Lemingi to seria gier, w którą zagrywałem się za młodu na 16 bitowej Sega MegaDrive, dlatego kiedy w moje ręce trafiła najnowsza wersja tego tytułu ciekaw byłem, czy przetrzyma ona próbę czasu.
Lemingi to śmieszne istoty. Te zielonowłose, ubrane w niebieskie wdzianka stworzenia bez gracza skazane są na zagładę. Lemingi bezmyślnie poruszają się w jednym kierunku, bez zatrzymania, nawet jeśli mieliby wpaść do lawy. Celem gracza jest przeprowadzenie jak największej liczby lemingów z kapsuły na początku etapu do domku znajdującego się na końcu misji. Niestety nie jest to nigdy prosta przeprawa z punktu A do punktu B. Na drodze naszych lemingów staną różnego rodzaju przeszkody, przejścia, ściany czy inne obiekty, które trzeba będzie ominąć albo zniszczyć. Naszym podopiecznym można wydawać rozkazy i przypisywać im różne zawody. Lemingi potrafią kopać tunele, wspinać się po pionowych ścianach, używać parasolki jako spadochronu (aby nie zabić się spadając z dużej wysokości) czy też budować schody. Nie wszystkie zawody dostępne są w każdym etapie, a ich liczba jest ograniczona, np. w jednym etapie będziemy mogli tylko wykopać 3 tunele, w innym zbudować 10 schodów.
Cały czas należy uważać na resztę naszej grupy, bo, jak już wspominałem, Lemingi cały czas się poruszają. Jeśli zlecimy jednemu budowę schodów nad przepaścią, inne się nie zatrzymają. Przejdą po prostu obok swojego budującego przyjaciela, wpadną do wody i utoną. Aby temu zapobiec, musimy jednemu Lemingowi zlecić stanie w miejscu i zawracanie współtowarzyszy. Ale trzeba z tym uważać, bo tak jak inne zawody, ten też jest ograniczony, a w niektórych etapach nie można z niego skorzystać wcale. Nowością w serii są też złe Lemingi. Są to stworzenia, których nie można dopuścić do domu i należy się ich pozbyć.
Etapy różnią się celami. Aby otrzymać jak najwięcej gwiazdek, trzeba spełnić dwa warunki – czasowe i liczby Lemingów, którym udało się dojść do końca. Każda mapa jest inna i każdej towarzyszą inne zadania. Na jednej naszym celem będzie przeprowadzenie tylko pięciu Lemingów, w innym całych setek. Etapy różnią się pomiędzy sobą też stylistyką; niektóre dzieją się w starożytnym Egipcie, inne w cukierkowym królestwie, czy nawet piekle.
Jak sam tytuł wskazuje, gra opiera się na dotyku. Większość czynności wykonujemy palcami. Wybieramy nimi Leminga i przypisujemy mu pracę. Oprócz tego w grze występują też elementy otoczenia, którymi możemy poruszać. Czasami będzie to platforma, innym razem głaz. Jedyna akcja, którą wykonujemy przyciskami to zatrzymywanie i przyspieszanie czasu za pomocą L i R.
Gra ma bardzo kolorową, przyjemną grafikę. Animacja też stoi na wysokim poziomie. Bardzo miło ogląda się to wszystko w ruchu. W tle przygrywają miłe dla ucha dźwięki. Całość oprawy może przywodzić na myśl tytuł dla dzieci, ale Lemings Touch grą dla najmłodszych raczej nie jest, co zawdzięcza poziomowi trudności. Pierwsze etapy są banalnie proste, od razu widać co i jak należy zrobić, aby osiągnąć cel. Później zaczyna być już trochę ciężej. Nie zawsze wiemy co trzeba wykonać, czasami musimy nieźle pogłówkować nad przejściem danego poziomu. No i czasem ciężko wybrać z tłumu tego Leminga, o którego nam chodzi.
W grze dostępnych jest też szereg zadań, których spełnienie da nam gotówkę. Za nią możemy kupować ciuchy i akcesoria do przyozdabiania naszych Lemingów, a wynikami z poszczególnych etapów możemy dzielić się na Facebooku czy Twitterze.
W Lemingi gra się bardzo przyjemnie. Etapy są różnorodne, ciekawe i jednocześnie krótkie. Sprawia to, że produkcja idealnie nadaje się na krótkie sesje w autobusie czy kolejce. Kolorowa grafika cieszy oczy, a przegrywające w tle melodie szybko wpadają w ucho. Gra daje dużo frajdy, a jej jedynymi wadami są wysoki poziom trudności niektórych etapów, czy sporadyczne przesłanianie ekranu przez interfejs. Poza tym to bardzo solidna produkcja, którą polecam każdemu.
Dziękuję firmie Sony Computer Entertainment Polska za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz