Jesteście ciekawi, co może wyjść z połączenia gry akcji, RPG oraz strategi turowej? Zapraszam na recenzję gry Transistor w wersji na PS4
Transistor to niesamowita gra akcji stworzona przez kalifornijskie studio Supergaint Games. Gameplay jest fantastycznym połączeniem elementów produkcji RPG, hack’n’slash oraz strategii turowej, a wszystko to pokazane jest w rzucie izometrycznym. Gracz wciela się w rolę młodej piosenkarki, której udało się przeżyć zamach na jej życie. Niestety w wyniku tych wydarzeń artystka straciła głos oraz została właścicielką Transistora – tytułowego miecza.
Nasza protagonistka to piękna, młoda kobieta o czerwonych włosach, której imię brzmi Red. Od najmłodszych lat kochała śpiewać i czasem stała się jedną z najbardziej popularnych artystek cyberpunkowego miasta Cloudbank. Niestety podczas jednego z występów nieznani sprawcy chcieli przeprowadzić zamach na jej życie. Atak ten nie powiódł się, ale Red przez to straciła głos. Napastnicy pozostawili po sobie tajemniczy miecz, który potrafi mówić i zachęca naszą bohaterkę, aby weszła w jego posiadanie. Dodatkowo we wspomnianym mieście wybucha epidemia, która powoduje tajemnicze znikanie mieszkańców. Tylko Red wraz z Transistorem mogą zapobiec dalszemu wyludnieniu miasta. Wyruszają więc w niebezpieczną podróż, której celem jest zniszczenie wirusa i osoby, która za wszystkim stoi.
Tropem dziewczyny podążają kolejni mordercy, którzy chcieliby w swoje ręce dostać tajemniczy miecz. Red nie chowa się w kąt, chwyta oręż i chce poznać wszystkie tajemnice Transistora oraz przeszłość jego wcześniejszych właścicieli. Przemierzając ulice Cloudbank będziemy często narażeni na ataki różnych robotów – nazwanych w grze Procesami.
Walkę możemy toczyć na dwa sposoby. Pierwszym może być typowa zręcznościowa potyczka hack’n’slash. Drugim i mocno promowanym przez dewelopera jest tryb turowy. Aby go odpalić, musimy wcisnąć R2. W tym trybie mamy określoną ilość ruchów, którą wskazuje nam pasek na samej górze ekranu. Oczywiście głownie będziemy korzystać z umiejętności ofensywnych, ale defensywne także się przydadzą. Tym bardziej, że po wykonaniu wszystkich zaplanowanych ruchów Red nie może atakować ani się bronić. Musimy odczekać aż pasek planowania ruchów z powrotem się naładuje. Jeżeli kiedyś graliście już w produkcje na zasadzie „gorącego krzesła”, to szybko odnajdziecie się w trybie turowym Transistora.
Red jednocześnie może skorzystać z czterech umiejętności, które możemy przypisać do czterech geometrycznych przycisków pada. Umiejętności zdobywamy wraz ze wzrostem poziomu doświadczenia, a ten rośnie wraz z kolejnymi wygranymi pojedynkami z robotami. Oprócz czterech głównych obsadzonych gniazd możemy do każdego obsadzić jeszcze dwa mniejsze. Niewykorzystane umiejętności działają jak perki dla naszego miecza oraz mogą być doładowaniem pozostałych.
Niestety, tryb turowy ma też swoje wady; nie możemy w nim w żaden sposób ruszyć kamerą, przyjrzeć się polu bitwy, czy sprawdzić, gdzie są pozostali przeciwnicy. Drugi duży minus to brak uników, a szkoda, bo prawy analog jest w tej grze w ogóle niewykorzystywany. Warto zaznaczyć, iż twórcy Diablo 3 udowodnili, że prawy analog świetnie nadaje się do uników w grach z widokiem izometrycznym.
Przeciwnicy nie są specjalnie wymagający, ale ich zdolności potrafią dać w kość. Przykładowo psy-roboty, nazwane „Aport”, potrafią się szybko poruszać, natomiast „Koguty” będą rzucać w nas jajkami. Inni oponenci potrafią się klonować, znikać, czy strzelać pociskami z prędkością światła. Niestety nieprzyjaciół nie ma dużo i często walczymy z tymi samymi robotami.
