektroniką w USA) jest niebiesko. Dziesiątki gier, słuchawki dedykowane, niebieskie pady i półki wyłożone zestawami z Destiny. Xbox jest oczywiście w ofercie, ale to konsola Sony bardziej rzuca się w oczy.
Spodziewałem się sytuacji zupełnie odwrotnej. W końcu pudło od Microsoftu było przez długi czas towarem ekskluzywnym dla Stanów Zjednoczonych.
Pełny profesjonalizm
Sam dział dla graczy prezentuje się bardzo imponująco. Półki konsolowe przypominają w znacznym stopniu naszą ofertę, jednak dopiero, gdy znajdziemy obszar dedykowany komputerom można zauważyć różnicę. Zwyczajny Best Buy na obrzeżach miasta świeci firmą Razer, kolorowe, profesjonalne klawiatury wystawione są na pokaz, a regały otwierają dla nas zupełnie różne wrażenia z gier.
Tutaj przeszkodami mogą być tylko pieniądze. W Polsce taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca. Po pierwsze gaming nie jest na tyle rozpowszechniony, żeby pokusić się o podobnych rozmiarów oferty. Po drugie, 150$ – 200$ dla Amerykanów to nie taka tragedia za słuchawki do komputera. W końcu zaraz obok można znaleźć Beats by Dr. Dre, za które porządnie się wykosztujemy.
Miałem okazję porozmawiać z dwójką klientów w jednym ze sklepów. Jeden z nich przyjechał po konsolę nowej generacji, nie podejmując wcześniej ostatecznej decyzji. Przyznał mi, że większość z jego znajomych kupiła Xboxa, ale on sam nie jest do końca przekonany. Koniec końców i tak sięgnął po pudło Microsoftu, twierdząc, że musiałby się przeprowadzić do „wherever you came from” („do tego miejsca, z którego ty przyjechałeś”).
Druga osoba krótko dała mi do zrozumienia, że Xbox zawsze królował w USA i dalej tak zostało.
Przez pierwsze dni odniosłem wrażenie, jakby Amerykanie nie grali zbyt dużo. Potem zajrzałem do kilku sklepów, porozmawiałem z klientami i zmieniłem zdanie. Vita to dla nich zwyczajny gadżet. Gdyby zażądali za nią 500$, to prawdopodobnie kurzyłaby się na półkach. Ceny i liczba gier zachęcają. Za to PS4 „sprzedaje się nieźle” według opinii jednego z pracowników Best Buy.
Dodaj komentarz