W pole, w pole! Ale czy warto?
Polska jest krajem, w którym gry z serii „symulator” cieszą się ogromną popularnością. Na Śląsku furorę robią symulatory ciężarówek, typu Euro Truck Simulator. Co ciekawe, najnowsza odsłona tej części, oznaczona numerkiem „2”, dostała nie tylko polską, ale także śląską wersję językową! Obok Euro Truck Simulator największą popularnością w naszym kraju (głównie północnej części) cieszą się właśnie symulatory farmy – czym to jest spowodowane? Głównie ceną, takie gry nie kosztują więcej niż 60zł; ale to te z „górnej półki”, mniejsze produkcje typu: Symulator śmieciarki, czy Symulator dźwigu, ambulansu, lawety czy czego tam sobie nie wymyślimy, można kupić w przedziale od 9 do 19 zł. Poza ceną takich gier kolejną ich zaletą jest prostota rozgrywki – nikt nas do niczego nie zmusza, gramy sobie i czerpiemy z tego niesamowitą frajdę. Sam od czasu do czasu lubię wieczorkiem odpalić sobie Euro Truck Simulator 2 i zaliczyć kurs moim truckiem ze Szczecina do Berlina, czy nawet dalej do Londynu. Trzecią i ostatnią zaletą takich symulatorów są mody/dodatki robione przez graczy. Jest tego masa w intrenecie i nie są to tandetne pierdółki, tylko bardzo pracowicie odwzorowane pojazdy, czy obiekty. Dzięki takim modom rozgrywka nie nudzi się po jednym dniu.
Pierwszy symulator na PS Vita
Oto i doczekaliśmy się pierwszego symulatora na konsolę przenośną – niestety „symulatora” tylko z nazwy. Gra zajmuje na naszej karcie pamięci tylko 65 MB. Malutko, prawda? Mniej zajmującej pamięć produkcji na mojej konsoli jeszcze nie miałem. Po wybraniu nowej gry trafiamy na małą farmę, do dyspozycji mamy jedno, albo dwa pola (sorry, ale przez tę pasjonującą rozgrywkę już nie pamiętam), trochę gotówki na koncie oraz kombajn i traktor – pewnie w spadku po dziadku, no bo skąd? Krótki samouczek nauczy nas podstawowej „obsługi” farmy.
Rozgrywka
Przepraszam z góry za moją nieznajomość sprzętu rolniczego, ale nigdy nie zakładałem, że mi się to w życiu przyda. Odpalamy traktor, podpinamy sprzęt do orania i jedziemy w pole. Albo i nie, ponieważ gra oferuje nam ciekawą opcję „automatycznej obsługi pola”, co polega na tym, że podjeżdżamy traktorem przed pole, naciskamy odpowiednią ikonkę i traktor ożywa – automatycznie jeździ po polu i robi to, co wybraliśmy: orze, pryska czy sieje – posunięcie godne nowej generacji, prawie tak dobre jak psy w nowym Call of Duty. No, może nie do końca, bo po objechaniu całego pola traktor sam już nie wróci na gospodarstwo i musimy przełączyć się na sterowanie ręczne, by w tym pomóc. Oczywiście traktor czy kombajn nie jeździ na wodę, więc każdy przejazd warto przemyśleć, ponieważ średnio co godzinę pracy musimy tankować olej napędowy, który nie jest tani. Skąd brać pieniądze na rozbudowę naszej farmy? Oczywiście z pola. Sadzimy rośliny, których mamy aż (!) trzy rodzaje. Są to: rzepak (kórego nie polecam; może rośnie najszybciej, ale dostaniemy za niego najmniej pieniędzy), pszenica (która jest najlepszą inwestycją; mimo tego, że długo rośnie, to jej sprzedaż dostarcza najwięcej gotówki) oraz kukurydza (jej jeszcze nie oceniam, ponieważ nie stać mnie na kombajn do jej zbierania. Mimo że mam już osiem godzin gry za sobą, to do tego czasu kupiłem jeden traktor, dwa małe pola (są jeszcze średnie i duże) kilka akcesoriów do traktora oraz sprzedałem mały kombajn, kupując większy. Pieniądzę zarabiamy za sprzedawanie naszych plonów w elewatorach. Oczywiście musimy plony załadować na naczepę i je tam dostarczyć. Elewatorów mamy kilka; co chwilę dostaje się komunikat, informujący jaki spichlerz za co i ile płaci; czasem trzeba pomyśleć i dobrze sobie pokalkulować, do którego najbardziej będzie nam się opłacało jechać. Niestety jest to gra dla osób, które nie mają co robić w ciągu dnia. Jak widzicie, ciężko i długo zarabia się pieniądze w rolnictwie. Gdy zdecydujemy się kupić nową naczepę czy sprzęt do siania\orania\pryskania, to nie zostanie on nam dostarczony do gospodarstwa, o nie – trzeba się pofatygować traktorkiem do sklepu i sobie zakupiony towar przyciągnąć. No właśnie, możemy naszym traktorem czy to kombajnem wyjechać z gospodarstwa. W tym momencie wykreślamy z nazwy gry słowo „Simulator„, na drodze nie obowiązują żadne reguły, możemy obijać się o inne pojazdy, jechać pod prąd do woli i nie spotka nasz za to żadna kara.