Nasza bohaterka oczywiście nie jest nieśmiertelna, ma swój pasek zdrowia, ale gdy go stracimy, to Red od razu nie ginie, tylko traci jedną z umiejętności wedle obrażeń, jakie zadają – od największej do najmniejszej. Dopiero, gdy stracimy ostatnią umiejętność naszą bohaterkę spotyka śmierć, a gracz dostaje możliwość rozpoczęcia rozgrywki od ostatniego punktu kontrolnego.
Dzięki zbieranym umiejętnościom Red może korzystać z Transistora na wiele sposobów. Z rękojeści miecza można strzelać kilkoma rodzajami pocisków, można przywołać sobie obrońcę, albo zauroczyć wrogiego robota, aby przez kilka sekund walczył u boku bohaterki. Red może także skorzystać z niewidzialności lub szybkiego przeniesienia do jakiegoś punktu. Takich umiejętności odblokuje się dość dużo, a testowanie ich w różnych wariantach daje dużo frajdy i satysfakcji.
Można by pomyśleć, że nasz duet na pierwszy rzut oka jest mało ciekawy – mamy damę bez głosu, której towarzyszy dżentelmen bez ciała. Pomyślicie, jak oni się ze sobą komunikują. Otóż Transistor cały czas coś mówi, daje wskazówki, gdzie iść, sypnie fajnym żartem, albo pogratuluje po udanym pojedynku. Pomimo że Transistor jest jedyną postacią w grze, która się cały czas się odzywa, to słucha się go naprawdę bardzo dobrze. Ani przez chwile nie byłem znudzony jego gadaniem. Bardzo ciekawym rozwiązaniem okazało się przeniesienie głosu Transistora na głośniczek w padzie – mała ciekawostka, a cieszy. Natomiast Red komunikuje się z Transistorem poprzez terminale informacyjne, które zostały umieszczone w całym świecie gry. Urządzenia te dostarczają nam informacji o mieście i jego mieszkańcach i każdą z nich Red może skomentować, komunikując się przy tym ze swoim towarzyszem.
Jeżeli chodzi o oprawę audiowizualną to kalifornijski deweloper zgarnia ode mnie parę dziesiątek. Transistor to naprawdę piękna produkcja, cyberpunkowy świat przedstawiony w 2D prezentuje się rewelacyjnie. Wszystkie arty, które są nam pokazywane w czasie gry zachwycają. Natomiast ścieżka dźwiękowa jest jedną z najlepszych, jakie zastosowano w grach niezależnych. Często podczas podróży przygrywają nam w tle soczyste riffy gitarowe Derrena Korba i przepiękny wokal Ashley Barret. Całą ścieżkę dźwiękowy z gry możecie odsłuchać za darmo na oficjalnym kanale YT producenta. Na dźwięki utworu „We All Become” poczułem te same ciarki i pojawił się ten sam uśmiech na twarzy, gdy pierwszy raz usłyszałem słynne „Still Alive” z Mirrors Edge – to ten sam najwyższy poziom ścieżki dźwiękowej w grach wideo.
Supergaint Games w swojej produkcji przedstawili fantastyczną przygodę niemej kobiety z potrafiącym mówić przedmiotem, który nieraz ratuje jej życie. Przemierzając świat gracz poznaje i ma wpływ na relacje między Red i Transisorem. Przez całą rozgrywkę widzimy jak te dwie postaci zbliżają się do siebie oraz wspierają się, a to, co wydarzy się na końcu, niejednemu graczowi zapadnie w pamięci. Chociaż ostatnia walka pozostawi pewien niesmak i rozczarowanie, to sceny, którą są ukazywane na zakończenie gry na pewno będą niespodziewanym zaskoczeniem. Transistor jest jednym z nielicznych dzieł, które nie przyciągnie do siebie zwiastunem (sam po obejrzeniu owego nie byłem specjalnie zainteresowaną tą produkcją). Co innego, gdy otrzymałem egzemplarz recenzencki i zacząłem grać;już po pierwszych minutach wiedziałem, że to będzie świetna produkcja – i wiecie, co? Nie pomyliłem się. Polecam.
Dziękuję firmie Sony Computer Entertainment Polska za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz