Już jutro ukaże się trzecie, a zarazem ostatnie, rozszerzenie fabularne do gry Kingdom Come: Deliverance II. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat Mysteria Ecclesiae.
Kingdom Come: Deliverance II to bez wątpienia niezwykle rozbudowana gra RPG. Perypetie Henryka ze Skalicy nawet w bazowej formie zapewniają przygodę na dziesiątki, a nawet setki godzin. Studio Warhorse nie omieszkało jednak skorzystać z możliwości rozszerzenia historii swojego bohatera. Recenzowałem już dla Was dwa poprzednie dodatki – Śmierć jak malowana oraz Dziedzictwo kuźni. Do mojej opinii na ich temat zabierze Was ten odnośnik. W przedostatnim miesiącu 2025 roku ukazuje się ostatnie rozszerzenie fabularne. Czy Mysteria Ecclesiae to dobry dodatek? Za chwilę się tego dowiecie.
Fabuła




Warhorse Studios zapowiadało Mysteria Ecclesiae jako rozszerzenie, w którym największy nacisk położono na opowieść. Muszę przyznać, że w tym stwierdzeniu jest sporo prawdy. To bowiem w moim przekonaniu niewątpliwie dodatek stawiający głównie na przedstawienie historii. Nie będę bynajmniej zagłębiał się w szczegóły, aczkolwiek przedstawię Wam ogólny zarys fabularny. Nie będę także przy tym wykraczał poza to, o czym jasno mówili twórcy w materiałach zapowiadających DLC. Tyle tytułem wstępu; pozwólcie, że przejdę teraz do historii.




Miejscem akcji Mysteria Ecclesiae jest tajemniczy klasztor. Jak się okazuje, szaleje w nim pewna epidemia. Rozprzestrzenia się choroba znana jako Czarna Śmierć i zbiera obfite żniwo. Na tyle obfite, że placówka zostaje objęta kwarantanną, a naszym zadaniem staje się znalezienie źródła epidemii. Dość sensownie zamyka to nas w nowym rejonie, w którym dzieje się dodatek. Należy mieć świadomość, że do momentu zakończenia opowieści z DLC nie będziemy mogli opuścić terenu i okolic klasztoru. Historia jest prowadzona bardzo sprawnie i podobały mi się przerywniki filmowe, które przygotował czeski producent. Nie ma ich co prawda przesadnie wielu, ale każda z nich jest wykonana z ogromnym przywiązaniem do szczegółów. Oczywiście przerywniki te korzystają z silnika gry. Wobec tego oglądamy Henryka o takiej aparycji, o jaką zadbaliśmy wcześniej w Kingdom Come: Deliverance II.




Żałuję, że dodatek ten nie zachwyca długością rozgrywki. Bez większego problemu można go ukończyć w około 5 godzin, może 7 – 8, wykonując zadania poboczne. Należy jednocześnie zaznaczyć, że część zadań pobocznych może być niedostępna jeśli skupimy się na wątku głównym. Ponadto występuje też misja z presją czasową. Nie będę stosował spoilerów, wobec czego wspomnę tylko, że warto jak najszybciej zadbać o zapewnienie pewnej osobie konkretnego leku. W fabule dodatku nie brakuje też zdrady i zwrotów akcji, ale nie napiszę więcej na ten temat. Zapewniam Was, że zdecydowanie warto śledzić wydarzenia. Są one tak dobrze przemyślane, że nie będę już bez nich widział Kingdom Come: Deliverance II jako całości. Stają się bardzo dobrą, integralną – mimo odosobnionego obszaru akcji – zawartości, bez której przygody Henryka bardzo wiele tracą.
Rozgrywka
Jeśli chciałbym dokładnie opisać rozgrywkę w Kingdom Come: Deliverance II, musiałbym przytoczyć spore fragmenty mojej recenzji „podstawki”. Odpowiedni artykuł znajdziecie oczywiście pod tym adresem, aczkolwiek to nie on jest tematem dzisiejszego wpisu. Pozwolę więc sobie jedynie ogólnie napisać, że mamy do czynienia z pierwszoosobową grą RPG o sporej otwartości świata i misji. Jako że mój Heniek to specjalista w skradaniu się i kradzieżach, nie omieszkałem wykradać wielu precjozów. W klasztorze znajdziemy wiele złotych krzyżów, srebrnych kielichów, czy drogich tkanin. Jakoś tak dziwnie chętnie przyczepiały się one do palców Henryka. Na tyle chętnie, że po około 2 godzinach gry otwarte zamki mogłem liczyć w dziesiątkach, a wartość zdobytych łupów w dziesiątkach tysięcy groszy.