W grze występuje cykl nocy i dnia, jedna minuta trwa tyle, ile sekunda w rzeczywistości i jeżeli tylko chcecie, możecie siać i orać nawet w nocy, gdyż nie obowiązuje tu żadne zmęczenie ludzi czy materiału. Ponownie wykreślamy z nazwy gry słowo „Simulator”
Strona Techniczna
Od strony graficznej gra prezentuje się średnio. O ile tekstury maszyn wyglądają nawet dobrze, o tyle tekstury pola, wody, drzew, budynków czy plonów przedstawiają się fatalnie. Animacji nie ma praktycznie żadnych – kilka aut na ulicy , które poruszają się jak po sznurku, rzeczka sobie płynie. Nawet nie ma animacji ruchu kierownicą pomimo tego, że ktoś siedzi w tym traktorze i ma obie ręce na kierownicy – nie wiem jak tam się ma postęp technologiczny w rolnictwie, ale chyba jeszcze nie ma maszyn rolniczych sterowanych głosem… W grze mamy licencjonowane maszyny rolnicze takich firm jak: DEUTZ-FAHR, KRONE, HORSCH, PÖTTINGER, AMAZONE, LEMKEN, KOTTE i VOGEL & NOOT. Nie wiem, czy licencja na to nie pozwala, czy po prostu producentom się nie chciało, ale wszystkie traktory, czy kombajny wyglądają tak samo; są biało-zielone, a kombajn od kukurydzy jest zielono-żółty. No super… nawet kierowcy w każdej maszynie są ubrani tak samo – niebieska koszula, brązowe spodnie.
Od strony dźwiękowej jest względnie dobrze, są odgłosy maszyn, każdego ramienia, warkot silnika czy sypanego ziarna oraz jeden utwór muzyczny, który znudzi się po 15 minutach. Jeżeli ktoś lubi słuchać dźwięku silnika traktora czy kombajnu, to pewnie będzie zachwycony, pozostali ściszą dźwięk o połowę.
Gra obsługuje ekran dotykowy, dzięki któremu możemy przeglądać mapkę, topornie poruszać kamerą (nie wiem czemu ona obraca się tak wolno) oraz obsługiwać swoje maszyny, klikając na odpowiednie ikonki. Natomiast dotykając panelu z tyłu możecie… sobie zatrąbić.
Tryb wieloosobowy
No dobra, nie ma takowego… ale pomyślcie, czy nie fajnie byłoby pograć ze znajomymi? Jeden by kosił kombajnem, drugi jechał obok z naczepą, a inni gracze za nami mogliby już orać i siać pod kolejne plony. Team Deathmatch – dwie drużyny po czterech graczy rywalizujący o jak najlepsze zyski w określonym czasie. OK, fantazja mnie poniosła, może to się komuś nie spodobać. Ale jak sobie nie żartować, skroo cała ta gra wygląda jak jeden mały żart.
Podsumowanie
Gra kosztuje 31 zł i waży 65 MB (tak, megabajtów. Możecie zakupić, pograć jeden dzień, ale na drugi już o niej zapomnicie, więc nie warto. Mając do dyspozycji trzy dyszki znajdziecie zdecydowanie ciekawsze gry w PS Store, które nie znudzą Wam się po jednym dniu. Ta produkcja nie jest warta więcej niż piątaka. Niby jest pierwszym symulatorem na PS Vita, ale nie zasługuje na to miano, gdyż z symulacją nie ma nic wspólnego.Lepiej dla producenta by było, gdyby zmienił nazwę gry na „Twoja Farma” oraz cenę obniżył na 4.99 zł – wtedy moglibyście kupić, ale w sytuacji jaka jest, nie polecam.
Dziękujemy firmie Focus Home Interactive za do dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz