Podwodny świat od zawsze kryje w sobie wiele niespodzianek. W końcu to nie tylko kolorowe rybki, kilka rekinów i głębokość trochę większa od basenu w jakimś aquaparku. Tym razem miałam okazję zagrać w grę, która nie jest grą. Należy jednak przyznać, że całkiem przyjemnie spędza się przy niej swój wolny czas. No to nadeszła ta chwila, by trochę popływać w Beyond Blue na PS4. Przynajmniej mam pada pod kolor wody!
Beyond Blue to eksploracyjna przygodowa gra, w której cała akcja ma miejsce w oceanicznych głębinach. Jako gracz wcielamy się w szefową grupy badawczej imieniem Mirai. Przy niewielkiej pomocy nowoczesnych gadżetów bada ona podmorskie otchłanie, odkrywając nowe gatunki roślin i zwierząt żyjących tam, gdzie my jeszcze nie możemy. Sterujemy naszą bohaterką z widoku trzeciej osoby. Obserwujemy sobie, jak pływają wodne stworzenia (głównie wieloryby, płaszczki, kałamarnice). O ile sterowanie jest szybkie do ogarnięcia, tak właśnie z tego powodu w błyskawicznym tempie można się uzależnić od odkrywania wirtualnych głębin. Za powstanie gry odpowiada firma wydawnicza E-Line.
Rozpoczynamy podwodną przygodę
Wszystko, co zobaczymy dzieje się tak naprawdę w niedalekiej przyszłości. Nasza bohaterka, w którą się wcielamy, korzysta z nowoczesnego sprzętu, który ułatwia jej badania w niewielkich obszarach oceanów. Co jakiś czas podczas rozgrywki pojawiają się zadania, np. znajdź 6 delfinów, zbierz kilka próbek rafy koralowej do badań i takie tam. No coś się dziać musi. Co ciekawe, łącznie mamy do zwiedzenia kilka zróżnicowanych obszarów. Gdyby się tak na dłużej zagłębić w tym tytule, znajdziemy w nim fabułę, która, jak się okazuje, nie jest zbyt ważnym elementem. Podczas eksploracji korzystamy z masy urządzeń, które wyłapują dziwne dźwięki i pomagają nam odkrywać nowe gatunki. Naprawdę można się wczuć!
Spokój, cisza, (fil)harmonia
Nie spodziewajcie się fajerwerków i pasjonującej akcji. Nikt nas nie zje i nie będziemy w pocie czoła (pod wodą) uciekać przed krwiożerczymi rekinami i delfinami, którym odbije palma. Głównie pływamy i odkrywamy gatunki. Nasza bohaterka swoje badania skupia głównie na wielorybach. Korzystamy z sonarów, które pomagają nam zidentyfikować położenie zwierzątek, a czasami odpalimy drona, żeby zrobić lepsze zdjęcia. Z racji tego, że gra jest bardziej relaksująca niż ekscytująca, można, dosłownie, odpłynąć. I to chyba jest taki niewielki minus w tym wszystkim. No bo w prawdziwym świecie zwierzęta polują na siebie. W tym przypadku spokojnie czekają, aż zrobi się im zdjęcie, a rekiny nas nie zjedzą. Trochę to zakłamane i nierealne, ale trzeba mieć z tyłu głowy, że to gra. No i nigdy nie skończy się nam tlen.
Może się czegoś nauczymy
Niekoniecznie każdy z nas zna szczegółowe informacje o morskich zwierzętach. W Beyond Blue “kolekcjonujemy” gatunki i mamy dostęp do wielu informacji. Wszystko ułatwia też krystalicznie czysta woda (szacun za grafikę), która nie utrudnia zabawy. Zwierzęta wyglądają genialnie, więc kolejnym plusem tego wszystkiego jest to, w jaki sposób gra została zbudowana. Skoro nie możemy na żywo zobaczyć niektórych gatunków, to chociaż przywitamy się z nimi przez ekran. I, jeżeli ktoś się mocniej skupi, zauważy, że w tym idealnym i bezpiecznym świecie można się napotkać na jakieś szczątki śmieci, które wszystko burzą.
O tyle o ile gra sama w sobie relaksuje, tak na dłuższą metę może się też szybko znudzić, bo niewiele się w niej dzieje. Przydałby się jakiś minimalny dreszczyk emocji, choćby uciekanie przed drapieżnikami, ukrywanie się. Po prostu brakuje czegoś, co mogłoby pozwolić się skupić na czymś więcej niż na samym pływaniu, skanowaniu gatunków i robieniu zdjęć. Fabuła, która gdzieś tam się ukryła, jakoś niespecjalnie mnie porwała, więc dla mnie, wręcz, nie istnieje.
Grę do recenzji dostarczyło THQ Nordic.























Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.