Naturalnie nie samym skradaniem żyje Henryk. Tak naprawdę w dodatku dostajemy to samo, co w podstawce, tylko więcej. Jako że klasztor i jego mieszkańcy wyraźnie potrzebują specjalnych mikstur, to nowe receptury znajdą tu miłośnicy alchemii. Ja absolutnie się do nich nie zaliczam (choć z drugiej strony nigdy nie pogardzę wykuwaniem broni…), toteż z wielką ulgą przywitałem możliwość nie zaglądania do pracowni alchemicznej ani na sekundę. Tak, zdecydowanie da się przejść Mysteria Ecclesiae bez warzenia mikstur. Ba, mało tego – możemy na przykład dostarczyć odpowiednie zioła bratu zakonnemu, a ten sam wytworzy dla nas konkretną miksturę.




Wspomniałem wcześniej, że w klasztorze panuje kwarantanna. Sprawia ona, że po wielu korytarzach przechadzają się uzbrojeni strażnicy, którzy nie wahają się zwracać nam uwagi – za pomocą różnych argumentów, również siłowych – jeśli znajdziemy się w niedozwolonym miejscu. Dlatego w Mysteria Ecclesiae przez większą część dodatku bez dwóch zdań warto się skradać. Polecam także przypomnieć sobie, jak rzuca się kamienie. Nieraz celne odwrócenie uwagi pozwala dużo łatwiej dostać się w zastrzeżone miejsca. W DLC nie zabraknie bynajmniej rozmów z mnóstwem postaci niezależnych. Dokonamy też oględzin ciała, ale ich wynik będzie oczywiście zależny od naszego opanowania odpowiednich umiejętności. Dobrym pomysłem jest również rozwinięcie retoryki. Dzięki sprawnemu toczeniu dialogów możemy wyjść bez walki z co najmniej dwóch zmagań. Nadmienię jeszcze, że Mysteria Ecclesiae ma dwa zakończenia, aczkolwiek jak na mój gust determinujące je decyzje występują zbyt późno.
Podsumowanie




Mysteria Ecclesiae to dość bezpieczny dodatek pod względem rozgrywki. Nie stara się wymyślać koła na nowo i korzysta ze sprawdzonych mechanik. Największą zaletą tego DLC jest świetnie napisana opowieść, która wciąga od początku do samego końca. Fajnie też, że zdecydowano się na sporo przekradania się za plecami wrogów. Mamy również nową bardzo ładnie prezentującą się miejscówkę. Niektóre jej elementy wydają się zapożyczone z filmów z serii Indiana Jones, co jest dla mnie dodatkową zaletą. W tym DLC otrzymujemy świetnie przedstawioną i bardzo dobrą opowieść.




Szkoda natomiast, że rozgrywka nie doczekała się jakichś nowych elementów. Nowy pancerz oraz nowa broń to trochę za mało. Nie zmienia to jednak tego, że w moim przekonaniu to najlepszy z trzech dodatków. Nawet pomimo, że bardzo lubię aktywności wprowadzone w Dziedzictwie kuźni. Na szczęście cena nie jest wygórowana, a opowieść nadrabia wszelkie niedoskonałości. DLC wyceniono na 30 złotych. Pamiętajcie, że w edycji Złotej Gold Edition) bez dodatkowych opłat macie dostęp do kompletu 3 rozszerzeń. Macie zamiar sprawdzić to rozszerzenie? Co z niego podoba się Wam najlepiej? Dajcie nam znać w komentarzach lub za pomocą mediów społecznościowych.
Kod recenzencki na dodatek zapewnił PLAION Polska.
Dodaj komentarz